Sąd: wzburzenie, ale nie afekt

Dodano:
Sąd Apelacyjny utrzymał karę 25 lat więzienia dla nauczycielki z Czarnej Białostockiej (podlaskie), skazanej za zabójstwo 11-letniego chłopca. Wyrok jest prawomocny.
Do zbrodni doszło w kwietniu ubiegłego roku w gabinecie lekarskim szkoły podstawowej w Czarnej Białostockiej, gdzie Mariola Myszkiewicz była nauczycielką od siedemnastu lat.

Zamordowany Piotr był synem mężczyzny, z którym przez kilka lat kobieta była związana. Sąd zgodził się z oceną sądu pierwszej instancji, że motywem zbrodni była zemsta na ojcu chłopca za zerwanie tego związku, czemu Myszkiewicz zaprzeczała w  śledztwie i przed sądem, choć do zabójstwa się przyznała.

Piotra wywołała z lekcji pod pretekstem badań lekarskich. Pretekstem do ataku miały być obraźliwe słowa chłopca skierowane do nauczycielki za związek z jego ojcem. Otrzymał kilkadziesiąt ciosów nożem, który nauczycielka przyniosła w plecaku i zmarł z wykrwawienia, zanim przyjechało pogotowie. Kobiecie udało się zbiec, dwa dni później oddała się w ręce policji w Markach pod Warszawą.

Obrońca oskarżonej domagał się zmiany kwalifikacji prawnej czynu i uznania, że kobieta działała w  afekcie, co miałoby wpływ na wysokość kary. Powoływał się na  opinie biegłych z procesu w pierwszej instancji. Sąd Okręgowy- wbrew tym opiniom - przyjął jednak, że zabójstwo było zaplanowane, świadome i nie miało miejsca działanie w afekcie.

Sąd Apelacyjny uważa, że Mariola Myszkiewicz działała w stanie silnego wzburzenia - jak to ujął sąd - "w sensie psychicznym i  psychiatrycznym", ale nie można uznać tego za afekt.

"W chwili dokonania tego czynu oskarżona była w takim stanie psychicznym, w którym jej przeżycia emocjonalne górowały nad przeżyciami intelektualnymi" - mówił sędzia Andrzej Czapka. W takiej sytuacji wystarczył impuls (obraźliwe słowa Piotra skierowane do niej), który spowodował natychmiastową reakcję, zwłaszcza, że Mariola Myszkiewicz była podenerwowana, przemęczona i niewyspana, bo bardzo przeżywała rozstanie z ojcem chłopca.

Sąd zwrócił jednak uwagę, że nie było to "silne wzburzenie usprawiedliwione okolicznościami", a o takim przypadku mówi kodeks karny. Sędzia Czapka wyjaśniał, że takimi okolicznościami byłoby "krzywdzące sprawcę zachowanie pokrzywdzonego", które musi też być oceniane krytycznie z punktu widzenia norm moralnych lub zasad współżycia społecznego.

Jak podkreślił, tak nie było w tym wypadku. "To oskarżona przez swój związek z jego ojcem, w jego odczuciu, jak i  obiektywnym, społecznym, wyrządziła krzywdę jemu i jego rodzinie" -  mówił sędzia. Według niego, wulgarne słowa chłopca skierowane do  kobiety w gabinecie były "w rażącej dysproporcji w stosunku do jej działań i krzywdy, jaką jemu wyrządziła".

Sąd Apelacyjny nie zgodził się z niektórymi ustaleniami sądu pierwszej instancji, dotyczącymi przebiegu zdarzenia w gabinecie lekarskim szkoły podstawowej w Czarnej Białostockiej, gdzie doszło do zbrodni.

Z oceny tej nie wyniknęła jednak możliwość zmiany kwalifikacji prawnej czynu, którą Sąd Apelacyjny uznał za prawidłową.

Karę 25 lat więzienia sąd uznał za sprawiedliwą i "adekwatną do  stopnia zawinienia". "Kara surowa, ale na taką oskarżona w pełni zasłużyła" - mówił sędzia.

Sąd zwrócił też uwagę, że ofiarą Marioli Myszkiewicz był 11-letni chłopiec, a ona - z racji swego zawodu i wykształcenia - miała szczególny obowiązek opieki nad dziećmi, szczególnie na terenie szkoły.

We wtorek, w swym ostatnim słowie, Mariola Myszkiewicz mówiła emocjonalnie, że zrobiła straszną rzecz i "zmarnowała życie wielu ludziom", ale wtedy była sama, opuszczona przez najbliższych i w  bardzo złym stanie psychicznym. Zaprzeczała, że zaplanowała zbrodnię. W środę na ogłoszenie wyroku nie została dowieziona.

Wyrok jest prawomocny, przysługuje od niego jedynie kasacja do  Sądu Najwyższego. Obrońca Marioli Myszkiewicz zapowiedział jej złożenie.

em, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...