Janda: co to za masowe donosicielstwo? Człowiek to świnia
Dodano:
"Dziś dopadła mnie niespodziewana i wielce trywialna refleksja - Człowiek to świnia!" - napisała na Facebooku aktorka Krystyna Janda. "Boże jak dobrze że w czasach kiedy myśmy byli młodzi, upijaliśmy się, romansowaliśmy, zrywaliśmy po pijanemu kwiaty z klombów i sikaliśmy pod pomnikami nie było kolorowej prasy, plotkarskich portali i tego całego gówna" - dodała.
"Cały dzień odwiedzają nas w teatrach aktorzy, inni ludzie teatru, filmu i mediów i znoszą wieści, plotki, opowieści, żarty, anegdoty. Dużo tego słyszę jakby przy okazji, pozostaję zazwyczaj bez refleksji, bo co mnie to obchodzi, sztuki się z tego zrobić nie da, jak mam w zwyczaju mówić" - tłumaczyła Janda.
Jak przyznała nigdy nie czyta kolorowej prasy. „Ilość historii opowiadanych w środowisku o tzw. ustawkach prasowych jest przerażająca. Byłe żony zastawiają pułapki wołając fotografów, na byłych, znanych mężów. Byli mężowie spotykają niby przypadkiem nowych partnerów byłych żon i wdają się z nimi w bójki nie zapominając wezwać, też niby przypadkiem, fotografów i prasę. Wdowy idą, niby to na sprzątanie grobów i zamawiają jednocześnie serwis fotograficzny" -pisała.
Janda zdradza, że słyszałam też o handlu z młodymi aktorami. "Ty nam dobrą wiadomość środowiskową, my o tobie słowo i zdjęcie. Chcąca się wybić artystka, kradnie zbyt prywatne zdjęcia koleżanki z laptopa tejże i daje je do prasy w zamian za swoje zdjęcia zrobione podczas premiery filmu kolegi" - wyjaśniała.
"Co to jest? Co to za masowe usłużne donosicielstwo? Co to za >bliskie znajome<, >przyjaciółki<, >znajomi rodziny<, >przyjaciele<, >osoby dobrze poinformowane< na które powołuje się ta prasa? Co to za szczegółowe opisy chorób, zdarzeń, nawet myśli i intencji bohaterów artykułów dla szarej gawiedzi spragnionej czyichś łez, moczu i krwi. Obrzydliwość" - podkreśliła Janda.
Aktorka stwierdziła, że syn jej koleżanki jest fotografem "na telefon". "To, co opowiada przechodzi wszelkie wyobrażenia o świńskiej naturze ludzkiej. Dał mi przeczytać SMS-y jakie do niego wysyłają nasi koledzy, ci z tych, co to zawsze w pogotowiu żeby innych skompromitować, prasie posłużyć, a potem skorzystać. Opamiętajcie się! Ludzie!" - apelowała.
ja
Jak przyznała nigdy nie czyta kolorowej prasy. „Ilość historii opowiadanych w środowisku o tzw. ustawkach prasowych jest przerażająca. Byłe żony zastawiają pułapki wołając fotografów, na byłych, znanych mężów. Byli mężowie spotykają niby przypadkiem nowych partnerów byłych żon i wdają się z nimi w bójki nie zapominając wezwać, też niby przypadkiem, fotografów i prasę. Wdowy idą, niby to na sprzątanie grobów i zamawiają jednocześnie serwis fotograficzny" -pisała.
Janda zdradza, że słyszałam też o handlu z młodymi aktorami. "Ty nam dobrą wiadomość środowiskową, my o tobie słowo i zdjęcie. Chcąca się wybić artystka, kradnie zbyt prywatne zdjęcia koleżanki z laptopa tejże i daje je do prasy w zamian za swoje zdjęcia zrobione podczas premiery filmu kolegi" - wyjaśniała.
"Co to jest? Co to za masowe usłużne donosicielstwo? Co to za >bliskie znajome<, >przyjaciółki<, >znajomi rodziny<, >przyjaciele<, >osoby dobrze poinformowane< na które powołuje się ta prasa? Co to za szczegółowe opisy chorób, zdarzeń, nawet myśli i intencji bohaterów artykułów dla szarej gawiedzi spragnionej czyichś łez, moczu i krwi. Obrzydliwość" - podkreśliła Janda.
Aktorka stwierdziła, że syn jej koleżanki jest fotografem "na telefon". "To, co opowiada przechodzi wszelkie wyobrażenia o świńskiej naturze ludzkiej. Dał mi przeczytać SMS-y jakie do niego wysyłają nasi koledzy, ci z tych, co to zawsze w pogotowiu żeby innych skompromitować, prasie posłużyć, a potem skorzystać. Opamiętajcie się! Ludzie!" - apelowała.
ja