Podtopiony
Dodano:
To miała być jego jesień. Exposé i nowe otwarcie. Jest defensywa i cios za ciosem spadające na głowę Tuska. Coś nie działa i się przelało.
1.
Kibic Dziewulak Adam, lat 41, technik budowlany zamieszkały w Londynie, ojciec trójki dzieci, nie leczony psychiatrycznie zrozumiał, że tego meczu nie będzie. Deszcz padał jak opętany, murawa Narodowego była wielką kałużą.
Właśnie wtedy - jak zeznał w sądzie - pod wpływem chwili i adrenaliny zdecydował się wybiec na boisko.
- O czym pan wtedy myślał - dopytywali reporterzy.
- Żeby się nie przewrócić.
2.
Premier Tusk Donald, to też kibic. I on szybko zrozumiał, że tego meczu nie będzie.
Siedział w swym gabinecie z ministrami Pawłem Grasiem, Tomaszem Arabskim i Igorem Ostachowiczem. To miało być przyjemne spotkanie w starym stylu. Piłkarska nasiadówka z wplecioną polityką. Mecz, a przy okazji omawianie ostatnich szczegółów wystąpienia premiera na kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Bukareszcie. Tyle, że nie dochodzą do tego punktu programu. Po włączeniu telewizora okazało się, że boisko na Stadionie Narodowym wygląda jak podtopiona plantacja ryżu w Azji, a przez otwarty dach na murawę wlewa się jeszcze więcej wody.
Panowie łapali za telefony i wydzwaniali na stadion, do minister Joanny Muchy i prezesa Narodowego centrum Sportu Roberta Wojtasia. Ci byli całkowicie bezradni.
- Tusk kipiał ze złości. Kolejny cios zza węgła. Niczego nie można być pewnym, nawet rozegrania piłkarskiego meczu jesieni! - odpowiada współpracownik szefa rządu. Minister Tuska z goryczą: - Szykujesz się do przełamania, do przejęcia inicjatywy z rąk opozycji. I znowu dostajesz w zęby. Atmosfera była podła. Amber Gold, sędzia z Gdańska, pomylone ciała ze Smoleńska, zdjęcia martwego prezydenta w Internecie, kryzys. To wszystko nas obciąża. Ale przekroczona została granica pecha. Teraz już wszystko będzie szło na nasz rachunek. Otwarty dach na stadionie, a nawet zdjęcia matki Madzi w bikini.
Więcej o ostatnich kłopotach Donalda Tuska można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", które od niedzielnego południa jest już dostępne w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie "Wprost" jest też dostępne na Facebooku.
Kibic Dziewulak Adam, lat 41, technik budowlany zamieszkały w Londynie, ojciec trójki dzieci, nie leczony psychiatrycznie zrozumiał, że tego meczu nie będzie. Deszcz padał jak opętany, murawa Narodowego była wielką kałużą.
Właśnie wtedy - jak zeznał w sądzie - pod wpływem chwili i adrenaliny zdecydował się wybiec na boisko.
- O czym pan wtedy myślał - dopytywali reporterzy.
- Żeby się nie przewrócić.
2.
Premier Tusk Donald, to też kibic. I on szybko zrozumiał, że tego meczu nie będzie.
Siedział w swym gabinecie z ministrami Pawłem Grasiem, Tomaszem Arabskim i Igorem Ostachowiczem. To miało być przyjemne spotkanie w starym stylu. Piłkarska nasiadówka z wplecioną polityką. Mecz, a przy okazji omawianie ostatnich szczegółów wystąpienia premiera na kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Bukareszcie. Tyle, że nie dochodzą do tego punktu programu. Po włączeniu telewizora okazało się, że boisko na Stadionie Narodowym wygląda jak podtopiona plantacja ryżu w Azji, a przez otwarty dach na murawę wlewa się jeszcze więcej wody.
Panowie łapali za telefony i wydzwaniali na stadion, do minister Joanny Muchy i prezesa Narodowego centrum Sportu Roberta Wojtasia. Ci byli całkowicie bezradni.
- Tusk kipiał ze złości. Kolejny cios zza węgła. Niczego nie można być pewnym, nawet rozegrania piłkarskiego meczu jesieni! - odpowiada współpracownik szefa rządu. Minister Tuska z goryczą: - Szykujesz się do przełamania, do przejęcia inicjatywy z rąk opozycji. I znowu dostajesz w zęby. Atmosfera była podła. Amber Gold, sędzia z Gdańska, pomylone ciała ze Smoleńska, zdjęcia martwego prezydenta w Internecie, kryzys. To wszystko nas obciąża. Ale przekroczona została granica pecha. Teraz już wszystko będzie szło na nasz rachunek. Otwarty dach na stadionie, a nawet zdjęcia matki Madzi w bikini.
Więcej o ostatnich kłopotach Donalda Tuska można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", które od niedzielnego południa jest już dostępne w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie "Wprost" jest też dostępne na Facebooku.