Na co komu zęby Elvisa i włosy Michaela Jacksona?
Dodano:
Narzędzia użyte do sekcji zwłok Elvisa Presleya, jego brudna bielizna, protokoły z sekcji zwłok, faktura za trumnę, odlew zębów piosenkarza nazwany "koroną króla", włosy Michaela Jacksona wyjęte spod hotelowego prysznica, pod którym mył się gwiazdor, rękawiczka przejechana przez Britney Spears, znoszone trampki Bruce'a Lee czy guma, którą żuła Madonna - to tylko niektóre z długiej listy przedmiotów, które trafiły na aukcje i zyskiwały zaskakująco wysokie, idące w tysiące dolarów ceny.
Skąd bierze się to przedziwne zjawisko? - Muszę powiedzieć, że mnie to dziwi – mówi Robert Leszczyński, krytyk muzyczny, juror kilku edycji "Idola". - Z czymś takim mamy do czynienia w filmie "Priscilla, królowa pustyni", gdzie fan ABBY wozi w fiolce kupę Agnethy Fältskog. Zdaniem Leszczyńskiego, rzecz ma wiele wspólnego z kultem relikwii znanym w chrześcijaństwie.
- Kiedy sprzedawano na aukcji suknię, którą Audrey Hepburn nosiła w "Śniadaniu u Tiffany’ego, to był eksponat historyczny tak jak szata Iwana Groźnego, dzięki której wiemy, jakiego był wzrostu - mówi krytyk. Zrozumiałe jest, jak mówi, gromadzenie przedmiotów związanych z życiem gwiazd, ubrań, zapisków, zwłaszcza autografów tekstów. - Proszę sobie wyobrazić, jak zabrzmiałaby piosenka "Like a Rolling Stone", gdyby Bob Dylan nie zamienił pewnych wyrazów. Albo autografy tekstów Beatlesów - pewna fraza wbita nam w pamięć od dzieciństwa potrafi zabrzmieć zupełnie inaczej – mówi rozmówca Wprost.pl.
I dodaje: - Nigdy też nie rozumiałem, skąd się bierze pęd, by mieć czyjś autograf. Czym innym jest książka z dedykacją. Ona dla mnie nabiera szczególnej wartości. Ale nie świstek papieru, nie papier toaletowy, nie chusteczka, nie menu jakiejś knajpy, nie bilet autobusowy i nie dowód osobisty. Podpisywałem różne dziwne rzeczy. Łatwiej podpisać dowód niż tłumaczyć, że podpis w dowodzie jest nielegalny.
Leszczyński zastanawia się, jak gwiazda, mająca świadomość tego szaleństwa, ma się zachowywać. – Ma czyścić kratkę i sprawdzać toaletę po sobie, papier toaletowy, czy nie został w kuble na śmieci z obawy, że ktoś może to kiedyś próbować zlicytować? - pyta.
- Od dwudziestu lat próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie, skąd bierze się taka władza, zwłaszcza muzycznych, idoli nad tłumem i nic mi nie przychodzi do głowy oprócz owczego pędu. Jest takie często używane, ale nigdy publicznie, powiedzenie krytyków muzycznych: "jedzcie gówno, sto milionów much nie może się mylić". Te obsesyjne skłonności fanów rzadko kiedy dotyczą gwiazd mało znanych. Na przykład Iggy Pop jest sto razy mniej popularny od Rolling Stonesów i Iggy'ego Popa to zjawisko nie dotyczy - mówi Leszczyński. Jak dodaje, w Polsce uwielbieniem tłumów cieszy się Edyta Górniak. - Wydaje mi się, że ona bardzo dobrze się z tym czuje - ocenia krytyk.
Histeria wokół gwiazd, znana z USA, może zdarzyć się też w Polsce. - To nie jest zjawisko racjonalne, lecz kwestia czyjejś aberracji – podkreśla Leszczyński dodając, że jesteśmy w tej kwestii na najlepszej drodze. - Żeby daleko nie szukać - pani Perepeczko wystawiła na sprzedaż zabawki pana Perepeczki. To nie były rzeczy o jakiejś wartości, tylko to była rzecz Marka Perepeczki, której on dotykał, którą się fascynował – przypomina Robert Leszczyński.
- Kiedy sprzedawano na aukcji suknię, którą Audrey Hepburn nosiła w "Śniadaniu u Tiffany’ego, to był eksponat historyczny tak jak szata Iwana Groźnego, dzięki której wiemy, jakiego był wzrostu - mówi krytyk. Zrozumiałe jest, jak mówi, gromadzenie przedmiotów związanych z życiem gwiazd, ubrań, zapisków, zwłaszcza autografów tekstów. - Proszę sobie wyobrazić, jak zabrzmiałaby piosenka "Like a Rolling Stone", gdyby Bob Dylan nie zamienił pewnych wyrazów. Albo autografy tekstów Beatlesów - pewna fraza wbita nam w pamięć od dzieciństwa potrafi zabrzmieć zupełnie inaczej – mówi rozmówca Wprost.pl.
I dodaje: - Nigdy też nie rozumiałem, skąd się bierze pęd, by mieć czyjś autograf. Czym innym jest książka z dedykacją. Ona dla mnie nabiera szczególnej wartości. Ale nie świstek papieru, nie papier toaletowy, nie chusteczka, nie menu jakiejś knajpy, nie bilet autobusowy i nie dowód osobisty. Podpisywałem różne dziwne rzeczy. Łatwiej podpisać dowód niż tłumaczyć, że podpis w dowodzie jest nielegalny.
Leszczyński zastanawia się, jak gwiazda, mająca świadomość tego szaleństwa, ma się zachowywać. – Ma czyścić kratkę i sprawdzać toaletę po sobie, papier toaletowy, czy nie został w kuble na śmieci z obawy, że ktoś może to kiedyś próbować zlicytować? - pyta.
- Od dwudziestu lat próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie, skąd bierze się taka władza, zwłaszcza muzycznych, idoli nad tłumem i nic mi nie przychodzi do głowy oprócz owczego pędu. Jest takie często używane, ale nigdy publicznie, powiedzenie krytyków muzycznych: "jedzcie gówno, sto milionów much nie może się mylić". Te obsesyjne skłonności fanów rzadko kiedy dotyczą gwiazd mało znanych. Na przykład Iggy Pop jest sto razy mniej popularny od Rolling Stonesów i Iggy'ego Popa to zjawisko nie dotyczy - mówi Leszczyński. Jak dodaje, w Polsce uwielbieniem tłumów cieszy się Edyta Górniak. - Wydaje mi się, że ona bardzo dobrze się z tym czuje - ocenia krytyk.
Histeria wokół gwiazd, znana z USA, może zdarzyć się też w Polsce. - To nie jest zjawisko racjonalne, lecz kwestia czyjejś aberracji – podkreśla Leszczyński dodając, że jesteśmy w tej kwestii na najlepszej drodze. - Żeby daleko nie szukać - pani Perepeczko wystawiła na sprzedaż zabawki pana Perepeczki. To nie były rzeczy o jakiejś wartości, tylko to była rzecz Marka Perepeczki, której on dotykał, którą się fascynował – przypomina Robert Leszczyński.