Węgorzewska dla Wprost.pl: za granicą nabijają się z Polaków
Dodano:
- Za granicą z Polakami nikt się nie liczy. Nie trąbmy, że jesteśmy jakimś istotnym ogniwem. Nawet Euro 2012 pokazało, że wszyscy raczej się z nas nabijają, niż nas podziwiają – stwierdziła w rozmowie z Wprost.pl Alicja Węgorzewska, polska śpiewaczka operowa, jurorka programu „Bitwa na głosy”.
Joanna Apelska, Wprost.pl: Jak to się stało, że została pani ambasadorką 46. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju (11-18 sierpnia)?
Alicja Węgorzewska: Burmistrz Krynicy i Paweł Majoch, który jest dyrektorem naczelnym festiwalu poprosili mnie bym została ambasadorem i współgospodarzem, który poprowadzi koncerty. Zaproponowali mi także zagranie swojego monodramu.
W tym roku podczas festiwalu usłyszeć będzie można zarówno muzykę poważną jak i piosenki Michaela Jacksona w aranżacji symfonicznej. Wystąpi także Stanisław Soyka. Będzie bardzo dużo działań poza takimi typowymi koncertami operowymi czy operetkowymi. Chcemy rzeczywiście wpłynąć na młodzież i przyciągnąć ich do słuchania takiej muzyki. Koncerty będą odbywać się dwa razy dziennie. Na popołudniowe występy w godzinach 16-17 jest wstęp wolny, natomiast na główny koncert wieczorny sprzedawane są bilety.
Myśli pani, że uda się pani przyciągnąć młodych ludzi do opery?
Staram się dobrze wykonywać swoją pracę. Nie interesuje mnie w życiu robienie czegokolwiek pod publiczkę. Zaangażowałam się w ten festiwal całym ciałem i sercem. Ze względu na siłę i skuteczność oddziaływania na młodych może będzie dobrze, jeśli to się stanie prawdą. Swój wpływ na młodzież widzę po dzieciakach z „Bitwy na Głosy”. Przychodzą do mnie po radę, piszą na Facebooku...
To pierwsza edycja festiwalu bez Bogusława Kaczyńskiego. Czy wiele się zmieni?
Na organizację festiwalu było bardzo mało czasu. Propozycję, by wejść w ten projekt, dostałam dopiero w maju. Z tego co wiem pan Kaczyński zrezygnował z marcu i od marca do początku maja w ogóle nie wiadomo było co się stanie z festiwalem. Sama nigdy nie byłam na festiwalu Bogusława Kaczyńskiego, więc trudno mi je porównywać. W tym roku festiwal będzie „przejściówką”.
Czyli...?
Jeśli się tworzy tak wielki festiwal w dwa miesiące to trudno oczekiwać, że będzie on zrobiony dokładnie tak, jak by się chciało. Taką imprezę zwykle przygotowuje się rok - gdy kończy się jedna edycja zaczynają się przygotowania do drugiej. Może formuła tego festiwalu nie do końca jest głęboko przemyślana, ale jest na pewno bardzo interesująca. Czasami wychodzą takie rzeczy same przez siebie. Na festiwalu wystąpią sami moi koledzy, którzy na co dzień występują w operze i są świetni. Koncerty tematyczne też będą niezwykle interesujące. Będzie muzyka hebrajska, kościelna, koncerty Basy Górą, zagra Soyka i ponad stuosobowy zespół grający utwory Michaela Jacksona na głównym deptaku. Żeby przyciągnąć młodzież z ipadami na uszach trzeba im pokazać coś nowego.
Kogo zaprosiła pani na festiwal?
Występujących zapraszał dyrektor artystyczny. Ja chciałam by ta impreza była taką integracją jak jest festiwal w Międzyzdrojach, gdzie przyjeżdżają też osoby popularne i gwiazdy, by zasiąść na widowni. Oni nie zawsze muszą być na scenie. Chciałam by wspomogli swoją obecnością festiwal, by pokazać, że jest on ważny dla „muzycznej” Polski.
Pracuje pani nad nową płytą. Co to za projekt?
Jest to płyta specjalnie dla mnie napisana. Ostatnia moja płyta była bardzo klasyczna. Ta będzie klasycyzująca, ale będzie szła w kierunku crossoverowym.
Dlaczego pani, wybitna śpiewaczka operowa startowała w wyborach z list PSL – partii stawiającej na elektorat wiejski?
Zadecydowało to, że nie musiałam zapisywać się do żadnej partii. PSL dało mi zielone światło do działania na polu, na którym nie mają ekspertów. Edukacją jest tym, co leży mi na sercu. PSL dało mi możliwość realizowania swoich pomysłów.
