Białoruski opozycjonista znów przed sądem. Migalski: przestańcie go torturować
Rozprawy w kolonii karnej w Głębokiem na północy Białorusi, gdzie Daszkiewicz odbywa karę, będą zamknięte. Na posiedzeniu sądu nie ma ani adwokata, ani bliskich więźnia. Daszkiewicz zrezygnował z obrońcy, gdyż wątpi w sprawiedliwość procesu - pisze Radio Swaboda.
Daszkiewicz został skazany w marcu 2011 r. Sąd uznał, że dzień przed wyborami prezydenckimi w 2010 r. wraz z innym działaczem Młodego Frontu pobił on dwóch przygodnie napotkanych mężczyzn. Oskarżeni twierdzili, że to oni padli ofiarą napaści, a całe zajście było zainscenizowane. Tym razem przeciwko Daszkiewiczowi wszczęto sprawę z artykułu o złośliwe niepodporządkowywanie się nakazom administracji kolonii karnej. Jeśli zostanie uznany za winnego, grozi mu przedłużenie kary o rok. Obecnie do końca odbywania kary pozostaje mu pół roku. Ze strony oskarżenia ma zeznawać około 40 świadków – milicjantów oraz więźniów.
Pod koniec lipca Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka (FIDH) zażądała w liście otwartym do prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki natychmiastowego uwolnienia Daszkiewicza oraz innych więźniów politycznych. Szef FIDH Souhayr Belhassen podkreślił, że niezależni obserwatorzy stwierdzili, iż śledztwo, proces sądowy i apelacja w sprawie Daszkiewicza cechowały się poważnymi naruszeniami białoruskiego prawodawstwa.
W związku z doniesieniami o nowej sprawie polski europoseł Marek Migalski skierował do prokuratora generalnego Białorusi Alaksandra Kaniuka list, w którym zaapelował o zaprzestanie stosowania wobec Daszkiewicza nacisków i tortur.
Powstały w 1997 r. Młody Front jest największą młodzieżową organizacją prodemokratyczną na Białorusi, liczy - według własnych szacunków - 1000-1500 członków. Wielokrotnie próbował się oficjalnie zarejestrować w kraju jako organizacja, ale za każdym razem spotykał się z odmową władz. Ostatecznie zarejestrował się w Czechach.
ja, PAP