"Upojenie" Anny Marii Jopek z Metheny'm
O współpracy z Patem Metheny'm Anna Maria Jopek wyraża się w samych superlatywach. Jak powiedziała, była to dla niej "szkoła życia", a o samym gitarzyście z zachwytem mówiła, że jest on "po prostu genialny" i "obłędnie pracowity". "Jest to pracowitość, która zawstydza. Wydawałoby się, że jako muzyk tak doświadczony jak Pat mógłby sobie folgować. Tymczasem mógł nie jeść i nie spać, dopóki nie osiągnął odpowiedniego rezultatu. Jest to rodzaj oddania, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam. To muzyk świadomy tego co robi, odpowiedzialny za każdą nutę" - podkreśla wokalistka.
Tydzień nagrań - jak wspomniała - był bardzo intensywny. "Czas był wykorzystywany absolutnie. Zdarzały się sytuacje ekstremalne - musiałam śpiewać na przykład o trzeciej nad ranem. Wiedziałam, że nagrywam płytę swojego życia, ale czułam jednocześnie, że jestem człowiekiem, który ma swoje biologiczne ograniczenia. Musiałam wyzwolić w sobie ogromną siłę ducha, by te trudności przezwyciężyć" - wspomina. Pomogła jej w tym - jak mówi - "wielka charyzma" Pata Metheny'ego. "Pracowaliśmy niemal jak w transie".
Anna Maria Jopek ma wielkie uznanie dla muzyki Metheny'ego: "każdy dźwięk, fraza, przebieg harmonii nie są przypadkowe". "Pat wielokrotnie tłumaczył mi drogę, proces powstawania poszczególnych utworów. Jest w tej muzyce niezwykła logika i piękno, żelazna konstrukcja niemal wedle klasycznych reguł. Kompozycje te - ocenia - są jak doskonałe zjawisko architektoniczne".
Największą przyjemnością podczas nagrywania płyty było dla wokalistki wykonywanie ballad Metheny'ego, których słuchała od lat. "Traktowałam te kompozycje z największym nabożeństwem" - wspomniała.
Na płycie do sześciu utworów Metheny'ego powstały polskie teksty. Napisali je Magda Czapińska, Andrzej Poniedzielski, Marcin Kydryński.
"Pat za każdym razem mówił, że jeśli naprawdę się słucha, to wszystko się rozumie. Słowo w pewnym sensie ogranicza muzykę, zamyka ją w pewnej historii, konkretnym przesłaniu. Słowo to jeden z elementów, zaledwie wierzchołek góry lodowej. Dlatego dla muzyków nigdy nie miało znaczenia w jakim języku śpiewam. Najważniejsze jest to, jak się śpiewa" - uważa.
Wokalistka i gitarzysta spotkają się ponownie 9 grudnia. Wystąpią wówczas z dwoma wspólnymi koncertami w Sali Kongresowej w Warszawie.
Czas nagrań, a potem przygotowań do koncertu jest dla Anny Marii Jopek tak intensywny, że wokalistka marzy głównie o odpoczynku. "Po koncercie najbardziej na świecie będę chciała się wyspać. Czas przygotowań wiąże się z dużymi nerwami, z nocami pełnymi koszmarów, że coś się nie uda".
"Jest to niezwykle ważna płyta w moim życiu. Chciałabym, by przede wszystkim trafiła w dobre ręce - do tych ludzi, którzy kochają muzykę Pata i tych, którzy od lat żyją z moją muzyką - mówi artystka - nie kalkuluję, co wydarzy się potem".
em, pap