Tymoszenko: Ukrainie grozi rewolucja
Próby sfałszowania wyborów, które mają służyć „ostatecznemu wprowadzeniu dyktatury na Ukrainie” mogą zakończyć się „nową rewolucją, która nie będzie jednak miała tak pokojowego charakteru jak (pomarańczowa rewolucja) w 2004 roku” – napisała Tymoszenko w liście opublikowanym na jej stronie internetowej.
Była szefowa rządu, która odbywa obecnie karę siedmiu lat więzienia, podkreśliła, że Ukraina jak nigdy wcześniej potrzebuje obecnie pomocy demokratycznego świata. Pomoc ta powinna nadejść „właśnie teraz, a nie po wyborach, gdy będzie już na nią za późno” - czytamy. Tymoszenko wystąpiła jednocześnie przeciwko ewentualnym sankcjom Zachodu wobec Ukrainy, opowiadając się za „polityczną i moralną” izolacją reżimu Janukowycza.
„Czy kraj może być karany dwukrotnie? Dyktaturą wewnętrzną i sankcjami z zewnątrz? Świat demokratyczny powinien jednak dokonać rewizji swych relacji z dyktatorami. Wielkie państwa nie powinny zadowalać się sukcesami gospodarczymi, lecz zwracać także uwagę na przestrzeganie takich wartości jak wolność, sprawiedliwość, demokracja i pokój” – zaznaczyła była premier.
W ocenie Tymoszenko Ukraina, kraj będący pomostem między Unią Europejską i Eurazją i terytorium, na którym katolicyzm styka się z prawosławiem, powinien być przykładem dla innych państw poradzieckich. „Jeśli Zachód pozwoli reżimowi Janukowycza na zniszczenie naszej demokracji, przykład ten może być utracony, a na europejskich granicach zakończy się formowanie autorytarnego konglomeratu” – napisała była ukraińska premier.
Julia Tymoszenko została skazana w 2011 roku za nadużycia przy zawieraniu przez jej rząd umów gazowych z Rosją. Opozycyjna polityk sądzi, że jej wyrok inspirował Janukowycz, z którym przegrała wybory prezydenckie w 2010 roku. Tymoszenko zarzuca Janukowyczowi dążenie do wyrugowania jej z polityki. W sierpniu Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie odmówiła wpisania byłej premier na listy wyborcze jej partii Batkiwszczyna argumentując, że jako osoba karana sądownie Tymoszenko nie może ubiegać się o miejsce w parlamencie.
zew, PAP