Nie taki fajny ten Narodowy
Dodano:
Wbrew chórowi klakierów marudzę - Stadion Narodowy nie zdał egzaminu przed Euro 2012. Na turnieju też raczej nie zda.
Zachwycający, cudowny, wspaniały - od rana przeglądam newsy o meczu z Portugalią i wciąż widzę te entuzjastyczne przymiotniki. Rozumiem, że jeśli ktoś ostatni mecz oglądał na żywo na stadionie warszawskiej Polonii, to widok z trybun Narodowego mógł go wprawić w obezwładniającą euforię. Jednak jeśli ktoś ma nieco więcej stadionowego doświadczenia, musi pokręcić nosem.
Sprawa pierwsza - bezpieczeństwo. Pan Rafał Kapler tak świetnie zapracował na premię, że nie zdążył dokończyć budowy. Narodowy nie jest więc gotowy, czego przykładem jest ilość działających wejść i wyjść. Policja mówi, że przy wyjściu był korek, ale po godzinie było już OK. Dwie czynne bramy? Bądźmy poważni. Drodzy policjanci, proszę sobie wyobrazić ilość ofiar, gdyby w przeciskającym się przez dwie bramy tłumie wybuchła panika. Nie było gdzie uciekać. To nie jest OK.
Nie OK jest też to, że na mecz z Portugalią mogłem wnieść bombę lub pistolet i kilka magazynków. Kibice byli obszukiwani w dwóch miejscach, ale... Albo obszukujący robili to pierwszy raz w życiu, albo im się nie chciało, albo mieli nie być nadgorliwi. Tak czy inaczej, nie była to rzeczywista kontrola. Kibic przede mną wniósł plecak, do którego nikt nawet nie zajrzał. Tym razem się udało, ale czy rzeczywiście liczenie na szczęście to dobra strategia?
Sprawa druga - informacja. Do organizatorów idea "infografiki" nie dotarła. Którędy na stadion ma wejść niepełnosprawny? Gdzie są windy? Którą bramą mam wejść, jeśli znam swój sektor? Drugą? A która to? Gdzie? Czy jest tu jakiś parking? Podobnie było na stadionie. W niektórych punktach sprzedaży herbaty i frytek można płacić tylko kartą. Informacji o tym... brak. Więc ludzie stali na darmo. A wystarczyła tablica z czytelną informacją. Widziałem też dwóch kibiców Portugalii - dobrze, że nie przyjechało ich więcej. Byliby rozczarowani brakiem jakiejkolwiek informacji w swoim języku.
Sprawa trzecia - najważniejsza. Na Narodowym akustyka jest koszmarna! Spiker coś mówi, ale co mówi wie tylko on sam. Kogo tuż przed meczem czczono minutą ciszy? Nie wiem. Ale pal licho spikera - co z dopingiem? Z przeciwległego sektora kibice coś do nas krzyczą. Ale co? Słychać hałas, nie można rozróżnić słów.
Pamiętam jak brzmiał polski hymn przed meczem Polska-Ekwador na stadionie w Gelsenkirchen. Wrażenie było niepowtarzalne. Na Narodowym ilość śpiewających gardeł była podobna, ale efekt mizerny. Po prostu akustyka jest tu bardzo zła. Nawet na "starej" Legii było lepiej. Inna rzecz, że na mecz z Portugalią przyszli głównie tzw. piknikowcy. Hamburgera zjeść, Cristiano Ronaldo zobaczyć z kilkudziesięciu metrów, strzelić sobie fotkę na nowym stadionie. Doping był tak słaby, że robiło się smutno. Wraz z kibicem siedzącym obok próbowaliśmy rozruszać nas sektor - bez efektu. Zgromadzeni znali tylko dwie przyśpiewki, a komunikacji między grupami kibiców nie było żadnej. Podobnie będzie na Euro - bilety dostaną nie najbardziej zagorzali kibice, lecz ci, którym poszczęściło się w losowaniu. Wiele osób będzie robić zdjęcia, nie dopingować. By nie było tak smutno jak 29 lutego, trzeba na Narodowym zrobić co najmniej 8 gniazd dla sterujących dopingiem - niech mają łączność, niech dyrygują, niech rozruszają stadion. Albo niech zrobi to spiker, któremu przy meczu z Portugalią się nie chciało. Bo jeśli w kwestii dopingu nic się nie zmieni, to powinniśmy zmienić nazwę areny na Stadion Piknikowy - będzie lepiej pasować. Wstyd, kibice!
Na Narodowym do dogrania jest jeszcze mnóstwo spraw - drobnych, ale koniecznych. Telebimy - dlaczego nie prezentuje się na nich powtórek najlepszych akcji? Dlaczego nazwiska piłkarzy dających zmianę są tak małe - trzeba lornetki, by je odczytać, a tak chyba nie powinno być. Fajnie by też było, gdyby toalety były jednak czynne - wszystkie. Choć muszę przyznać, że widok zgrai kibiców "wbijających się" do damskiej toalety, bo męska była zamknięta był bezcenny. Po meczu z Portugalią zarządzający stadionem wiedzą już też, mam nadzieję, że na obiekcie trzeba wymienić wszystkie kosze na śmieci na co najmniej trzy razy większe.
Na koniec uwaga a propos naszych piłkarzy, dla których mecz z Portugalią miał być ostatnim poważnym sprawdzianem przed Euro 2012. Kiedy obserwowało się grę kadry w meczu z Portugalią trudno było nie dojść do wniosku, że przed Mistrzostwami Europy warto byłoby tę reprezentację wymienić, dobierając do Błaszczykowskiego jeszcze paru facetów, którym będzie się chciało troszkę pobiegać. Bo na stojąco można co najwyżej zremisować, i to z tylko z takim przeciwnikiem, jak Portugalia, której też się nie chce.
