Łukaszenka okazał łaskę swojemu rywalowi
- Do ostatniej chwili nie wierzyłem, że mnie zwolnią. Już tyle razy mnie przenosili z jednego więzienia do drugiego, że przypuszczałem, iż to też będzie kolejnie przeniesienie – powiedział Sannikau Karcie’97. Opozycjonista dodał, że zwolniono go na podstawie decyzji o ułaskawieniu datowanej na 14 kwietnia. - Jestem teraz trochę oszołomiony, muszę dojść do siebie. Ale chcę przekazać wszystkim słowa podziękowania za wsparcie i solidarność. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego wsparcia i solidarności. Bardzo wam dziękuję! Gdyby nie wy, nie byłoby mnie dzisiaj na wolności. Bo robiono wszystko, żebym z tego więzienia nie wyszedł – podkreślał Sannikau.
5 maja prezydent Białorusi Alaksandr Łaukszenka oświadczył, że w najbliższym czasie rozpatrzę sprawy tych więźniów, którzy sami napisali prośbę o ułaskawienie. - Nikt mi nie zarzuci, że nie wykonuję swoich obowiązków albo nie spełniam obietnic. Podejmiemy decyzję co do niektórych osób, które w końcu uznały zgubność swojego stanowiska i polityki wobec własnego państwa - powiedział wtedy. Tymczasem żony dwóch innych więźniów politycznych, Źmiciera Bandarenki i Mikoły Statkiewicza, powiedziały Radiu Swaboda, że nic im nie wiadomo, by ich mężowie zostali zwolnieni.O podpisaniu przez Sannikaua prośby o ułaskawienie powiadomiła pod koniec stycznia jego żona Iryna Chalip. Opozycjonista miał uczynić to pod wpływem tortur. Na początku lutego o złożeniu prośby o ułaskawienie poinformował chory na kręgosłup Bandarenka, który odbywa wyrok dwóch lat kolonii karnej. Także jego żona podkreślała, że warunki odbywania przez niego kary należy uznać za tortury. Nic nie wiadomo natomiast o tym, by prośbę o ułaskawienie podpisał Statkiewicz, skazany na sześć lat kolonii karnej.
Sannikau dostał w połowie maja 2011 roku wyrok pięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w związku z opozycyjną demonstracją w Mińsku w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku. Sąd uznał go za winnego organizacji masowych zamieszek.
PAP, arb