Poczobut usłyszał, że zniesławił Łukaszenkę - i wyszedł na wolność
Poczobut powiedział, że pokazano mu listę artykułów, w których miałby się dopuścić zarzucanych czynów. - To były moje komentarze dotyczące bardzo różnych rzeczy, na przykład milczących protestów (z czerwca i lipca 2011 r., których uczestnicy umawiali się przez internet), procesu domniemanych terrorystów (Dźmitrego Kanawałauowa i Uładzisłaua Kawalioua, uznanych za winnych wybuchu w mińskim metrze w kwietniu 2011 r. i straconych) czy więźniów politycznych - wymienił. Według niego trudno powiedzieć, kiedy mógłby nastąpić proces, gdyż nakazano jeszcze ekspertyzę komputerów skonfiskowanych w jego domu i w siedzibie wspierającej ZPB spółki Kresowia. Ekspertyza taka może - jak powiedział - potrwać około miesiąca.
Poczobutowi postawiono zarzuty z art. 367 cz.2. kodeksu karnego, mówiącego o zniesławieniu prezydenta, za co przewidziana jest kara do 5 lat więzienia. Podstawą zarzutów – jak powiedziała – są artykuły Poczobuta zamieszczone na internetowych portalach opozycyjnych Biełorusskij Partizan i Karta’97. Działacz ZPB Igor Bancer poinformował, że po sprawdzeniu komputerów skonfiskowanych w siedzibie spółki Kresowia w Grodnie mogą do tego dojść kolejne zarzuty. Według Aksany Poczobut, śledczy uzasadniał konfiskatę tego sprzętu tym, że ma informacje, iż jej mąż pracował na tych komputerach.Poczobut, który jest prezesem Rady Naczelnej ZPB, został zatrzymany 21 czerwca we własnym domu. Wszczęto przeciwko niemu sprawę z artykułu o zniesławienie prezydenta. Obecnie znajduje się w areszcie więziennym w Grodnie. Na Poczobucie ciąży już wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu na dwa lata za zniesławienie Łukaszenki, wydany w lipcu 2011 roku. Wtedy podstawą wyroku było osiem artykułów w "Gazecie Wyborczej", jeden na Biełorusskim Partizanie i jeden na prywatnym blogu.
PAP, arb