Myślała pani wcześniej o związaniu się z jakąś partią?
Nikt mi nie zaproponował tak atrakcyjnych warunków startowania jak premier Pawlak. Odbyłam z nim dwie długie rozmowy. Nikt mi niczego nie kazał, nie musiałam zapisywać się do partii. To była całkowita wolność. Mogłam realizować swój program bez żadnych wytycznych ze strony PSL.
Co pani myśli o aferze taśmowej w PSL?
To mnie w ogóle nie obchodzi. Nie należę do PSL-u, jestem kandydatką niezależną. Polityka jako polityka mnie nie interesuje. W trakcie ostatnich wyborów pani Katarzyna Hall będąca ministrem edukacji popełniała kardynalne błędy. Nie leżała jej na sercu edukacja małych dzieci tylko oszczędności, żeby szybciej dzieci pogonić do szkoły. Nie martwiła się, co mówią na ten temat psychiatrzy. Zależało jej tylko na tym, że będą na tych dzieciach zarabiać fortunę. Dziecko intelektualnie szybko się adoptuje, natomiast socjologicznie to są wielkie problemy.
Czy na pani zainteresowanie tą tematyką wpływa fakt, że jest pani mamą?
Nie. Ja buduję system edukacji w Polsce. Założyłam żłobek i przedszkole. W tej chwili buduję szkołę podstawową i szkołę podstawową muzyczną. Mój start w wyborach nie wziął się znikąd. Interesuje mnie to, że jak jadę za granicę to jesteśmy postrzegani jako tania siła robocza. Nikt się z nami nie liczy. Nie trąbmy, że jesteśmy jakimś istotnym ogniwem. Nawet Euro 2012 pokazało, że wszyscy się raczej z nas nabijają, niż nas podziwiają.
Myśli pani jeszcze o karierze politycznej?
Nie potrafię powiedzieć, czy w pewnym momencie mojego życia będę chciała ponownie startować w wyborach. Nie planuję tego. Planuję zbudować swój system edukacji, wydać płytę i zrobić fajny festiwal. Nie czekam z utęsknieniem na następne wybory. To nie ja.
System edukacji w Polsce jest tragiczny. W Niemczech wszystkie dzieci po szkole podstawowej znają angielski. U nas dzieci po szkole podstawowej nie potrafią się posługiwać językiem obcym. Nie zastanawiamy się kto będzie elitą tego kraju za kilkadziesiąt lat. Ostatnio byłam w Kenii. Dziwiono się, że jesteśmy z Polski, bo moje dziecko mówi po angielsku. To zarazem smutne i śmieszne.
Alicja Węgorzewska: Burmistrz Krynicy i Paweł Majoch, który jest dyrektorem naczelnym festiwalu poprosili mnie bym została ambasadorem i współgospodarzem, który poprowadzi koncerty. Zaproponowali mi także zagranie swojego monodramu.
W tym roku podczas festiwalu usłyszeć będzie można zarówno muzykę poważną jak i piosenki Michaela Jacksona w aranżacji symfonicznej. Wystąpi także Stanisław Soyka. Będzie bardzo dużo działań poza takimi typowymi koncertami operowymi czy operetkowymi. Chcemy rzeczywiście wpłynąć na młodzież i przyciągnąć ich do słuchania takiej muzyki. Koncerty będą odbywać się dwa razy dziennie. Na popołudniowe występy w godzinach 16-17 jest wstęp wolny, natomiast na główny koncert wieczorny sprzedawane są bilety.
Myśli pani, że uda się pani przyciągnąć młodych ludzi do opery?
Staram się dobrze wykonywać swoją pracę. Nie interesuje mnie w życiu robienie czegokolwiek pod publiczkę. Zaangażowałam się w ten festiwal całym ciałem i sercem. Ze względu na siłę i skuteczność oddziaływania na młodych może będzie dobrze, jeśli to się stanie prawdą. Swój wpływ na młodzież widzę po dzieciakach z „Bitwy na Głosy”. Przychodzą do mnie po radę, piszą na Facebooku...
To pierwsza edycja festiwalu bez Bogusława Kaczyńskiego. Czy wiele się zmieni?
Na organizację festiwalu było bardzo mało czasu. Propozycję, by wejść w ten projekt, dostałam dopiero w maju. Z tego co wiem pan Kaczyński zrezygnował z marcu i od marca do początku maja w ogóle nie wiadomo było co się stanie z festiwalem. Sama nigdy nie byłam na festiwalu Bogusława Kaczyńskiego, więc trudno mi je porównywać. W tym roku festiwal będzie „przejściówką”.
