Podpalił dom, bo dziewczyna z nim zerwała
Według ustaleń śledztwa w marcu 2011 roku mężczyźni usiłowali zamordować 25-latka z Pszczyny. Zamieścili ogłoszenie o pracy w Holandii, na które odpowiedział mieszkaniec Śląska. Motywem miał być zabór samochodu. Ostrowczanie spotkali się z nim w Kielcach, a następnie – pod pozorem zabrania jeszcze jednej osoby – pojechali jego samochodem w okolice Ostrowca. W wąwozie koło Chmielowa usiłowali zabić swoją ofiarę przy użyciu noża i kabla. Mężczyźnie udało się uciec.
Miesiąc później - w kwietniu 2011 roku - mężczyźni opublikowali ogłoszenie o możliwości sprowadzenia samochodu z Holandii. Odpowiedział na nie 70-latek z gminy Bodzechów (Świętokrzyskie), który razem z młodymi mężczyznami wybrał się po auto. 4 kwietnia sprawcy zamordowali go w Niemczech w Markersdorfie koło Gorlitz. Zmasakrowali mu głowę kluczem francuskim. Zabrali pieniądze na samochód – 2 tys. euro - i dokumenty. Ofiarę udało się zidentyfikować dzięki kwitowi ze skupu zboża, który znalazła policja.
- Prowadziłem wiele śledztw, ale z takim okrucieństwem i premedytacją spotkałem się po raz pierwszy. Sprawcy działali na zimno, z kalkulacją – powiedział prokurator. Prokuratura oskarżyła Grzegorza M. także o dwa inne czyny – podpalenie domu i kradzież z włamaniem. Według ustaleń śledztwa 14 lutego 2011 roku oskarżony razem ze swoim kolegą oblali benzyną i podpalili dom w Mikołowie na Śląsku, który należał do byłej dziewczyny drugiego ze sprawców. Była to zemsta za zerwanie. Przed podpaleniem ukradli z domu komputer. Data – walentynki – nie była przypadkowa.
Prokurator powiedział, że w Polsce sprawcom grozi kara od 12 lat pozbawienia wolności do dożywocia. W Niemczech za zabójstwo Kodeks karny przewiduje tylko dożywocie. Pierwsza o sprawie napisała kielecka „Gazeta Wyborcza".
ja, PAP