Kogo wybierze Romney, jeśli zostanie wybrany?

Dodano:
Mitt Romney (fot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS)
Chociaż faworyt Republikanów (GOP) Mitt Romney nie otrzymał jeszcze oficjalnie nominacji prezydenckiej od swojej partii, w Waszyngtonie nasilają się spekulacje co do osoby, którą wybierze na swojego kandydata na wiceprezydenta.
Na giełdzie nazwisk wzrosły ostatnio akcje przewodniczącego Komisji Budżetowej Izby Reprezentantów, kongresmana Paula Ryana, ultrakonserwatysty w sprawach fiskalnych, który cieszy się szczególną estymą w prawicowo-populistycznej Tea Party.

W ostatnich tygodniach Ryan najczęściej pojawiał się w towarzystwie Romneya na spotkaniach z wyborcami. 42-letni kongresman uchodzi za czołowego reprezentanta "optymistycznego konserwatyzmu" - potrafi z entuzjazmem i sugestywnie przekonywać do radykalnych cięć wydatków rządowych w celu redukcji deficytu i zadłużenia USA. Jest autorem utrzymanego w tym duchu głównego planu budżetowego GOP, który cieszy się poparciem Romneya i stał się celem zaciekłych ataków ze strony Białego Domu.

Zbyt podobny?

Według niektórych prawicowych komentatorów, młody i charyzmatyczny Ryan byłby idealnym kandydatem na wiceprezydenta. Inni są zdania, że kongresman za mało różni się od Romneya, tzn. nie spełni roli, jakiej zwykle oczekuje się od potencjalnego wiceprezydenta, czyli "uzupełnienia braków" kandydata na prezydenta. Chodzi tu np. o przyciągnięcie nieufających Romneyowi religijnych konserwatystów czy też zapewnienie mu poparcia stanów, gdzie jest mniej popularny.

Może Marco Rubio...

Rolę taką mógłby spełnić inny polityk typowany na republikańskiego wiceprezydenta, senator z Florydy Marco Rubio. Jest on synem kubańskich imigrantów i kolejnym ulubieńcem Tea Party. Wielu ekspertów uważa, że z Romneyem tworzyłby idealny tandem, gdyż zapewniłby mu głosy społeczności latynoskiej, która obecnie w zdecydowanej większości popiera Baracka Obamę. Do Romneya zraziła ich jego ostra retoryka w kwestii nielegalnych imigrantów, którzy do USA przybywają głównie z Ameryki Łacińskiej.

...lub Chris Christie

Innym kandydatem byłby republikański gubernator New Jersey Chris Christie, który jako jeden z pierwszych gubernatorów poparł Romneya. Christie - znany z ciętego języka, polotu i odwagi podejmowania niepopularnych decyzji - jest bardzo popularny wśród części konserwatystów i sam był namawiany na kandydowanie do Białego Domu. Przeciwko niemu przemawia jednak fakt, że wraz z Romneyem tworzyłby duet polityków ze stanów liberalnego wschodniego wybrzeża (Romney był gubernatorem Massachusetts).

Bez powtórki z Sarah Palin?

Wielu obserwatorów przewiduje, że znany z ostrożności Romney zdecyduje się na "bezpiecznego" kandydata, który nie błyszczy, ale nie grozi też niepożądanymi kłopotami. GOP chce uniknąć problemów, jakie wywołała np. Sarah Palin, która w 2008 r. ubiegała się o stanowisko wiceprezydenta u boku Johna McCaina. Palin okazała się ignorantką, szczególnie w kwestiach międzynarodowych, i starała się wysuwać własną osobę na pierwszy plan w kampanii wyborczej.

Jako "bezpiecznych" kandydatów wymienia się najczęściej senatora z Ohio Roba Portmana i gubernatora Wirginii Boba McDonnella. Obaj mogliby zapewnić Romneyowi głosy swoich "swing states", czyli stanów, gdzie szanse Demokratów i Republikanów są wyrównane.

Na giełdzie spekulacji pojawiły się też nazwiska dwojga wybijających się polityków hinduskiego pochodzenia: gubernatora Luizjany Boba Jindala i gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley. Tak jak w wypadku Rubio GOP liczy tu na przyciągnięcie wyborców z mniejszości etnicznych, którzy zwykle głosują na kandydatów Partii Demokratycznej.

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...