"Błogosławionych Świąt" i krowa dla Tadżykistanu. Świąteczne kartki z Sejmu
Dodano:
Do redakcji "Wprost" trafiła kartka świąteczna z życzeniami "Błogosławionych Świąt". Dopiero po podpisie poznaliśmy, że życzenia pochodzą od posła PO Johna Godsona, bo w długobrodym Mikołaju trudno rozpoznać polityka. Kartka natchnęła nas do tego, żeby sprawdzić, czy i jakie życzenia prześlą swoim wyborcom inni politycy oraz co myślą o "przebierankach" posła PO.
Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota żałuje, że poseł Godson nie przesyła mu żadnych kartek.– Ani świątecznych ani miłosnych – żartuje. – Moim zdaniem to strata czasu. Z ludźmi trzeba rozmawiać o ich problemach i o tym, co ich dotyczy. Z kartek nie ma w zasadzie żadnego pożytku, to trochę nieszczere – twierdzi Rozenek. Jego zdaniem, życzenia powinno się składać osobom najbliższym a nie anonimowym, co do których nie ma się nawet pewności czy sobie tego życzą, czy nie.
"Jeżeli coś się robi, to trzeba to robić na poważnie"
Z kolei Agnieszka Pomaska z PO wspomina kartkę, którą otrzymała w zeszłym roku od Johna Godsona. – Nie widziałam jeszcze tegorocznych kartek, więc nie chcę się na ich temat wypowiadać. Każdy ma swój sposób wykonywania mandatu – twierdzi i dodaje, że nie przykłada specjalnie dużej wagi do wysyłanych pocztą życzeń. Inaczej niż europoseł PJN Paweł Kowal, który dość mocno skrytykował "przebieranki" Godsona w strój Mikołaja. – Wydaje mi się, że jeżeli coś się robi, to trzeba to robić na poważnie, szczególnie, jeżeli polityk prezentuje się jako poseł chrześcijański. Powinien rozumieć, że Mikołaj to nie jest ktokolwiek przebrany za przygłupiastego skrzata, tylko że jest to głęboka tradycja – powiedział Kowal.
Piechociński też był Mikołajem
Bardziej wyrozumiały był za to Tadeusz Iwiński z SLD. – Każdy z nas, w tym ja jeszcze za młodu, przebierał się za Świętego Mikołaja w rodzinie, żeby sprawić radość dzieciom. Poseł Godson jest człowiekiem głęboko religijnym, przyjechał do Polski jeszcze jako pastor i dopiero później się przedzierzgnął w nauczyciela angielskiego, a następnie w samorządowca i polityka. Dlatego może trzyma się jakichś takich tradycyjnych rozwiązań w szerokim sensie religijnym – ocenił polityk Sojuszu.
Z kolei rzecznik PSL Krzysztof Kosiński przypomniał, że posłowie tego ugrupowania też potrafili przebierać się za Świętego Mikołaja. Robił to obecny przewodniczący Stronnictwa – Janusz Piechociński. – Swego czasu poprzez pewne działania w Photoshopie (programie komputerowym do obróbki grafiki - red.) też wstawił swój wizerunek w postać Mikołaja i podpisał swoimi nazwiskiem życzenia do konkretnych osób – powiedział rzecznik ludowców.– To, jak wygląda to w przypadku posła Godsona mogę sobie tylko wyobrażać. Na pewno jest to jakiś sposób przypomnienia o sobie i dotarciu do elektoratu, ale przede wszystkim należy to traktować jako wyraz nadchodzących świąt. Myślę, że każdy ma prawo składania życzeń jak chce, także w sposób nietypowy – ocenił Kosiński.
Twitter jest bardziej ekologiczny?
Pomaska i Iwiński przyznali, że nie mają zwyczaju rozsyłania świątecznych kartek. - Nie zastanawiałam się nad tym czy to fajny zwyczaj, czy nie. Wolę składać życzenia osobiście, w czasie spotkań, których w okresie świątecznym jest sporo – mówi posłanka. Z kolei polityk SLD zamiast bożonarodzeniowych, wybiera życzenia noworoczne, które zamieszcza w "Gazecie Olsztyńskiej". – Na jej łamach od wielu lat składam noworoczne życzenia mieszkańcom swojego okręgu wyborczego – mówi.
Dla rzecznika PSL kartki pocztowe są przeżytkiem. Zamiast nich Kosiński woli korzystać z internetu, SMS-ów, Facebooka i Twittera, podobnie zresztą jak Andrzej Rozenek, który dodatkowo zwraca uwagę na ekologię. – Bardzo podoba mi się tradycja wprowadzona przez europejskich zielonych, że zamiast wszystkich kartek świątecznych i wypuszczanych z innych okazji, wysyła się życzenia mailowe, dzięki temu udaje się ocalić trochę lasów. Nie trzeba wycinać drzew, żeby podbić czyjeś ego. Jestem za tym, żeby w dobie internetu wszystkie tego typu rzeczy przesyłać pocztą mailową – mówi.
Kartka musi być świadectwem
Z kartek nie zamierza rezygnować Paweł Kowal, który jest bardzo przywiązany do świątecznej pocztowej tradycji. – W tym roku będę je oszczędniej wysyłać, ograniczę się do kilkuset, ale zamierzam je za to sam napisać. I wesprę Fundację św. Mikołaja. Do przyjaciół wyślę specjalny kalendarz z moimi dzieciakami. Zwykle robiłem wokół tego jakąś akcję – zdradza. – Kilka lat temu to była spektakularna historia, bo wysyłałem kartki, na których była krowa, którą wspólnie ze swoją rodziną ufundowaliśmy mieszkańcom Tadżykistanu. Ta kartka szokowała, ale jej przekaz był głęboko chrześcijański. Mój przyjaciel kaznodzieja jeździł z nią po rekolekcjach i pokazywał ludziom, bo jedne dzieci – moje – kupiły krowę innym dzieciom – z Tadżykistanu - wspomina Kowal.
