Piraci chcą rządzić w Niemczech - odcinają się od antysemitów i radykałów
W najbliższych dwóch tygodniach Piraci będą walczyli o miejsca w parlamentach krajów związkowych - w Szlezwiku-Holsztynie (6 maja) i Nadrenii Północnej-Westfalii (13 maja). Sondaże dają im w obu przypadkach po dziewięć procent głosów, co oznacza ich pewne wejście do obu landtagów. W ubiegłym roku istniejąca dopiero od sześciu lat partia dostała się nieoczekiwanie do parlamentu Berlina, a w marcu powtórzyła ten sukces w wyborach do landtagu Kraju Saary. Piraci uważają się za partię protestu przeciwko skostniałemu i niewydolnemu ich zdaniem systemowi politycznemu Niemiec. Ewentualny ich udział we władzy był do tej pory kwestią sporną.
Piraci trzecią siłą?
Na dyrektora politycznego Piratów wybrano Johannesa Ponadera. Mieszkający w Berlinie reżyser teatralny jest zwolennikiem zagwarantowania wszystkim obywatelom Niemiec wynagrodzenia na podstawowym poziomie. Ponader zapowiedział, że będzie umacniał demokrację wewnątrz partii. - To nie zarząd decyduje u nas o polityce, lecz wszyscy członkowie – podkreślił. Jawność życia politycznego należy do najważniejszych postulatów Piratów. W połowie kwietnia Piraci prześcignęli w sondażach po raz pierwszy Zielonych, plasując się z 13-procentowym poparciem w rankingu najpopularniejszych partii na trzecim – za CDU/CSU i SPD - miejscu.
Antysemityzmowi mówią "nie"
Pierwszy dzień zjazdu zdominowała dyskusja o radykalnoprawicowych tendencjach wśród Piratów. Uczestnicy przyjęli rezolucję, w której uznali Holokaust za "niepodważalną część historii". "Kwestionowanie lub relatywizowanie go pod płaszczykiem wolności słowa jest sprzeczne z zasadami partii" - czytamy w dokumencie. Rezolucja była odpowiedzią na zgłoszenie kandydatur do władz partii przez działaczy, którzy wypowiadali się wcześniej przeciwko karaniu za kłamstwo oświęcimskie bądź też ostrzegali przed "światowym żydostwem". Inny uczestnik spotkania mówił dziennikarzom, że "o Holokauście można dyskutować". "To polityczny sygnał, że Piraci będą aktywnie zwalczać radykalne, antysemickie i wrogie wobec ludzi wypowiedzi" - powiedział Schloemer.
Partia rozczarowanych
Analizy przepływu elektoratów wskazują, że poparcie na Piratów przenoszą wyborcy wszystkich pozostałych partii niemieckich. Ugrupowanie mobilizuje też tych, którzy do tej pory nie chodzili na wybory. 80 proc. wyborców Piratów tłumaczy swoje preferencje niezadowoleniem z działalności tradycyjnych partii politycznych. Głównym postulatem partii jest swoboda korzystania z internetu i osłabienie ochrony własności intelektualnej, a także jawność życia politycznego. Za kontrowersyjne uważane są postulaty zmierzające do wprowadzenia minimalnego dochodu podstawowego dla każdego obywatela, likwidacji biletów komunikacji miejskiej czy też liberalizacji prawa o narkotykach. Pozostałe partie krytykują Piratów za brak spójnego programu i zarzucają im populizm.
PAP, arb