"Ambasador USA w Libii zasłużył by zginąć jak pies"
"Amerykańskiego ambasadora w Libii zastrzelono jak najgorszego psa. To był główny specjalista od "rewolucji" libijskiej. Zebrał to, co zasiał" - napisał Ziuganow. Ziuganow przeinaczył przy tym fakty - w rzeczywistości Stevens nie został zastrzelony tylko śmiertelnie zatruł się tlenkiem węgla w pożarze atakowanego przez demonstrantów amerykańskiego konsulatu w Bengazi.
Po publikacji kontrowersyjnej wypowiedzi lider KPRF zaprzeczył, jakoby był autorem słów na temat ambasadora USA. Ziuganow wyjaśnił, że jego mikroblog na Twitterze prowadzony jest przez rzecznika KPRF Denisa Parfionowa. Ten z kolei oznajmił, że odpowiada tylko za stronę techniczną mikroblogu i że "słowo w słowo przekazuje to, co mówi Giennadij Andriejewicz".
Powołując się na źródła w Waszyngtonie, "Kommiersant" informuje, że w Białym Domu oraz Departamencie Stanu USA już zapoznano się z wypowiedzią Ziuganowa i że po listopadowych wyborach prezydenckich należy spodziewać się "wyjątkowo ostrej reakcji" strony amerykańskiej - bez względu na to, kto wygra wybory. Gazeta przekazuje, że oburzenie w Waszyngtonie z powodu słów Ziuganowa jest tym większe, że utrzymywał on bliskie stosunki z ambasadą USA w Moskwie - spotykał się z ambasadorami i regularnie bywał na wydawanych przez nich przyjęciach.
Cytując źródło zbliżone do administracji USA, "Kommiersant" podaje, że po wypowiedzi na temat "najgorszego psa" przywódcy KPRF nie uda się utrzymać dotychczasowych relacji z amerykańską ambasadą w Rosji. "W szczytowym momencie kampanii wyborczej administracja nie jest zainteresowana rozpętaniem kolejnego międzynarodowego skandalu, który rzuciłby cień na politykę zagraniczną Baracka Obamy i postawił pod znakiem zapytania proklamowany przez niego reset w stosunkach z Moskwą. Reakcja została odłożona na czas po wyborach. I - jak twierdzą nasi rozmówcy - na pewno nastąpi. Bez względu na to, kto zostanie prezydentem - Obama czy jego republikański rywal Mitt Romney" - pisze moskiewski dziennik.
Stevens zginął 11 września podczas ataku demonstrantów na konsulat USA w Bengazi, na wschodzie Libii, do którego doszło na fali protestów przeciwko filmowi "Niewinność muzułmanów", przedstawiającego w niekorzystnym świetle Mahometa. Atak na amerykańską placówkę w Libii zbiegł się w czasie z rocznicą dokonanych 11 września 2001 roku zamachów terrorystycznych w USA. Wyprodukowany w Stanach Zjednoczonych film wywołał oburzenie w świecie islamskim, gdyż prezentuje Mahometa jako oszusta i kobieciarza, aprobującego molestowanie seksualne dzieci. Przed siedzibami przedstawicielstw dyplomatycznych USA w co najmniej 20 państwach doszło do gwałtownych rozruchów.
PAP, arb