Pijany ksiądz zabił człowieka
Miał 3 promile i prowadził
Okazało się, że kierowca był pijany: badanie krwi przeprowadzone dwie godziny po wypadku wykazało ponad trzy promile alkoholu. Apelacje złożyły obie strony. Prokurator chciał kary 6 lat więzienia, obrońca - łagodniejszego wyroku lub jego uchylenia i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji. Podnosząc karę więzienia do 5 lat, sąd okręgowy wziął pod uwagę stan nietrzeźwości kierowcy, prędkość, z jaką jechał i wagę naruszonych przez niego zasad bezpieczeństwa.
"Ksiądz wykazał się kompletnym brakiem odpowiedzialności"
Zwrócił też uwagę, że od duchownego i osoby o nienagannym dotąd sposobie życia należało oczekiwać więcej niż od "zwykłego" obywatela. Jak mówił sędzia Dariusz Niezabitowski, "z uwagi na głoszony i wyznawany system wartości i zachowań" należało oczekiwać od oskarżonego "bezwzględnego przestrzegania zasad porządku prawnego, których naruszenie to właśnie oskarżony identyfikuje z godzeniem w porządek moralny". Sąd ocenił też, że biorąc pod uwagę okoliczności wypadku, zakaz prowadzenia pojazdów przez oskarżonego należało orzec na możliwie najdłuższy czas. W ocenie sądu wykazał on bowiem "kompletny brak odpowiedzialności".
"Kwestia odszkodowania zamknięta"
Sąd uchylił jednak orzeczenie o odszkodowaniu i nawiązkach. Jak argumentował, kwestia odszkodowania została zamknięta w tzw. postępowaniu likwidacyjnym, prowadzonym przez firmę, w której duchowny miał wykupioną polisę OC. Wdowa chciała dla siebie i dwójki dzieci po 150 tys. zł, firma przyznała po 10 tys. zł. Sędzia Niezabitowski podkreślił jednak, że nie zamyka to drogi do ubiegania się o zadośćuczynienie na drodze sądowej, ale w postępowaniu cywilnym. Sąd odwoławczy uznał też, że biorąc pod uwagę obowiązujące wówczas przepisy, nie można było orzec nawiązek, bo żadna z osób we właściwym momencie procesu o to nie wystąpiła.
ja, PAP