Nie piractwo, a rosyjskie rozliczenia biznesowe
Dzień wcześniej - jak potwierdził kapitan - miała jednak miejsce próba przejęcia trawlera przez płynącą pod kambodżańską flagą jednostkę "Korf", na której pokładzie - jak podaje rosyjska agencja - miał znajdować się "nowy właścieciel Tułuna".
Załoga "Korfu" - uzbrojona w gumowe pałki - żądała oddania tego, co złowiono, a także dokumentów statku. Grozili że rozprawią się z załogą, jeśli kapitan nie podporządkuje się ich żądaniom. Według Czuprowa, obyło się bez użycia broni. Wcześniej południowokoreańskie straże przybrzeżne informowały jednak o poważnej strzelaninie na pokładzie.
Można sądzić - sugeruje agencja France Presse - że nagłośniona przez media jako akt morskiego piractwa próba zajęcia trawlera była wynikiem sporu dwu dalekowschodnich rosyjskich firm o prawo do własności jednostki. Właściciel statku, firma "Riegion" odmówiła skomentowania tej informacji.
"Tułun" jest eskortowany do macierzystego portu Chołm na Sachalinie przez dwa okręty rosyjskie. W rejon incydentu płynie też duży okręt marynarki wojennej Rosji "Admirał Pantielejew".
W Tokio podano, że na wody, gdzie miało dojść do incydentu, wysłano trzy jednostki japońskie.
Według wcześniejszych informacji, grupa uzbrojonych ludzi sterroryzowała we wtorek 23-osobową załogę trawlera "Tułun" na wodach Morza Japońskiego, 400 mil morskich (740 km) od Władywostoku. Piraci płynęli pod kambodżańską flagą; "Korf" zarejestrowany jest jednak w firmie LLoyda jako jednostka rosyjska.
Zbudowany w 1995 roku rosyjski trawler "Tułun" należy formalnie do spółki "Riegion". Długość jednostki wynosi 54 metry, dopuszczalny ładunek - 1200 ton a maksymalna prędkość 11 węzłów.
les, pap