Czyli...?
Jeśli się tworzy tak wielki festiwal w dwa miesiące to trudno oczekiwać, że będzie on zrobiony dokładnie tak, jak by się chciało. Taką imprezę zwykle przygotowuje się rok - gdy kończy się jedna edycja zaczynają się przygotowania do drugiej. Może formuła tego festiwalu nie do końca jest głęboko przemyślana, ale jest na pewno bardzo interesująca. Czasami wychodzą takie rzeczy same przez siebie. Na festiwalu wystąpią sami moi koledzy, którzy na co dzień występują w operze i są świetni. Koncerty tematyczne też będą niezwykle interesujące. Będzie muzyka hebrajska, kościelna, koncerty Basy Górą, zagra Soyka i ponad stuosobowy zespół grający utwory Michaela Jacksona na głównym deptaku. Żeby przyciągnąć młodzież z ipadami na uszach trzeba im pokazać coś nowego.
Kogo zaprosiła pani na festiwal?
Występujących zapraszał dyrektor artystyczny. Ja chciałam by ta impreza była taką integracją jak jest festiwal w Międzyzdrojach, gdzie przyjeżdżają też osoby popularne i gwiazdy, by zasiąść na widowni. Oni nie zawsze muszą być na scenie. Chciałam by wspomogli swoją obecnością festiwal, by pokazać, że jest on ważny dla „muzycznej” Polski.
Pracuje pani nad nową płytą. Co to za projekt?
Jest to płyta specjalnie dla mnie napisana. Ostatnia moja płyta była bardzo klasyczna. Ta będzie klasycyzująca, ale będzie szła w kierunku crossoverowym.
Dlaczego pani, wybitna śpiewaczka operowa startowała w wyborach z list PSL – partii stawiającej na elektorat wiejski?
Zadecydowało to, że nie musiałam zapisywać się do żadnej partii. PSL dało mi zielone światło do działania na polu, na którym nie mają ekspertów. Edukacją jest tym, co leży mi na sercu. PSL dało mi możliwość realizowania swoich pomysłów.
Myślała pani wcześniej o związaniu się z jakąś partią?
Nikt mi nie zaproponował tak atrakcyjnych warunków startowania jak premier Pawlak. Odbyłam z nim dwie długie rozmowy. Nikt mi niczego nie kazał, nie musiałam zapisywać się do partii. To była całkowita wolność. Mogłam realizować swój program bez żadnych wytycznych ze strony PSL.
Co pani myśli o aferze taśmowej w PSL?
To mnie w ogóle nie obchodzi. Nie należę do PSL-u, jestem kandydatką niezależną. Polityka jako polityka mnie nie interesuje. W trakcie ostatnich wyborów pani Katarzyna Hall będąca ministrem edukacji popełniała kardynalne błędy. Nie leżała jej na sercu edukacja małych dzieci tylko oszczędności, żeby szybciej dzieci pogonić do szkoły. Nie martwiła się, co mówią na ten temat psychiatrzy. Zależało jej tylko na tym, że będą na tych dzieciach zarabiać fortunę. Dziecko intelektualnie szybko się adoptuje, natomiast socjologicznie to są wielkie problemy.
Czy na pani zainteresowanie tą tematyką wpływa fakt, że jest pani mamą?
Nie. Ja buduję system edukacji w Polsce. Założyłam żłobek i przedszkole. W tej chwili buduję szkołę podstawową i szkołę podstawową muzyczną. Mój start w wyborach nie wziął się znikąd. Interesuje mnie to, że jak jadę za granicę to jesteśmy postrzegani jako tania siła robocza. Nikt się z nami nie liczy. Nie trąbmy, że jesteśmy jakimś istotnym ogniwem. Nawet Euro 2012 pokazało, że wszyscy się raczej z nas nabijają, niż nas podziwiają.
Myśli pani jeszcze o karierze politycznej?
Nie potrafię powiedzieć, czy w pewnym momencie mojego życia będę chciała ponownie startować w wyborach. Nie planuję tego. Planuję zbudować swój system edukacji, wydać płytę i zrobić fajny festiwal. Nie czekam z utęsknieniem na następne wybory. To nie ja.
System edukacji w Polsce jest tragiczny. W Niemczech wszystkie dzieci po szkole podstawowej znają angielski. U nas dzieci po szkole podstawowej nie potrafią się posługiwać językiem obcym. Nie zastanawiamy się kto będzie elitą tego kraju za kilkadziesiąt lat. Ostatnio byłam w Kenii. Dziwiono się, że jesteśmy z Polski, bo moje dziecko mówi po angielsku. To zarazem smutne i śmieszne.