Kowal chce się widzieć z Tymoszenko. "Piszę jako chrześcijanin..."
"To zwyczajna prośba"
- Ta prośba nie jest niczym nadzwyczajnym i nie powinna być traktowana jako wydarzenie polityczne. Sprawa Tymoszenko wywołuje zainteresowanie oraz zaniepokojenie wielu posłów PE - tłumaczył Kowal. Poseł podkreślił, że liczy iż ukraińskie władze wydadzą zgodę na spotkanie z Tymoszenko. - Zajmuję się relacjami między Ukrainą a UE od wielu lat. Podczas częstych wizyt na Ukrainie nie opowiadam się po stronie żadnego ugrupowania politycznego. Liczę wyłącznie na rozwój stosunków między Kijowem i Brukselą - argumentował.
Z troski o bliźniego
Treść listu do Pszonki Kowal opublikował na swej stronie internetowej. "Wizyta przedstawicieli Delegacji Parlamentu Europejskiego do Komisji Współpracy Parlamentarnej UE-Ukraina - forum odpowiedzialnego za relacje międzyparlamentarne Unii Europejskiej z Radą Najwyższą Ukrainy - w miejscu osadzenia Julii Tymoszenko, dałaby szansę na osobistą rozmowę z byłą Premier oraz zapoznanie się z warunkami, w jakich jest ona przetrzymywana" - napisał europoseł.
Kowal podkreślił, że organizacja tego rodzaju odwiedzin jest przyjętym zwyczajem, szczególnie, kiedy w grę wchodzi spotkanie z osobą znaną wielu członkom Parlamentu Europejskiego, którzy z nią wcześniej współpracowali. "Kieruję do Pana te słowa nie tylko, jako Przewodniczący Delegacji do Komisji Współpracy Parlamentarnej UE-Ukraina, ale także w duchu wartości chrześcijańskich, zgodnie z którymi należy szczególnie troszczyć się o bliźnich, którzy znaleźli się w trudnym położeniu, w tym również pozbawionych wolności" - napisał polski europoseł do prokuratora Pszonki.
Szwedkom się nie udało
W ubiegłym tygodniu z prośbą o zgodę na widzenie z Tymoszenko w więzieniu wystąpiły dwie szwedzkie parlamentarzystki, jednak odpowiedź ukraińskich władz była odmowna. Wyjaśniły one wówczas, że Szwedki nie uzgodniły swych planów z MSZ Ukrainy. Szwedzkie posłanki przybyły na Ukrainę jako przedstawicielki Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE. Decyzję o braku zgody na widzenie usłyszały od przedstawicieli żeńskiej kolonii karnej w Charkowie, gdzie więziona jest Tymoszenko. - Dla nas odmowa ta oznacza, że niepokój o los Tymoszenko, który odczuwamy, jest uzasadniony - oświadczyła jedna z parlamentarzystek Walburga Habsburg Douglas, która jest wiceprzewodniczącą Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE.
Tymoszenko znajduje się w więzieniu po skazaniu jej na siedem lat pozbawienia wolności za nadużycia, do których doszło przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Tymoszenko stała wówczas na czele rządu. Była premier jest przekonana, że wyrok ten wydano, by wyrugować ją z polityki. Tymoszenko była najważniejszą konkurentką obecnego szefa państwa Wiktora Janukowycza w zwycięskich dla niego wyborach prezydenckich na Ukrainie na początku 2010 roku. Była premier od kilku miesięcy uskarża się na silne bóle kręgosłupa, z powodu których nie może się samodzielnie poruszać.
PAP, arb