PSL zerwie koalicję? „PO może nas do tego zmusić”
Dodano:
Gdyby ktoś udowodnił, że taśmy PSL są zainspirowane przez ludzi Pawlaka, żeby wykończyć Sawickiego to okazałoby się, że zmarnowałem 35 lat mojego życia będąc w PSL – mówi w rozmowie z Wprost.pl Eugeniusz Kłopotek.
Amelia Panuszko, Wprost.pl: Kto może zostać nowym ministrem rolnictwa? Na giełdzie nazwisk pojawiają się Jarosław Kalinowski, Jan Bury, Ewa Kierzkowska i Jolanta Fedak. Na kogo pan stawia?
Eugeniusz Kłopotek: (śmiech) Z tych czterech nazwisk tylko Kalinowski jest rolnikiem. Chciałbym, żeby na to stanowisko przyszedł sprawny urzędnik i dobry fachowiec mający trochę odwagi. Gdyby tak zebrać cechy dwóch, trzech ministrów, to by wyszło idealnie.
Pojawiają się już głosy, że cała afera taśmowa została zainicjowana przez ludzi Waldemara Pawlaka, żeby przed wyborami na szefa PSL wykończyć Sawickiego.
Mam dużą wyobraźnię polityczną i znam trochę ten światek, ale w to nie wierzę. A gdybym miał w to uwierzyć, albo gdyby ktoś to udowodnił, to powiem szczerze, że zmarnowałem 35 lat pracy w Stronnictwie. To byłaby katastrofa. Obcy mogą różne rzeczy robić, służby też, ale żeby swój swojemu miał taki numer wykręcać... Nie dopuszczam do siebie w ogóle takiej myśli.
A Janusz Piechociński nadaje się na szefa PSL?
Piechociński już od dawna gra w otwarte karty. Tym bardziej, że nasz statut mówi wyraźnie, że w wyborach na szefa PSL musi być dwóch kandydatów. Pamiętam jak na ostatnim kongresie przełamywaliśmy opór Marka (Sawickiego – przyp. red), żeby się zgodził kandydować...
On sam nie chciał?
Nie chciał. Nawet w rozmowach towarzyskich zawsze powtarzał, że nie chce być prezesem - już nie wspominając o oficjalnych wypowiedziach. Musieliśmy go zmuszać do kandydowania. A teraz sytuacja będzie jasna - będzie dwóch kandydatów.
A czemu pan nie powalczy o kierowanie PSL-em?
Przez 31 lat pełniłem różne funkcje w Polskim Stronnictwie Ludowym. Zaczynając od prezesa uczelnianego, szefa koła ZSL, a kończąc na wiceprezesie partii, zastępcy Kalinowskiego. Starczy. Niech teraz pracują młodzi.
Kiedy ci młodzi zaczną rządzić w PSL?
Powoli się zbliża ta zmiana pokoleniowa - jeżeli nie teraz, to za cztery lata już na pewno. Mamy paru niezłych działaczy: Adam Jarubas, Krzysztof Hetman, szlifów nabiera teraz Władysław Kosiniak-Kamysz. Mamy młodych, którzy mogą pociągnąć ten wózek. Ich czas przyjdzie.
Innymi słowy młodzi to nadzieja na przyszłość, a dziś PSL jest skazany na Pawlaka?
Najprawdopodobniej tak - chyba, że nastąpi jakieś potężne zawirowanie koalicyjne.
A przewiduje pan jakieś zawirowania koalicyjne?
Ja mam dużą wyobraźnię. Powody merytoryczne związane z pewnymi propozycjami Platformy mogą nas zmusić do zdecydowanych działań. Już raz popełniliśmy, moim zdaniem, poważny polityczny błąd głosując za ustawą emerytalną.
Eugeniusz Kłopotek: (śmiech) Z tych czterech nazwisk tylko Kalinowski jest rolnikiem. Chciałbym, żeby na to stanowisko przyszedł sprawny urzędnik i dobry fachowiec mający trochę odwagi. Gdyby tak zebrać cechy dwóch, trzech ministrów, to by wyszło idealnie.
Pojawiają się już głosy, że cała afera taśmowa została zainicjowana przez ludzi Waldemara Pawlaka, żeby przed wyborami na szefa PSL wykończyć Sawickiego.
Mam dużą wyobraźnię polityczną i znam trochę ten światek, ale w to nie wierzę. A gdybym miał w to uwierzyć, albo gdyby ktoś to udowodnił, to powiem szczerze, że zmarnowałem 35 lat pracy w Stronnictwie. To byłaby katastrofa. Obcy mogą różne rzeczy robić, służby też, ale żeby swój swojemu miał taki numer wykręcać... Nie dopuszczam do siebie w ogóle takiej myśli.
A Janusz Piechociński nadaje się na szefa PSL?
Piechociński już od dawna gra w otwarte karty. Tym bardziej, że nasz statut mówi wyraźnie, że w wyborach na szefa PSL musi być dwóch kandydatów. Pamiętam jak na ostatnim kongresie przełamywaliśmy opór Marka (Sawickiego – przyp. red), żeby się zgodził kandydować...
On sam nie chciał?
Nie chciał. Nawet w rozmowach towarzyskich zawsze powtarzał, że nie chce być prezesem - już nie wspominając o oficjalnych wypowiedziach. Musieliśmy go zmuszać do kandydowania. A teraz sytuacja będzie jasna - będzie dwóch kandydatów.
A czemu pan nie powalczy o kierowanie PSL-em?
Przez 31 lat pełniłem różne funkcje w Polskim Stronnictwie Ludowym. Zaczynając od prezesa uczelnianego, szefa koła ZSL, a kończąc na wiceprezesie partii, zastępcy Kalinowskiego. Starczy. Niech teraz pracują młodzi.
Kiedy ci młodzi zaczną rządzić w PSL?
Powoli się zbliża ta zmiana pokoleniowa - jeżeli nie teraz, to za cztery lata już na pewno. Mamy paru niezłych działaczy: Adam Jarubas, Krzysztof Hetman, szlifów nabiera teraz Władysław Kosiniak-Kamysz. Mamy młodych, którzy mogą pociągnąć ten wózek. Ich czas przyjdzie.
Innymi słowy młodzi to nadzieja na przyszłość, a dziś PSL jest skazany na Pawlaka?
Najprawdopodobniej tak - chyba, że nastąpi jakieś potężne zawirowanie koalicyjne.
A przewiduje pan jakieś zawirowania koalicyjne?
Ja mam dużą wyobraźnię. Powody merytoryczne związane z pewnymi propozycjami Platformy mogą nas zmusić do zdecydowanych działań. Już raz popełniliśmy, moim zdaniem, poważny polityczny błąd głosując za ustawą emerytalną.