Izrael zabija Palestyńczyków z powietrza
Będzie krwawa riposta?
"Nasz sekretarz generalny Zuhair Al-Kaisi był jednym z dwóch Palestyńczyków zabitych w ataku" izraelskim na zachodzie Gazy - potwierdziły Ludowe Komitety Oporu w specjalnym komunikacie. Skrzydło zbrojne tej organizacji - Brygady Salaheddina - zagroziło Izraelowi "krwawą ripostą". Z kolei armia izraelska oświadczyła w komunikacie po ataku, że "celem lotnictwa izraelskiego byli dwaj członkowie organizacji terrorystycznej Ludowe Komitety Oporu w Strefie Gazy - Zuhair Al-Kaisi i jego współpracownik Mahmud Hanani". "Ugrupowanie to jest odpowiedzialne za przygotowanie ataku terrorystycznego, który miał być przeprowadzony w najbliższych dniach na półwyspie Synaj" - podkreśliła izraelska armia. Według strony izraelskiej Ludowe Komitetu Oporu zorganizowały też w sierpniu ubiegłego roku serię zamachów w pobliżu Ejlatu, przy granicy z Egiptem. Zginęło w nich łącznie ośmiu Izraelczyków, a ponad 30 zostało rannych. Zabitych zostało także pięciu egipskich strażników granicznych.
Uwolnili, by zabić?
Hanani był jednym z 1027 więźniów palestyńskich uwolnionych w październiku ubiegłego roku przez Izrael w ramach wymiany za izraelskiego żołnierza Gilada Szalita, uprowadzonego ponad pięć lat wcześniej przez Hamas w Strefie Gazy. Hanani jest pierwszym z uwolnionych wtedy więźniów, który zginął w izraelskim ataku. Z kolei Al-Kaisi został wybrany na szefa Ludowych Komitetów Oporu w sierpniu ubiegłego roku, po śmierci poprzedniego sekretarza generalnego organizacji w ataku lotnictwa izraelskiego w mieście Rafah.
Pod koniec ubiegłego roku przywódca rządzącego Strefą Gazy radykalnego ugrupowania palestyńskiego Hamas Chaled Meszal nakazał swej organizacji zaprzestanie ataków na Izrael, jednak należący do innych ugrupowań Palestyńczycy nadal wystrzeliwują rakiety na Izrael, który odpowiada na to atakami lotniczymi. Od początku bieżącego roku na terytorium Izraela spadło ponad 50 palestyńskich rakiet - nie wyrządziły one jednak żadnych szkód.
eb, pap