Łódzkie: polscy Bonnie i Clyde usłyszeli wyroki

Dodano:
Na kary 11 lat oraz trzech lat i dziewięciu miesięcy więzienia skazał skierniewicki sąd parę, która przez kilka miesięcy napadała na banki i sklepy jubilerskie. 36-letni Mariusz D. oraz o trzy lata młodsza Anna B. działali jak bohaterzy filmu "Bonnie i Clyde".
Wyrok w ich sprawie zapadł przed Sądem Rejonowym w Skierniewicach już po jednej rozprawie. Oboje przyznali się do winy. Sąd skazał Mariusza D. na 11 lat więzienia, a jego partnerkę na trzy lata i dziewięć miesięcy pozbawienia wolności. Zasądził od nich także zadośćuczynienia w wysokości od 2,5 do ponad 4 tys. zł na rzecz kilku pokrzywdzonych; obciążył też kosztami procesu. Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura prawdopodobnie nie będzie się od niego odwoływać - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Polscy złodzieje jak "Bonnie i Clyde"

Według śledczych para działała od września 2010 roku do stycznia 2011 roku. W tym czasie wspólnie dokonali sześciu napadów na banki i dwa napady na sklepy jubilerskie na terenie kilku województw. Mariusz D. usiłował też okraść bank w Skarżysku Kamiennej. W sumie ich łupem padły pieniądze i biżuteria o wartości ponad 270 tys. zł. Para działała jak bohaterzy filmu "Bonnie i Clyde" - kobieta rozpoznawała placówki, czekała na zewnątrz z ubraniami, w które mężczyzna przebierał się po napadzie. Mariusz D. terroryzował personel niesprawnym - jak się później okazało - pistoletem pneumatycznym i  rabował pieniądze oraz biżuterię.

Sprawcy dokładnie przygotowywali się do napadów. Nie mieli samochodu, podróżowali pociągiem. Kiedy przyjeżdżali do wybranego miasta, typowali bank lub placówki jubilerskie, które mieli okraść, a potem długo je  obserwowali. Napadali w przebraniu. Kobieta zakładała perukę, mężczyzna nosił bluzy z kapturem, na głowę nakładał czapkę z daszkiem, twarz zakrywał szalikiem bądź golfem, wkładał też okulary; nigdy nie dokonywał napadów w tych samych ubraniach.

Wpadli przez monitoring

Parę rozpoznali pracownicy jednego banku w Skierniewicach, gdzie pod  koniec 2010 roku doszło do napadu. Zamaskowany mężczyzna, sterroryzował wówczas kasjerkę i zażądał wydania pieniędzy. Zgarnął do worka kilka tysięcy złotych i zbiegł. Policja w czasie przeglądania zapisu monitoringu zwróciła uwagę na  kobietę, która w chwili przestępstwa była przed bankiem. Podobna osoba pojawiła się też przed bankiem w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie wcześniej doszło do napadu. Podejrzewano, że kobieta "stała na czujce" i była w zmowie z  napastnikiem. Zwrócono się do prokuratury o wydanie zgody na publikację jej wizerunku. Kilkadziesiąt godzin po publikacjach prasowych policja uzyskała informacje na jej temat i dotarła do kobiety i jej partnera w  domu jednorodzinnym w gminie Sokoły na Podlasiu.

Nieudana ucieczka z więzienia

Oboje zostali zatrzymani i aresztowani w lutym ubiegłego roku. W czasie przeszukania domu znaleziono m.in. ubrania, w których dokonywali napadów, biżuterię pochodzącą z kradzieży, 14 tys. zł w gotówce oraz  broń - niesprawny pistolet pneumatyczny. Mariusz D. odpowiadał także za próbę ucieczki z aresztu. Metalowym płaskownikiem, który wymontował z łóżka, wykuwał w ścianie dziurę. Tynk wyrzucał do toalety. Z pociętego brezentu skręcił linę, po której chciał się opuścić na zewnątrz. Ostatecznie jednak do ucieczki nie doszło. Mężczyzna był już wcześniej karany za rozboje.

ja, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...