Premier Rumunii chciał odwołać prezydenta. Będzie musiał zmienić rząd
Na nowego ministra spraw wewnętrznych desygnowany został Mircea Dusa, wcześniej minister odpowiedzialny za relacje z parlamentem. Na czele MSZ stanie dotychczasowy minister sprawiedliwości Titus Corlatean; jego z kolei zastąpi na czele resortu sprawiedliwości sędzia, pani Mona Pivniceru.
Za relacje z parlamentem będzie odpowiadał senator rządzącej koalicji Unia Społeczno-Liberalna (USL) Dan Sova, dawny rzecznik Ponty.
"Musieliśmy się dostosować"
- Chciałem, by rząd utworzony w maju pozostał aż do wyborów parlamentarnych przewidzianych w listopadzie - oświadczył Ponta. Dodał, że "wyjątkowa sytuacja wywołana działaniami zawieszonego w obowiązkach prezydenta Traiana Basescu zmusiła nas do dostosowania się". Ponta wyraził nadzieję, że nowi ministrowie zostaną zaprzysiężeni do końca dnia.
Poprzedni centroprawicowy rząd bezpartyjnego Mihaia Razvana Ungureanu został obalony w następstwie wotum nieufności uchwalonego przez parlament 27 kwietnia. Kilka godzin wcześniej szef MSW Ioan Rus ogłosił, że podaje się do dymisji "dla własnego honoru" z powodu wywieranych na niego nacisków ze strony Basescu i tymczasowego prezydenta Crina Antonescu. Bronił też sposobu, w jaki zorganizowano niedawne referendum.
Referendum oceni Trybunał
Zmiany w rządzie ogłoszono, gdy Trybunał Konstytucyjny przygotowuje się do oceny referendum z 29 lipca. W tym celu trybunał poprosił władze o zweryfikowanie list wyborczych. Większość głosujących opowiedziała się za odsunięciem prezydenta od władzy, ale frekwencja nie przekroczyła wymaganego do uznania referendum za ważne 50-procentowego progu.
Koalicja USL, do której należy Rus, zakwestionowała po referendum listy wyborcze, choć były one poświadczone przez MSW. O przeprowadzenie referendum zabiegał obóz Ponty. Trybunał ma wypowiedzieć się w sprawie referendum 31 sierpnia. Do tego czasu pełniącym obowiązki prezydenta będzie Antonescu.
ja, PAP