Co jedzą posłowie PiS na święta? Jajka z kawiorem i... kaczkę

Dodano:
Jajka z kawiorem, a może jajecznica? Każdy świąteczny stół wygląda inaczej (fot. PAP/Darek Delmanowicz)
Święta Wielkiej Nocy zbliżają się wielkimi krokami – Wprost.pl postanowił więc spytać polityków o to czy biorą udział w przedświątecznej krzątaninie w kuchni i jakich świątecznych potraw nie mogą się najbardziej doczekać. Niektóre odpowiedzi były zaskakujące: Eugeniusz Kłopotek zdradził, że jego ulubioną świąteczną potrawą jest… jajecznica, z kolei Łukaszowi Gibale wystarczy chleb, chrzan i jajka.
- Na święta jadę do rodziny i nie ukrywam, że to właśnie oni zajmują się przygotowaniem potraw i stołu świątecznego – przyznaje Gibała, poseł Ruchu Palikota. Bohater głośnego transferu politycznego nie ukrywa, że w kuchni pomoc z niego żadna i od gotowania trzyma się z daleka. -  Muszę przyznać, że mam do tego dwie lewe ręce. Potrafię przygotować kanapki, zrobić herbatę, ale nic bardziej skomplikowanego – przyznaje. Gibała wyznaje też, że preferuje proste i niewyszukane potrawy. - Bardzo lubię chrzan, jajka i pieczywo. Z jajkami mam ostatnio mały problem. Lekarz doradził mi żebym zmniejszył ich spożycie, bo zbliżam się już do górnej granicy cholesterolu – podkreśla.

Tomaszewski: ma być wykwintnie

Również Jan Tomaszewski z PiS nie przejmują się świąteczną krzątaniną. – Ja mam dwie córki i nie organizuję już stołu, bo jestem i u jednej, i u drugiej w tych dniach. Śniadanie przygotowują zawsze ci, którzy zapraszają całą rodzinę – mówi. Były bramkarz reprezentacji Polski ma typowo staropolskie upodobania kulinarne. - Musi być żurek, biała kiełbasa i szynka, która ma więcej tłuszczu – nie czerwona, ale biało-czerwona – wylicza Tomaszewski. - Naprawdę uwielbiam tłustą szynkę, czerwono-tłustą – podkreśla. Poseł PiS dodaje, że wielkanocne potrawy muszą być jak bardziej wykwintne, nawet, jeśli są to tradycyjne jajka. - Jak ja organizuję święta, to jajka są pod różnymi postaciami, przyrządzam na przykład jajka z kawiorem. To musi być potrawa, a nie na zasadzie „muszę to zjeść". Jem, bo mi smakuje – opowiada brązowy medalista mistrzostw świata z 1974 r.

Piekarska: grunt to nie przejeść świąt

Katarzyna Piekarska z SLD zdradza, że święta wielkanocne spędza poza Warszawą. – Zawsze jeździmy na Mazury. Zawsze trzeba tam coś zrobić, więc można powiedzieć, że to ja zajmuję się przygotowaniami – mówi wiceprzewodnicząca SLD. Święta to dla niej przed wszystkim czas rodzinny. - Staram się nie przejeść tych świąt. To jest moment, w którym mam wreszcie możliwość zajęcia się synem, porozmawiania z rodziną, z przyjaciółmi. Staram się spędzić te święta towarzysko i mocno rekreacyjnie – odprężyć się, pójść na spacer do lasu – tłumaczy. W odróżnieniu od Tomaszewskiego, Piekarska nie jest amatorką tłustej szynki czy mięsa w ogóle. - Białej kiełbasy nie jem, bo jestem wegetarianką. Szczególnie lubię żur i barszcz biały. Na pewno jest to nieodłączny element wielkanocnego stołu. Pamiętam jeszcze jak żyła moja babcia - ona robiła zawsze barszcz biały i dodawała do niego biały ser – wspomina Piekarska. Wiceprzewodnicząca SLD zaznacza też, że ważny jest dla niej los zwierząt. - Bardzo zwracam uwagę i pilnuję też syna, żeby to co jemy, nie było obarczone cierpieniem – żeby jajka były z hodowli ekologicznej od tzw. szczęśliwych kur – tłumaczy.

U Hofmana jada się kaczkę

W domu Adama Hofmana, świątecznymi przygotowaniami zajmuje się mama. - Wszyscy, ponieważ mamy dość dużą rodzinę, zjeżdżamy się na święta do mamy i ona je przygotowuje. Ja jej trochę pomagam, jeśli zdążę, a jeśli nie, to staram się chociaż coś małego zrobić – opowiada poseł PiS. - W tym roku utrę chrzan, tylko tyle zdążę – przyznaje. Wielkanocne śniadanie Hofmana wygląda podobnie jak w innych polskich domach. – Jest tradycyjnie – biała kiełbasa, pieczywo, masło – opisuje. - Ale na obiad zawsze jest kaczka, kiedyś robiła ją babcia, teraz zajmuje się tym mama. Kaczka musi być zawsze, bardzo ją lubię - podkreśla poseł PiS. – Przygotowuje się ją w tradycyjnie, po staropolsku - z farszem z owoców: jabłek, śliwek, pomarańczy, zależnie od roku – dodaje.

