Kard. Dziwisz ofiarą SB

Dodano:
Kard. Stanisław Dziwisz (fot. Bartosz Staszewski, PRS Team.net/Wikipedia)
IPN po przeprowadzeniu lustracji kard. Stanisława Dziwisza, na wniosek samego duchownego, zwrócił się do metropolity krakowskiego o zgodę na umieszczenie jego nazwiska w katalogu osób rozpracowywanych przez organa PRL - poinformował "Rzeczpospolitą" szef krakowskiego oddziału IPN dr Marek Lasota.
Kard. Dziwisz wystąpił do IPN o lustrację w związku z pojawiającymi się pogłoskami, jakoby duchowny - jeszcze jako młody ksiądz - został zwerbowany przez SB i zarejestrowany jako TW Adiutant. Lustracja wykazała jednak, że w archiwach IPN nie ma żadnych notatek podpisanych takim pseudonimem, a źródłem plotki miał być fakt, iż taki pseudonim pojawił się w tzw. aktach administracyjnych SB z lat 70-tych, w których funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa zapisał, że planowany jest werbunek osoby blisko współpracującej z Karolem Wojtyłą, późniejszym papieżem Janem Pawłem II. – W tej sprawie została przeprowadzona bardzo szczegółowa kwerenda. Sprawdziliśmy wszystko łącznie z dziennikami rejestracyjnymi i nie znaleźliśmy najmniejszego śladu – zapewnia dr Lastota.

Metropolita krakowski poprosił o lustrację również w związku ze spekulacjami na temat jego agenturalności, które pojawiły się w książce "Zamach na papieża" autorstwa Ferdinando Imposimato i Sandro Provvisionato. Tymczasem lustracja przeprowadzona przez IPN wykazała, że kard. Dziwisz nie tylko nie współpracował z SB, ale był przez komunistyczną bezpiekę inwigilowany niemal w takim samym stopniu jak papież. – Osoby, które były tak blisko (papieża), z zasady nie były przedmiotem werbunku. Byłoby to zbyt ryzykowne, bo nieudana próba musiałaby się skończyć skandalem – tłumaczy Edward Kotowski - oficer , który był rezydentem wywiadu PRL w Rzymie.

"Rzeczpospolita", arb
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...