Francuzi paraliżują kraj

Dodano:
Francji grozi kompletny paraliż, jeśli zrealizują się zapowiedzi protestów wielu branż. Na początek kierowcy ciężarówek ustawili na drogach 20 blokad.
Główne centrale związkowe CFDT i CGT nie  dogadały się z rządem w sprawie podwyżek płac kierowców i skrócenia o 10 proc. czasu pracy. Zaoferowany im wzrost wynagrodzeń o 14 proc. w  ciągu trzech lat związkowcy uznali za niewystarczający.

We wczesnych godzinach porannych protestujący kierowcy zablokowali głównie miejsca o drugorzędnym znaczeniu. W większości przypadków przepuszczają też prywatne samochody, zatrzymując tylko ciężarówki. Tak było np. na obwodnicy miasta Caen na północy Francji i w okolicach giełdy towarowej w Lille. Gdzieniegdzie kierowcy nie czekali na wynik niedzielnych negocjacji i już wieczorem ustawili pierwsze zapory z ciężarówek.

Jednak najprawdopodobniej to dopiero początek. Pracodawcy nie mają zamiaru ustąpić, argumentując, że większa podwyżka grozi zmniejszeniem konkurencyjności francuskich przedsiębiorstw transportowych w porównaniu z firmami z  innych krajów Unii Europejskiej.

Oznacza to długie przepychanki płacowe. Jeśli kierowcy spełnią swoje zapowiedzi i zablokują kilkaset kluczowych skrzyżowań, obwodnic i dróg dojazdowych - a w dalszej kolejności porty i składy paliw - Francuzów czeka na początku tygodnia paraliż komunikacyjny.

Minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy zapowiedział, że nie dopuści do paraliżu kraju, ani nawet do sytuacji, w której blokady zakłócą życie obywateli. Dopuścił tylko możliwość "pewnych niedogodności". W tym celu nie wykluczył użycia siły - oddziały prewencji rozlokowano już m.in. wokół rafinerii, przejść granicznych i  niedaleko kluczowych węzłów drogowych. Policja zapowiada, że  kierowcy blokujący drogi będą karani odebraniem prawa jazdy.

Przewidując fiasko negocjacji, Francuzi podczas weekendu tłumnie jeździli na stacje benzynowe i tankowali do pełna, obawiając się, że blokady spowodują po paru dniach przerwy w dostawie paliwa.

Na poniedziałek zaplanowano także, w sumie 32-godzinny, strajk francuskich kontrolerów ruchu lotniczego - British Airways już ogłosiło zmniejszenie liczby połączeń z Londynu do Paryża.

Na wtorek z kolei są zapowiadane masowe demonstracje pracowników kolei, które z pewnością zakłócą kursowanie pociągów. Na ulice mają też wyjść pocztowcy, pracownicy France Telecom i paru innych wielkich państwowych przedsiębiorstw.

Prawicowy rząd premiera Jean-Pierre Raffarina musi sobie poradzić nie tylko z protestami społecznymi, ale także z reakcją Brukseli - w czwartek Komisja Europejska stanowczo przypomniała Francji o  obowiązku zapewnienia, zgodnie unijnym prawem, swobodnego ruchu towarów przez jej terytorium. Również deficyt francuskiego budżetu niebezpiecznie zbliża się do określonego przez Brukselę limitu.

em, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...