Terroryzm z polskim wsparciem
Gazeta zdobyła dowody, że za nielegalne operacje odpowiedzialni są oficerowie i współpracownicy wojskowych służb specjalnych, którzy dostarczali broń międzynarodowemu terroryście al-Kassarowia, już w latach 80. Posłużyła ona wtedy do uprowadzenia statku "Achille Lauro", którym płynęli m. in. polscy artyści estradowi.
Zdaniem publicysty Bronisława Wildsteina sprzedaż broni terrorystom jest aktem wymierzonym w polską rację stanu. Nie tylko jest przekroczeniem prawa i moralności, ale działa przeciw układowi sojuszy naszego kraju i podważa jego wiarygodność na międzynarodowej arenie.
"WSI nie powinny prowadzić działalności, która miałaby im przykładowo przysparzać różnych funduszy operacyjnych. Ale rzecz jest nieco bardziej skomplikowana. Jednym z zadań WSI jest także kontrwywiadowcze zabezpieczenie obrotu specjalnego, obrotu bronią. Jak to robić jeżeli się nie jest wewnątrz niektórych firm. Więc także powiedzmy to sobie otwarcie - WSI musi w niektórych firmach, jak to się ładnie mówi, mieć swoje aktywa" - tłumaczy wiceminister obrony Janusz Zemke na antenie radia RMF.
Zemke podkreślił, że w roku 1996 premier Cimoszewicz zlecił zbadanie sprawy Urzędowi Ochrony Państwa. "Kiedy się objawiły jakieś niejasności, to właśnie premier Cimoszewicz skierował tę sprawę do Urzędu Ochrony Państwa, żeby on to wyjaśnił, po czym prokuratura to podjęła, oczywiście w Gdańsku, i tam także są wyroki" - powiedział Zemke.
We wtorek w Gdańsku ma zostać wznowiony proces w tej sprawie, przerwany z powodu śmierci ławnika. Jednak według "Rzeczpospolitej", udział WSI w aferze został przed prokuraturą ukryty. Na ławie oskarżonych zasiada sześciu handlarzy bronią, pięciu pracowników Cenreksu i Steo oraz oficer Wojska Polskiego, który im pomagał.
Premier Leszek Miller nie chciał komentować publikacji "Rz", dopóki nie zapozna się z opiniami swoich ekspertów.
em, pap