PS. Dla ciekawych - zakaz palenia na stadionie to fikcja. Stewardzi interweniowali, ale rzadko i bez przekonania.
Sprawa pierwsza - bezpieczeństwo. Pan Rafał Kapler tak świetnie zapracował na premię, że nie zdążył dokończyć budowy. Narodowy nie jest więc gotowy, czego przykładem jest ilość działających wejść i wyjść. Policja mówi, że przy wyjściu był korek, ale po godzinie było już OK. Dwie czynne bramy? Bądźmy poważni. Drodzy policjanci, proszę sobie wyobrazić ilość ofiar, gdyby w przeciskającym się przez dwie bramy tłumie wybuchła panika. Nie było gdzie uciekać. To nie jest OK.
Nie OK jest też to, że na mecz z Portugalią mogłem wnieść bombę lub pistolet i kilka magazynków. Kibice byli obszukiwani w dwóch miejscach, ale... Albo obszukujący robili to pierwszy raz w życiu, albo im się nie chciało, albo mieli nie być nadgorliwi. Tak czy inaczej, nie była to rzeczywista kontrola. Kibic przede mną wniósł plecak, do którego nikt nawet nie zajrzał. Tym razem się udało, ale czy rzeczywiście liczenie na szczęście to dobra strategia?
Sprawa druga - informacja. Do organizatorów idea "infografiki" nie dotarła. Którędy na stadion ma wejść niepełnosprawny? Gdzie są windy? Którą bramą mam wejść, jeśli znam swój sektor? Drugą? A która to? Gdzie? Czy jest tu jakiś parking? Podobnie było na stadionie. W niektórych punktach sprzedaży herbaty i frytek można płacić tylko kartą. Informacji o tym... brak. Więc ludzie stali na darmo. A wystarczyła tablica z czytelną informacją. Widziałem też dwóch kibiców Portugalii - dobrze, że nie przyjechało ich więcej. Byliby rozczarowani brakiem jakiejkolwiek informacji w swoim języku.
Sprawa trzecia - najważniejsza. Na Narodowym akustyka jest koszmarna! Spiker coś mówi, ale co mówi wie tylko on sam. Kogo tuż przed meczem czczono minutą ciszy? Nie wiem. Ale pal licho spikera - co z dopingiem? Z przeciwległego sektora kibice coś do nas krzyczą. Ale co? Słychać hałas, nie można rozróżnić słów.
Pamiętam jak brzmiał polski hymn przed meczem Polska-Ekwador na stadionie w Gelsenkirchen. Wrażenie było niepowtarzalne. Na Narodowym ilość śpiewających gardeł była podobna, ale efekt mizerny. Po prostu akustyka jest tu bardzo zła. Nawet na "starej" Legii było lepiej. Inna rzecz, że na mecz z Portugalią przyszli głównie tzw. piknikowcy. Hamburgera zjeść, Cristiano Ronaldo zobaczyć z kilkudziesięciu metrów, strzelić sobie fotkę na nowym stadionie. Doping był tak słaby, że robiło się smutno. Wraz z kibicem siedzącym obok próbowaliśmy rozruszać nas sektor - bez efektu. Zgromadzeni znali tylko dwie przyśpiewki, a komunikacji między grupami kibiców nie było żadnej. Podobnie będzie na Euro - bilety dostaną nie najbardziej zagorzali kibice, lecz ci, którym poszczęściło się w losowaniu. Wiele osób będzie robić zdjęcia, nie dopingować. By nie było tak smutno jak 29 lutego, trzeba na Narodowym zrobić co najmniej 8 gniazd dla sterujących dopingiem - niech mają łączność, niech dyrygują, niech rozruszają stadion. Albo niech zrobi to spiker, któremu przy meczu z Portugalią się nie chciało. Bo jeśli w kwestii dopingu nic się nie zmieni, to powinniśmy zmienić nazwę areny na Stadion Piknikowy - będzie lepiej pasować. Wstyd, kibice!
Na Narodowym do dogrania jest jeszcze mnóstwo spraw - drobnych, ale koniecznych. Telebimy - dlaczego nie prezentuje się na nich powtórek najlepszych akcji? Dlaczego nazwiska piłkarzy dających zmianę są tak małe - trzeba lornetki, by je odczytać, a tak chyba nie powinno być. Fajnie by też było, gdyby toalety były jednak czynne - wszystkie. Choć muszę przyznać, że widok zgrai kibiców "wbijających się" do damskiej toalety, bo męska była zamknięta był bezcenny. Po meczu z Portugalią zarządzający stadionem wiedzą już też, mam nadzieję, że na obiekcie trzeba wymienić wszystkie kosze na śmieci na co najmniej trzy razy większe.
Na koniec uwaga a propos naszych piłkarzy, dla których mecz z Portugalią miał być ostatnim poważnym sprawdzianem przed Euro 2012. Kiedy obserwowało się grę kadry w meczu z Portugalią trudno było nie dojść do wniosku, że przed Mistrzostwami Europy warto byłoby tę reprezentację wymienić, dobierając do Błaszczykowskiego jeszcze paru facetów, którym będzie się chciało troszkę pobiegać. Bo na stojąco można co najwyżej zremisować, i to z tylko z takim przeciwnikiem, jak Portugalia, której też się nie chce.
PS. Dla ciekawych - zakaz palenia na stadionie to fikcja. Stewardzi interweniowali, ale rzadko i bez przekonania.