"Putin jest jak Wałęsa"

Dodano:
Władimir Putin (fot. EPA/YANA LAPIKOVA /RIA NOVOSTI/PAP)
– W Polsce ”Solidarność” potrzebowała lidera - i pojawił się Lech Wałęsa. W Rosji na fali kryzysu, rewolucji, rozpadu Związku Radzieckiego pojawił się Władimir Putin i stał się dla większości Rosjan liderem. W Rosji mamy normalną demokrację. W Związku Radzieckim nie było żadnych demonstracji – mówi w rozmowie z Wprost.pl Władimir Kirjanow, redaktor naczelny „Rosyjskiego Kuriera Warszawskiego”.
Izabela Smolińska, Wprost.pl: Rosjanie nadal kochają i popierają Władmira Putina? Pojawialiby się na wiecach poparcia dla niego, gdyby nie sprawdzano na nich listy obecności – jak podają zachodnie media?

Władimir Kirjanow: Wygląda to tak samo jak w każdym kraju. Dziwię się temu, jak w Polsce traktuje się rosyjską kampanię wyborczą. Nie chodzi o to kto kogo kocha, ale kto na kogo zagłosuje.  W Polsce próbuje się wyznaczać dla Rosji jakieś inne standardy – tymczasem u nas tak samo robione są badania opinii publicznej, tak samo prowadzone są debaty…

A jednak Rosjanie wychodzą  na ulicę protestować przeciwko władzy…

No dobrze - ale i  Polsce, i w każdym innym kraju też wychodzą. Wystarczy spojrzeć na to co się dzieje w Grecji.

Czy w tych rosyjskich protestach chodzi o kwestie ekonomiczne, jak w Grecji, czy też może Rosjanie mają już dość Władimira Putina?

Chodzi o różne kwestie. Znowu wezmę przykład Polski. U was też nie wychodzi się na ulice tylko ze względu na kwestie ekonomiczne. Z jednej strony widzimy protesty związków zawodowych, protesty górników, itp. - a z drugiej protesty przeciwko ACTA. Europa cały czas żądała od Rosji, żeby była demokratyczna – i taka jest. W Związku Radzieckim nie było żadnych demonstracji.

System polityczny w Rosji rzeczywiście można nazwać w pełni demokratycznym?

Można go w żaden sposób nie nazywać. Wystarczy popatrzeć: odbywają się wiece, demonstracje, ludzie wychodzą krytykować  premiera Rosji. Z drugiej strony stają ludzie, którzy popierają władzę. To normalne, demokratyczne procesy. Nie ma bójek, spalonych samochodów, wybitych szyb. To co się dzieje w Rosji to zupełnie normalna demokracja. I dziwię się temu, że wszyscy się dziwią. W przypadku partii, która rządzi dwanaście lat, przy dwóch kryzysach ekonomicznych, część wyborców może być niezadowolona. Przeprowadzane są jednak normalne parlamentarne wybory i wszystko odbywa się zgodnie z konstytucją.

A czy wyobraża sobie pan, żeby w którymś z krajów Europy Zachodniej prezydent, po dwóch kadencjach i krótkiej przerwie na kierowanie rządem, ponownie wracał na fotel głowy państwa, bo konstytucja formalnie tego nie zabrania?

Wszystko odbywa się zgodnie z konstytucją rosyjską. Putin zrobił przerwę na jedną kadencję - chociaż jak Alaksandr Łukaszenka, czy inny przywódca, mógł zmienić konstytucję, bo miał pełne poparcie i większość parlamentarną. Mógł zmienić ją pod siebie, dzięki czemu rządziłby jeszcze ileś lat - ale nie zrobił tego. Nie zrobił też przewrotu wojskowego. Teraz chce spróbować swoich sił w demokratycznych wyborach, żeby społeczeństwo powiedziało, czy go chce czy nie. We Francji nie ma w ogóle w konstytucji zapisu mówiącego o tym, ile razy prezydent może stawać do wyborów - może być wybrany tyle razy, ile chce. Mamy przykłady Franklina Delano Roosevelta, Margaret Thatcher, Helmutha Kohla i wielu innych polityków, którzy rządzili po szesnaście lat i dłużej. Winston Churchill też dwa razy odchodził z urzędu premiera i wracał.

Władza sprawowana przez lata przez jednego człowieka to dobre rozwiązanie dla Rosji?

Jeżeli tego chce naród, nie widzę w tym nic złego. Dlaczego naród ma nie wybierać takiego przywódcy, jakiego chce? Może go zresztą nie wybierze? 4 marca są wybory. Jeżeli społeczeństwo nie poprze Putina, to Putin odejdzie.

Putin może przegrać?

Oczywiście, że tak - chociaż sondaże, pokazują że cieszy się dużym autorytetem wśród Rosjan.

A czy na obecnej scenie politycznej w Rosji jest ktoś, kto mógłby być równorzędnym rywalem dla Putina?

Cały czas wychodzi na ulice jakaś opozycja i krzyczy: „precz z Putinem". Na tym samym placu zbierają się i razem protestują komuniści, nacjonaliści i liberałowie, którzy mówią, że chcą, żeby władzę przejął ktokolwiek, byle nie Putin. Problem w tym, że ani nie mają swojego kandydata, ani nie chcą głosować na Prochorowa, Ziuganowa czy Żyrinowskiego. Kto w takim razie będzie prezydentem Rosji? W Polsce „Solidarność” potrzebowała lidera - i pojawił się Lech Wałęsa. U nas na takiej fali kryzysu, rewolucji, rozpadu Związku Radzieckiego pojawił się Władimir Putin i stał się dla większości Rosjan liderem.

