Kaczyński żąda dymisji rządu Tuska

Dodano:
Jarosław Kaczyński (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Żądamy dymisji rządu Donalda Tuska. Nie może być tak, że przez kilkadziesiąt miesięcy dochodzi do mataczenia - stwierdził prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński odnosząc się do doniesień "Rzeczpospolitej", w której napisano, że we wraku Tu-154 znaleziono ślady materiałów wybuchowych.
- W żadnym kraju demokratycznym, w żadnym kraju, który nie jest brutalną dyktaturą, taki rząd nie może trwać, stracił najmniejsze, nawet moralne prawo do sprawowania władzy - przekonywał Kaczyński. Zdaniem prezesa PIS-u w obliczu tych informacji powinno zostać zwołane nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, na którym prokurator generalny Andrzej Seremet przedstawi wszystkie informacje odnoszące się do informacji "Rz" i innych okoliczności katastrofy.

"Trudno sobie wyobrazić, że ta akcja nie była przygotowana"

- Nasze przeświadczenie, iż doszło do zbrodni, wynika nie tylko z tego ujawnionego faktu (znalezienia śladów trotylu - red.). Najpierw było nieuzasadnione rozdzielenie wizyt  później było zdjęcie ochrony z prezydenta, później to co wiązało się z naprowadzaniem samolotu, katastrofa, akcja dezinformacyjna, która następowała tak szybko, że trudno sobie wyobrazić, że nie była przygotowana - tłumaczył Kaczyński.

Prezes PiS zaznaczył, że minister Radosław Sikorski 10 kwietnia 2010 roku po godzinie 9 "mówił, że to błąd pilotów". - Skąd to wiedział? - pytał.

- Lech Kaczyński był postacią nietuzinkową, różniącą się od tych, które dzisiaj rządzą Polską. To mogło powodować niechęć, czy więcej niż niechęć - powiedział Kaczyński.  

W opinii prezesa PiS-u wznowienie prac komisji Millera nie ma sensu, gdyż całkowicie się ona skompromitowała.  - Mamy opisane przeze mnie wydarzenia, mamy badania niezależnych naukowców, którzy wykluczają wersje wypadku. Ostatnio w te badania się zaangażowało wielu innych polskich naukowców. Ta ujawniona dzisiaj przesłanka jest ważna, ale nie jedyna, dlatego mówię o zabójstwie - mówił prezes PiS.

Ślady materiałów wybuchowych na wraku

Według informacji "Rzeczpospolitej" polscy prokuratorzy i biegli badający wrak Tu-154M w Rosji odkryli na nim ślady trotylu i nitrogliceryny. Wyniki ich ekspertyz od kilkunastu dni ma znać prokurator generalny Andrzej Seremet. Polscy biegli pojechali do Rosji ponieważ ich zastrzeżenia wzbudziła rosyjska ekspertyza pirotechniczna, której nie chcieli podpisać bez ponownego przebadania wraku. Prokuratorzy tłumaczyli, że eksperci z Polski mieli wcześniej do dyspozycji zbyt małą liczbę próbek, by wykluczyć obecność materiałów wybuchowych.

Pierwsze badanie na obecność materiałów wybuchowych dało wynik pozytywny - na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Ich ilość była bardzo duża. Ślady obecności materiałów wybuchowych nosiły również nowo znalezione elementy samolotu.

Prokuratura wojskowa zaprzecza

Płk Ireneusz Szeląg z Naczelnej Prokuratury Wojskowej zaprzeczył doniesieniom "Rzeczpospolitej" jakoby biegli i prokuratorzy stwierdzili obecność trotylu i nitrogliceryny na wraku Tu-154M. - Nie jest prawdą, że na elementach Tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny - podkreślił płk Szeląg. Prokurator zaznaczył, że wnioski z działań śledczych w Smoleńsku, jakie przedstawił autor artykułu w "Rzeczpospolitej", może "sformułować jedynie laik".

ja, "Rzeczpospolita", TVN24
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...