Nieodpowiedzialni chcą podpalić Polskę
W miejscowości Chlewiska w powiecie szydłowieckim na Mazowszu podczas akcji gaśniczej ciężkim poparzeniom uległ 25-letni strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej. Został przewieziony śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Siemianowic Śląskich, gdzie zmarł.
W miejscowości Siekierno w powiecie kieleckim, w woj. świętokrzyskim, podczas wypalania traw zginął 53-letni mężczyzna. Na razie nie wiadomo, czy zasłabł, czy też zatruł się dymem.
17 marca doszło do 24 dużych pożarów, w trakcie których ogień strawił wielkie połacie ziemi, budynki gospodarcze oraz maszyny rolnicze. W miejscowość Giemzów w woj. łódzkim pożar objął powierzchnię 100 ha, walczyło z nim 20 jednostek straży. W Węgrzycach w woj. małopolskim płomienie zajęły 30 ha traw i nieużytków, niszcząc budynek gospodarczy i znajdujące się w nim maszyny rolnicze.
Nie wolno wypalać traw, pozostałości roślinnych nieużytków, skarp kolejowych i rowów przydrożnych. Zabrania tego ustawa o ochronie przyrody i o lasach. - Jeśli ktoś zostanie złapany na gorącym uczynku i podpalenie zostanie udowodnione, grozi mu grzywna do 5 tys. złotych, a w przypadku zagrożenia większego, czyli spowodowania pożaru stanowiącego zagrożenie dla życia, zdrowia czy mienia, jest to kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat - oświadczył rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak.
Frątczak przypomniał, że wypalanie traw nie użyźni gleby, natomiast hamuje naturalne zjawisko gnicia pozostałości roślinnych oraz powoduje niepotrzebną emisję pyłów i gazów do atmosfery. - Ogień niszczy bezpowrotnie siedliska motyli, ptaków, ssaków, gadów, wszystkiego co żyje w trawie, a czego niekiedy nie widzimy - mówił rzecznik.
Wypalanie traw zagraża też budynkom mieszkalnym i gospodarczym, jest również niebezpieczne dla kierowców. Zadymienie było 17 marca przyczyną kilku wypadków. Na drodze Kielce-Lublin niedaleko Łagowa doszło do karambolu ośmiu pojazdów; jedna osoba została ranna.
zew, PAP