Czyli dla większości Rosjan Władimir Putin jest tym, który przyniósł im demokrację?

Nie chodzi o to, że przyniósł demokrację. Po prostu, jak w każdym kraju, jeżeli większość Rosjan bez żadnych nacisków, przymusów, udziału KGB, etc. głosuje na Putina, to znaczy że większość Rosjan nie widzi dla Rosji innego rozwiązania. Niech będzie ktoś inny, niech się pojawi. Przecież Putin też przyszedł znikąd! Spodobało się ludziom to, jak pracuje, uratował kraj, kiedy brakowało w nim wszystkiego. Rosjanie wiedzą, dlaczego chcą Putina – wiedzą, czego dokonał i wiedzą, czego dokonaliby inni. Ziuganow przywróciłby komunę, Prochorow - dostał pieniądze od ustępujących władz Związku Radzieckiego, a Żyrinowski to nacjonalista, który na swoich wiecach wyborczych cały czas mówi tylko o tym, że już w kwietniu będzie wojna.

Tak naprawdę nikt nie wątpi chyba w wyborcze zwycięstwo Putina – wszyscy zastanawiają się natomiast, czy premier wygra już w I turze, czy będzie potrzebna dogrywka…

Trzeba popatrzeć na sondaże – te mówią, że Putin dostanie 58 proc. głosów w pierwszej turze. Niektórzy próbują to podważać, twierdząc, że wyborca dokonuje wyboru nie w rozmowie z ankieterem, tylko już przy urnie wyborczej - więc zobaczymy co będzie. Jeżeli będzie druga tura, albo jeśli Rosjanie nie wybiorą Putina, to nic strasznego się nie stanie. Po to jest demokracja, żeby naród mógł wybrać kogo chce. Tymczasem opozycja już mówi, że nie wierzy w uczciwość wyborów i że zorganizuje po ich zakończeniu protesty i wiece. Nie wiadomo czego ta opozycja chce - chaosu, czy jakiejś drugiej pomarańczowej rewolucji? Ja nie znam odpowiedzi na to pytanie. Na pewno jednak nie chodzi o sprawy bezpośrednio związane z wyborami.

Zakładając, że Władimir Putin wygra, co powinien zrobić, żeby pozyskać zaufanie i poparcie tych, którzy dzisiaj przeciwko niemu protestują?

Te manifestacje i wiece, odbywające się w Rosji od grudnia, nie są ignorowane przez władzę. Już po pierwszych protestach władza starała się wiele rzeczy skorygować – uprościła np. procedury rejestrowania partii. Sporą liczbę postulatów ulicy – mimo że protestuje na nich może w sumie ok. 0,1 proc. wyborców - władza bierze pod uwagę i próbuje różne rzeczy reformować. Kiedy ludzie wychodzą i o coś proszą, władza reaguje. To jest normalne w demokracji.

Na razie premier obiecuje tej protestującej ulicy podwyżki. Czy Rosja może sobie na to pozwolić?

Władimir Putin nigdy nie obiecuje takich podwyżek jak Ziuganow, Prochorow czy Żyrinowski. Żyrinowski obiecuje, że każdy dostanie to, co chce - to taki przedwyborczy populizm, którego teraz jest dużo. A Putin nie obiecuje, bo on obiecuje tylko to, co może zrobić. Co do pensji, od razu mówi, że nie może ich podnieść. Gospodarka rosyjska jest teraz inna niż w Związku Radzieckim - prywatni przedsiębiorcy sami decydują ile płacą ludziom. A pensje budżetówki rosną non stop, chociaż nie tak szybko, jak obiecują kontrkandydaci.

Jaka będzie rola obecnego prezydenta, Dmitrija Miedwiediewa, przy prezydencie Putinie?

Mamy do czynienia z tandemem Putin-Miedwiediew – ten układ cały czas się kwestionowało, zwłaszcza na arenie międzynarodowej. Putin i Miedwiediew pracują razem. I Putin zapowiedział na konwencie Jednej Rosji, kiedy zadeklarował, że będzie startował w wyborach prezydenckich, że jeżeli wygra wówczas Miedwiediew zostanie premierem.

A może Miedwiediew nie będzie chciał wiecznie być „tym drugim" w tandemie i zacznie budować własną koterię, która pomoże mu w przyszłości powrócić na Kreml?

Może się tak stać. Miedwiediew jest młodszy od Władimira Putina. Ale Putin nie chce być prezydentem, jeżeli ludzie go nie zechcą. Jeżeli Miedwiediew zobaczy, że trzeba pomóc Putinowi, że gorzej sprawuje władzę, że trzeba stworzyć nową partię i samemu kandydować, to na pewno osiągnie z Putinem porozumienie w tej sprawie. Oni się zawsze dogadują i ustalają co i kto będzie robił. Putin nie będzie chciał rządzić za wszelką cenę. Od czasu upadku Związku Radzieckiego Rosja jest krajem, który jest „pozszywany" taką „laserową nicią” i trzeba bardzo uważać na to, co się dzieje w państwie. Putin mógłby odejść wcześniej – gdyby pojawił się ktoś nowy. Jak na razie jednak działania opozycji, która już teraz mówi, że nie uzna wyników wyborów, mogą tylko doprowadzić do bójek na ulicach.

Chcę jeszcze raz podkreślić, że w Rosji mamy demokrację. Każdy może powiedzieć to, co chce. Jest  internet, wolna prasa, gazety, telewizja. Obywatel może poznać racje każdej  ze stron i sam może zdecydować na kogo odda swój głos.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...