Antyfaszyści oskarżyli działaczy ONR o "nawoływanie do przemocy" po czym... na nich napadli

Dodano:
"Faszystów" przed antyfaszystami musiała bronić policja (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
Zorganizowana w Katowicach manifestacja sympatyków Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR) spotkała się z grupą reprezentującą Śląski Ruch Antyfaszystowski. Choć obie grupy oddzielała od siebie policja, doszło do utarczek - z obu stron poleciały petardy i butelki. Policja zatrzymała kilkadziesiąt osób.

Rzecznik katowickiej policji Jacek Pytel poinformował, że zatrzymani należą do grupy określającej się jako antyfaszyści. W miejscu ich nielegalnego zgromadzenia policjanci znaleźli m.in. pojemniki z gazem łzawiącym, drewniane kije i pałki, nóż, pistolet, a także ochraniacze na szczęki i  sól fizjologiczną do przemywania oczu. - Znaleźliśmy także dokumenty świadczące o tym, że przedstawiciele tej grupy mieli swój szczegółowy plan działania i planowali zaatakowanie manifestacji. Dysponowali m.in. mapą przemarszu ONR, na której zaznaczono określone punkty - powiedział rzecznik podkreślając, że zarówno manifestacja ONR, jak i zgromadzenie antyfaszystów, były legalne, czyli zgodnie z procedurami zgłoszone do  Urzędu Miasta.

Początkowo policja zatrzymała cztery osoby z kręgu antyfaszystów -  mieli oni naruszyć nietykalność cielesną funkcjonariuszy zabezpieczających manifestację. Później, gdy napastnik, który uderzył w  głowę policjanta, schował się w grupie swoich kolegów, zdecydowano o  zatrzymaniu całej kilkudziesięcioosobowej grupy. Zatrzymani mogą odpowiadać za zakłócanie porządku publicznego. - Będziemy teraz analizować przebieg zajść, m.in. na podstawie nagrań. Wówczas konkretnym osobom zostaną postawione konkretne zarzuty - poinformował Pytel. Wieczorem policja poinformowała, że prawdopodobnie sześć osób, które uczestniczyły w starciach, odpowie za napaść na  policjantów.

Katowicki marsz i kongres nawiązujące do przedwojennych tradycji ONR zorganizowano z okazji 78 rocznicy powstania tej organizacji. Przedstawiciele ONR podkreślali, że na miejsce spotkania wybrano Katowice, by podkreślić polskość Śląska. Sprzed pomnika Powstańców Śląskich około 200-300 manifestantów (według szacunków policji) przeszło ulicami miasta. Po drodze, w okolicach ulicy Stawowej, sympatycy ONR minęli kilkudziesięcioosobową grupę zwolenników ruchu antyfaszystowskiego, którzy próbowali zepchnąć ich z trasy marszu. W kierunku narodowców i  eskortujących ich policjantów posypały się petardy i butelki z  atramentem - jeden policjant został uderzony w głowę, wgnieciono też karoserię jednego z radiowozów.

- Do akcji przystąpił policyjny pododdział, który zepchnął napastników, aby oddzielić ich od manifestantów. Grupa, której członkowie rzucali butelki i petardy, została zamknięta w policyjnym kordonie, natomiast demonstranci kontynuowali swój marsz - relacjonował rzecznik śląskiej policji Jacek Pytel.

Śląski Ruch Antyfaszystowski w swoim oświadczeniu napisał m.in. że  zalegalizowanie w katowickim Urzędzie Miasta marszu ONR (miał on w pełni legalny charakter) „nie jest równoznaczne ze społeczną akceptacją planowanej maskarady", stąd kontrmanifestacja antyfaszystów. „Jako Śląskie Środowisko Antyfaszystowskie uważamy, że postawa propagowana przez członków ONR prowadzi do szerzenia nienawiści, nawołuje do przemocy, oraz uwstecznia społeczeństwo, swoimi prymitywnymi, opiewającymi w faszystowską ideologię poglądami" - czytamy w oświadczeniu.

Z kolei według przedstawicieli ONR „Obóz Narodowo-Radykalny jest ruchem społecznym skupiającym młodych Polaków, którym bliskie są takie wartości jak Bóg, Honor, Ojczyzna, Rodzina, Tradycja i Przyjaźń". Propagując „ideę narodową" ONR odwołuje się do takich postaci jak Roman Dmowski, Jan Mosdorf, Tadeusz Gluziński, Henryk Rossman, czy Adam Doboszyński.

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...