Kluzik-Rostkowska: trochę Śląska, trochę Mazowsza

Joannie Kluzik-Rostkowskiej z PO w świątecznych przygotowaniach pomaga cała rodzina. - Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam trójkę dzieci, które bardzo lubią piec, gotować, więc bardzo lubię ten świąteczny czas – mówi z uśmiechem posłanka PO. - Można powiedzieć, że ja jestem kierowniczką kuchni, aprowizatorem. Takie wspólne przygotowywanie jest bardzo przyjemne – dodaje. Kulinarne upodobania Kluzik-Rostkowskiej są wyraźnie związane z jej rodzinnym Śląskiem. - Na Wielkanoc zawsze się podaje biały barszcz. Ten z centralnej Polski, jest bardzo cieniutki jak dla mnie. Na drugim końcu tej kulinarnej skali jest ciężki, śląski żur, który ja bardzo lubię, ale on się nie nadaje na śniadanie – tłumaczy posłanka PO. - Ja przygotowuję taki żurek, który jest pośrodku - między cienkim barszczykiem z centralnej Polski, a pełnokrwistym, ciężkim, śląskim żurem. Bardzo to lubię – podkreśla.

Niesiołowski: kiełbasa z chrzanem to jest to

Stefan Niesiołowski przyznaje, że jego zaangażowanie w przygotowanie świąt nie jest zbyt duże. - Żadnych makowców nie piekę. Żona daje mi kartkę, ja kupuję, a ona robi resztę. Niektóre rzeczy sam wybieram - np. chleb. – mówi poseł PO. Bywa jednak, że jego pomoc jest większa. - Jak żona karze, to pokroję włoszczyznę, kartofle, ale większość rzeczy się kupuje. Czasem jeszcze bawimy się z córką jajkami w cebuli – podkreśla. Ulubiona, wielkanocna potrawa Niesiołowskiego również nie jest zbyt skomplikowana. - Biała kiełbasa z chrzanem. Chrzan jest ze sklepu, nie trę go sam – za dużo się przy tym płacze, to nie jest przyjemne – podkreśla poseł PO

Kłopotek: a czemu nie jajecznica?

Eugeniusz Kłopotek z PSL - podobnie jak Niesiołowski - nie jest zbyt pomocny w kuchni. -  Przygotowaniami zajmuje się przede wszystkim żona. Ja pomagam robić zakupy i targać je do domu. Nic nie piekę ani nie gotuję – mówi poseł PSL.  Zaskakująca jest jednak ulubiona potrawa Kłopotka, choć w pewnym sensie nawiązuje do tradycji. - W święta królują jajka, przede wszystkim gotowane, pisanki. My też się w to bawimy, malujemy pisanki. Ja jednak zawsze preferuję moją ulubioną jajecznicę. – zadziwia poseł PSL. - Na początku wszyscy mówią: „gdzie tam jajecznica na Wielkanoc", a potem wszyscy się nią zajadają. To jest moje popisowe danie główne – chwali się Kłopotek. 

Cymański: smak bałtyckiego śledzia

U Tadeusza Cymańskiego – podobnie jak Niesiołowskiego i Kłopotka - główną częścią przygotowań zajmują się kobiety. Eurodeputowany zapewnia jednak, że nie zostawia pań zupełnie bez pomocy. – Sprzątaniem, gotowaniem zajmuje się żona z córkami. Oczywiście im pomagam. Przede wszystkim dostarczam produkty, próbuję czy sałatka jest dobrze przyrządzona, ucieram ciasta i cukier – wylicza europoseł Solidarnej Polski. – Moje zadanie to domowy wyrób. Ponadto, to ja najczęściej – zawsze z najmłodszym dzieckiem - chodzę ze święconką. Pomagam też w sprzątaniu, ale okien nie myję, to już jest zbyt daleko idące. W związku z moją pracą, obecność w domu jest rzadkością i nawet przy największych chęciach jest to niemożliwe – dodaje. Ulubione, świąteczne potrawy europosła PiS, są nierozerwalnie związane z poprzedzającym Wielkanoc postem. - Najbardziej lubię ryby. Nawet polski śledź bałtycki, dobrze przyrządzony jest wspaniały – zachwyca się Cymański. - U mnie w rodzinie zawsze bardzo tradycyjne obchodzono piątek w poście. Przyrządzano wtedy ziemniaki w mundurkach i śledzie. To było takie danie piątkowe przez wiele lat mojego dzieciństwa i nie tylko – później także – wspomina.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...