Senat pod obcasem

Dodano:
Ustawa o równouprawnieniu nie pomoże ani kompetentnym profesjonalistkom (świetnie radzą sobie bez niej), ani zwykłym kobietom (jak się okazuje: chętnie oddają swe głosy na mężczyzn, to dzięki nim płeć męska jest nadreprezentowana np. w Sejmie). Komu i do czego jest potrzebna?
Brak ustawy nie przeszkodził Hannie Suchockiej zostać premierem RP, Hannie Gronkiewicz - Waltz prezesem Narodowego Banku Polskiego, Danucie Huebner ministrem ds. europejskich, a dziesiątkom tysięcy Polek - objąć istotnych funkcji w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym. Decydowały kompetencje, profesjonalizm, umiejętności. Dlatego zyskały uznanie i żeńskiej, i męskiej części społeczeństwa.

"Dobry fachowiec, ale bezpartyjny" - posługując się tym argumentem odbierano prawa do stanowisk w czasach PRL. Ze szkodą dla funkcjonowania państwa i gospodarki: wygrywał nie lepszy, a "właściwy ideologicznie". "Dobry fachowiec, ale mężczyzna" - to argument, który z pewnością podnieść będzie można już podczas konstruowania list do następnych wyborów. Nie zostanie użyty przez te kobiety, które rzeczywiście wypracowały sobie silną pozycję (nie potrzebują go już dziś). Wykorzystają go te, których wiedza, kompetencje i umiejętności zjednywania sobie poparcia, nie nadążają za ambicjami politycznymi. Są za małe i dlatego wymagają "sztucznego dopingu", ustawy. Zasadę "niech wygra najlepszy" zastąpimy zasadą "może wygrać gorszy, byle był kobietą".

Prawo stanowiące takie reguły gry przyjął Senat zdominowany (75 proc.) przez mężczyzn. Dowodzi to, że gdy w grę wchodzą postulaty lub żądania kobiet - choćby nierozsądne - mężczyźni tracą zimną krew, zdrowy rozsądek i godzą się na wszystko. Z tego punktu widzenia: lepiej, że w wybieralnych organach władzy mężczyzn będzie mniej...

Bartłomiej Leśniewski

Czytaj też: Kobieta największym wrogiem kobiety

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...