Islamiści rosną w siłę w Egipcie
W korespondencji z Kairu dziennik pisze, że Bractwo zdominowało 100-osobowy zespół wybrany przez nowy parlament do opracowania nowej, porewolucyjnej konstytucji kraju. Kilka dni temu Bractwo Muzułmańskie oświadczyło, że rozważa wystawienie swojego kandydata w zbliżających się wyborach prezydenckich, czego poprzednio obiecało nie czynić.
Przejawem rosnącego rozdźwięku między islamistami a armią jest oświadczenie Bractwa w czasie weekendu, ostro krytykujące rządy wojskowych, którzy kierują Egiptem po rewolucji poprzez Najwyższą Radę Wojskową. Jak zwraca uwagę "Washington Post", Partia Wolności i Sprawiedliwości powołana przez Bractwo - ruch istniejący w Egipcie od ponad 80 lat - "początkowo unikała otwartego starcia z wojskowymi po obaleniu Mubaraka, ale nabrała pewności siebie po zdobyciu niemal połowy miejsc w parlamencie w wyniku wyborów, które (rozłożone na etapy) zakończyły się w lutym".
Obecnie islamiści sprzeciwiają się m.in. prywatnym żądaniom generałów, aby udzielić im immunitetu od odpowiedzialności karnej za zabójstwa i inne przestępstwa popełnione w czasie egipskiej transformacji. Jeszcze dwa miesiące temu Bractwo było skłonne zgodzić się na to. Ich partia domaga się również rozwiązania rządu mianowanego przez armię i kierowanego przez premiera Kamala al-Ganzuriego. Działacze Bractwa wzywają także, aby sektory przemysłu podległe armii, stanowiące do 45 procent gospodarki Egiptu, poddać kontroli parlamentu.
Eksperci obawiają się, że ewentualna konfrontacja między islamistami a armią może zagrozić pokojowemu charakterowi transformacji politycznej. Wzrost wpływów Bractwa Muzułmańskiego niepokoi USA. Partia przedstawia się wprawdzie jako siła pragmatyczna i podkreśla, że będzie przestrzegać traktatu pokojowego Egiptu z Izraelem. Manifestuje jednak wrogość wobec Izraela i kwestionuje sens otrzymywania przez Egipt pomocy od USA, w wysokości 1,5 miliarda dolarów rocznie.
Waszyngton kilka dni temu wznowił tę pomoc, zawieszoną od jesieni, kiedy wojskowy rząd egipski brutalnie tłumił demonstracje uliczne przed wyborami.
pap