1995
"Powierzchnia i wysokości obrotów konkurują (bazary - red.) nawet z bazarami tureckimi" - pisze Wprost w numerze z 5 marca. "W 1993 roku wpływy z opłat handlowych sięgnęły biliona starych złotych. Całe wsie i miasta żyją niemal wyłącznie z przygranicznego handlu" - czytamy. W artykule przeczytać możemy m.in. o przygranicznych bazarach na południu Polski, o słynnym bazarze Różyckiego, mieszczącym się na warszawskiej Pradze czy o giełdzie używanych smochodów, która z trudem mieściła się pod mostem Poniatowskiego.
W numerze z 7 maja tygodnik zastanawia się nad "zimną wojną" medialną, pomiędzy Polską a Rosją. "Czy Polska i Rosja, realizując swe narodowe interesy, skazane są na konfrontację? Jakie przyczyny i charakter ma zimna wojna tocząca się w mediach obu krajów?" - zastanawia się Wprost. W artykule "Most na Bugu" tygodnik próbuje odpowiedzieć na pytania jaki działania mogą podjąć środki masowego przekazu, żeby przełamywać negatywne stereotypy i uprzedzenia.
Na temat uprzedzeń, tyle że związanych z naszym zachodnim sąsiadem, tygodnik pisze również w innym artykule z majowego numeru. "Zarówno młodym Polakom jak i Niemcom łatwiej przychodzi odcinanie się od przeszłości niż przełamywanie wzajemnych stereotypów i uprzedzeń - pisze Wprost w tekście "Pożegnanie z historią", będącym omówieniem sondy przeprowadzonej przed Wprost i Fundację F.Eberta w polskich i niemieckich szkołach.
W numerze z 9 lipca Wprost przeprowadza ranking polityków. zwyciężczynią zostaje Hanna Gronkiewicz-Waltz. Na drugim miejscu plasuje się Tadeusz Zieliński, a na najniższym stopniu podium Władysław Bartoszewski. W tym samym numerze tygodnik szuka przyczyn powodujących ucieczkę młodych Polaków od polityki. Jakie to przyczyny? Zajrzyjcie do testu "RP dezerterzy" z 9 lipca 1995 roku.
W numerze z 24 września Wprost pyta prezydenta Lecha Wałęsę, co stanie się, jeżeli wybory wygra nie on, a Aleksander Kwaśniewski. " Jeżeli zwycięży, jeszcze raz przeżyjemy Solidarność" - odpowiada prezydent . Za te słowa tygodnik Wprost mianuje go "Niewolnikiem historii".
Prezydent w wywiadzie dla tygodnika deklaruje, że nie stoi ani po lewej ani po prawej stronie polskich podziałów, ale że jest pomiędzy nimi, przez co obie strony z nim walczą. Żąda od swojego kontrkandydata, żeby rozliczyć przeszłość, żeby pozbyć się związanych z nią obciążeń. "Ja nie robię podziałów, tylko znajduję się między nimi. lewa strona robi podział, walcząc ze mną, prawa strona też walczy ze mną, bo jest ofiarą swojej głupoty. Ja tej walki nie chcę, natomiast proponuję w kampanii wyborczej, zakończenie problemów rozliczeń (...). Musimy rozliczyć przeszłość, bo inaczej będzie nam ona ciążyć" - czytamy w rozmowie z tygodnikiem.
Wałęsa zapewnia, że nie zależy mu bezwzględnie na wygraniu wyborów i ponownym objęci urzędu prezydenta. "Znalazłem się w sytuacji niewolnika historii. Mogę przegrać – i będę szczęśliwy. Mogę wygrać – i też będę szczęśliwy. Natomiast nie mogę uciec. Wielu nie rozumie, że nie mam wyjścia. Ja muszę kandydować" – wyznaje szczerze prezydent. Słowa zaskakujące i odważne, zwłaszcza w sytuacji, gdy część prawicy usilnie próbuje nakłonić prezydenta, żeby nie starał się o reelekcję…