- Myślę, że kartki powinny mieć sens. To oczywiście element promocji, bo kartki wysyłane przez polityków zawsze nim są, ale powinny być też jakimś świadectwem. Dlatego nigdy nie kupuję kartek tak po prostu i uważam, że tak powinno być – kończy szef PJN.
"Jeżeli coś się robi, to trzeba to robić na poważnie"
Z kolei Agnieszka Pomaska z PO wspomina kartkę, którą otrzymała w zeszłym roku od Johna Godsona. – Nie widziałam jeszcze tegorocznych kartek, więc nie chcę się na ich temat wypowiadać. Każdy ma swój sposób wykonywania mandatu – twierdzi i dodaje, że nie przykłada specjalnie dużej wagi do wysyłanych pocztą życzeń. Inaczej niż europoseł PJN Paweł Kowal, który dość mocno skrytykował "przebieranki" Godsona w strój Mikołaja. – Wydaje mi się, że jeżeli coś się robi, to trzeba to robić na poważnie, szczególnie, jeżeli polityk prezentuje się jako poseł chrześcijański. Powinien rozumieć, że Mikołaj to nie jest ktokolwiek przebrany za przygłupiastego skrzata, tylko że jest to głęboka tradycja – powiedział Kowal.
Piechociński też był Mikołajem
Bardziej wyrozumiały był za to Tadeusz Iwiński z SLD. – Każdy z nas, w tym ja jeszcze za młodu, przebierał się za Świętego Mikołaja w rodzinie, żeby sprawić radość dzieciom. Poseł Godson jest człowiekiem głęboko religijnym, przyjechał do Polski jeszcze jako pastor i dopiero później się przedzierzgnął w nauczyciela angielskiego, a następnie w samorządowca i polityka. Dlatego może trzyma się jakichś takich tradycyjnych rozwiązań w szerokim sensie religijnym – ocenił polityk Sojuszu.
Z kolei rzecznik PSL Krzysztof Kosiński przypomniał, że posłowie tego ugrupowania też potrafili przebierać się za Świętego Mikołaja. Robił to obecny przewodniczący Stronnictwa – Janusz Piechociński. – Swego czasu poprzez pewne działania w Photoshopie (programie komputerowym do obróbki grafiki - red.) też wstawił swój wizerunek w postać Mikołaja i podpisał swoimi nazwiskiem życzenia do konkretnych osób – powiedział rzecznik ludowców.– To, jak wygląda to w przypadku posła Godsona mogę sobie tylko wyobrażać. Na pewno jest to jakiś sposób przypomnienia o sobie i dotarciu do elektoratu, ale przede wszystkim należy to traktować jako wyraz nadchodzących świąt. Myślę, że każdy ma prawo składania życzeń jak chce, także w sposób nietypowy – ocenił Kosiński.
Twitter jest bardziej ekologiczny?
Pomaska i Iwiński przyznali, że nie mają zwyczaju rozsyłania świątecznych kartek. - Nie zastanawiałam się nad tym czy to fajny zwyczaj, czy nie. Wolę składać życzenia osobiście, w czasie spotkań, których w okresie świątecznym jest sporo – mówi posłanka. Z kolei polityk SLD zamiast bożonarodzeniowych, wybiera życzenia noworoczne, które zamieszcza w "Gazecie Olsztyńskiej". – Na jej łamach od wielu lat składam noworoczne życzenia mieszkańcom swojego okręgu wyborczego – mówi.
Dla rzecznika PSL kartki pocztowe są przeżytkiem. Zamiast nich Kosiński woli korzystać z internetu, SMS-ów, Facebooka i Twittera, podobnie zresztą jak Andrzej Rozenek, który dodatkowo zwraca uwagę na ekologię. – Bardzo podoba mi się tradycja wprowadzona przez europejskich zielonych, że zamiast wszystkich kartek świątecznych i wypuszczanych z innych okazji, wysyła się życzenia mailowe, dzięki temu udaje się ocalić trochę lasów. Nie trzeba wycinać drzew, żeby podbić czyjeś ego. Jestem za tym, żeby w dobie internetu wszystkie tego typu rzeczy przesyłać pocztą mailową – mówi.
Kartka musi być świadectwem
Z kartek nie zamierza rezygnować Paweł Kowal, który jest bardzo przywiązany do świątecznej pocztowej tradycji. – W tym roku będę je oszczędniej wysyłać, ograniczę się do kilkuset, ale zamierzam je za to sam napisać. I wesprę Fundację św. Mikołaja. Do przyjaciół wyślę specjalny kalendarz z moimi dzieciakami. Zwykle robiłem wokół tego jakąś akcję – zdradza. – Kilka lat temu to była spektakularna historia, bo wysyłałem kartki, na których była krowa, którą wspólnie ze swoją rodziną ufundowaliśmy mieszkańcom Tadżykistanu. Ta kartka szokowała, ale jej przekaz był głęboko chrześcijański. Mój przyjaciel kaznodzieja jeździł z nią po rekolekcjach i pokazywał ludziom, bo jedne dzieci – moje – kupiły krowę innym dzieciom – z Tadżykistanu - wspomina Kowal.
- Myślę, że kartki powinny mieć sens. To oczywiście element promocji, bo kartki wysyłane przez polityków zawsze nim są, ale powinny być też jakimś świadectwem. Dlatego nigdy nie kupuję kartek tak po prostu i uważam, że tak powinno być – kończy szef PJN.