Watykan wie, kto porwał Emanuelę Orlandi? Papież milczy

Dodano:
Rozgoryczenie z powodu milczenia Benedykta XVI wyraził między innymi brat porwanej Pietro Orlandi, który od lat apeluje do Watykanu, by ujawniono wszystkie informacje, jakie mogą kryć się za Spiżową Bramą. (fot. sxc)
Okrzyki “hańba!” i “prawda!” rozległy się po spotkaniu Benedykta XVI z wiernymi na południowej modlitwie. Wznieśli je uczestnicy marszu, którzy domagali się ujawnienia prawdy na temat zagadki porwania córki pracownika Watykanu Emanueli Orlandi w 1983 roku.

W ten sposób kilkaset osób, przybyłych w niedzielę na Plac świętego Piotra, zareagowało na to, że papież nie wymówił imienia zaginionej 15-letniej dziewczyny w obecności uczestników zapowiadanej od dawna demonstracji, na co zgromadzeni bardzo liczyli.

Rozgoryczenie z powodu milczenia Benedykta XVI wyraził między innymi brat porwanej Pietro Orlandi, który od lat apeluje do Watykanu, by  ujawniono wszystkie informacje, jakie mogą kryć się za Spiżową Bramą na  temat uprowadzenia Emanueli. "Szkoda. Wystarczyło słowo modlitwy" - powiedział Orlandi. Gdy papież odmawiał modlitwę Regina coeli, manifestanci podnieśli transparenty z  hasłem: “prawda i sprawiedliwość”. Po zakończeniu papieskiej modlitwy zgromadzeni głośno wyrażali niezadowolenie, że papież nie odniósł się do  sprawy porwania dziewczyny.

W zorganizowanej przez Pietro Orlandiego manifestacji pod hasłami ujawnienia prawdy na temat losu córki pracownika Domu Papieskiego, uprowadzonej w biały dzień na rzymskiej ulicy, uczestniczyli między innymi burmistrz Wiecznego Miasta Gianni Alemanno, jego poprzednik Walter Veltroni oraz przewodniczący władz prowincji Nicola Zingaretti. Wiec rozpoczął się na Kapitolu, gdzie znajduje się siedziba władz włoskiej stolicy. Politycy rozwiesili tam ogromny portret Emanueli Orlandi, pod którym widnieje słowo: "prawda".

- Maszerujemy w imię godności tego kraju i wiarygodności Kościoła - mówił Pietro Orlandi wyruszając na czele pochodu z Kapitolu. Ostatnie miesiące przyniosły kilka istotnych wydarzeń i sensacyjnych wręcz zwrotów akcji w trwających od 29 lat poszukiwaniach prawdy o tym, co stało się z nastolatką. Prokuratura bada hipotezę, zgodnie z którą za  porwaniem stał groźny rzymski gang Banda della Magliana, mający powiązania z przedstawicielami Kościoła. Do uprowadzenia obywatelki Watykanu mogło dojść zdaniem śledczych w ramach porachunków lub próby zastraszenia hierarchów czy nawet samego Jana Pawła II.

17 maja prokuratura objęła prowadzonym śledztwem byłego rektora bazyliki świętego Apolinarego w Rzymie księdza Pietro Vergariego. Jest on podejrzany o współudział w porwaniu Orlandi. W bazylice tej do połowy maja znajdował się grobowiec bossa gangu z Magliany, Enrico De Pedisa, przyjaciela duchownego. Zabity w przestępczych porachunkach gangster został tam pochowany przez księdza Vergariego jako „dobrodziej Kościoła" i sponsor akcji dobroczynnych.

Jego grobowiec został niedawno otwarty przez śledczych, badających trop, według którego mogły znajdować się w nim także szczątki Orlandi. Nie było ich tam, ale w krypcie bazyliki natrafiono na kości z różnych czasów, które są obecnie badane. We włoskich mediach dominuje przekonanie, że ksiądz Vergari wie, co  stało się z Emanuelą Orlandi. Rzymska prokuratura oświadczyła zaś  niedawno, że rozwiązanie tej zagadki może kryć się w Watykanie. Stolica Apostolska odpowiedziała zapewnieniem, że nie ukrywa żadnych tajemnic na  ten temat i zadeklarowała gotowość współpracy z włoskim wymiarem sprawiedliwości w tej sprawie.

eb, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...