Pomaska: Nowicka nic nie rozumie
Dodano:
Jako komisja ds. Unii Europejskiej nie wypowiadaliśmy się na temat sensu czy bezsensu wprowadzenia takich rozwiązań tylko stwierdziliśmy, że nie jest ona zgodna z zasadą pomocniczości. Wydaje mi się, że marszałek Nowicka w ogóle tego nie rozumie – mówi w rozmowie z Wprost.pl Agnieszka Pomaska, przewodnicząca sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej.
Amelia Panuszko, Wprost.pl: Wanda Nowicka napisała, że próbuje pani zablokować dyrektywę unijną w sprawie wprowadzenia parytetów w spółkach. Prawda to?
Agnieszka Pomaska: Marszałek Wandy Nowickiej nie było na posiedzeniu komisji, na której opiniowaliśmy dyrektywę. Jeśli chce o niej rozmawiać, to myślę, że powinna w pierwszej kolejności zapoznać się z opiniami prawników na temat tej dyrektywy.
A jest konflikt, jak napisała na Twitterze, pomiędzy panią a minister Agnieszką Kozłowską- Rajewicz, pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania, o parytety?
Nie ma żadnego konfliktu. Choć ja nie jestem zwolenniczką parytetów. Ale w tym wszystkim nie chodzi o parytety tylko o zasadę pomocniczości, którą ta dyrektywa łamie. Jako sejmowa komisja ds. Unii Europejskiej, po zapoznaniu się z opiniami prawników, stwierdziliśmy, że ta dyrektywa łamie właśnie zasadę pomocniczości. Uważamy, że ta sprawa nie powinna być rozwiązywana na szczeblu unijnym – ona po prostu za bardzo ingeruje w sprawy wewnętrzne poszczególnych krajów członkowskich. I tu do marszałek Nowickiej: my jako Komisja nie wypowiadaliśmy się na temat sensu czy bezsensu wprowadzenia takich rozwiązań tylko stwierdziliśmy, że nie jest ona zgodna z zasadą pomocniczości. Wydaje mi się, że marszałek Nowicka w ogóle tego nie rozumie. Podkreślę, że Komisja podjęła tę decyzję jednogłośnie. A to, jak się do mnie zwraca na Twitterze, jako do przewodniczącej sejmowej komisji, pozostawiam bez komentarza. To świadczy tylko o niej.
A dokładnie na czym polega ta dyrektywa?
To jest dyrektywa, która zobowiązywałaby spółki w poszczególnych krajach członkowskich do tego, aby w ich zarządach było zatrudnionych co najmniej czterdzieści proc. kobiet. Ale to jest bubel prawny i opinie prawników w tej sprawie są jednoznaczne. Bo ona nie dotyczy spółek skarbu państwa tylko wszystkich spółek notowanych na giełdzie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego jakieś przepisy unijne mają regulować płeć pracowników w firmie. Jeśli chcemy wyrównywać szanse na rynku pracy, to szukajmy rozwiązań, które w pierwszej kolejności będą promowały kompetencje.
A jak jest postrzegana przez inne kraje UE?
Procedura opiniowania właśnie trwa, dlatego ciężko mi już teraz mówić o wynikach. Ale wiem, że Holandia, Wielka Brytania, Czechy i Słowacja już zgłosiły naruszenie zasady pomocniczości. I myślę, że w tej kwestii właśnie o to się będzie opierała cała sprawa. Myślę, że teraz poszczególne kraje będą uznawały, że tą kwestię należy regulować na szczeblach narodowych. Jeśli już takie rozwiązanie wprowadzać to na postawie prawa krajowego, a nie unijnego.
Agnieszka Pomaska: Marszałek Wandy Nowickiej nie było na posiedzeniu komisji, na której opiniowaliśmy dyrektywę. Jeśli chce o niej rozmawiać, to myślę, że powinna w pierwszej kolejności zapoznać się z opiniami prawników na temat tej dyrektywy.
A jest konflikt, jak napisała na Twitterze, pomiędzy panią a minister Agnieszką Kozłowską- Rajewicz, pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania, o parytety?
Nie ma żadnego konfliktu. Choć ja nie jestem zwolenniczką parytetów. Ale w tym wszystkim nie chodzi o parytety tylko o zasadę pomocniczości, którą ta dyrektywa łamie. Jako sejmowa komisja ds. Unii Europejskiej, po zapoznaniu się z opiniami prawników, stwierdziliśmy, że ta dyrektywa łamie właśnie zasadę pomocniczości. Uważamy, że ta sprawa nie powinna być rozwiązywana na szczeblu unijnym – ona po prostu za bardzo ingeruje w sprawy wewnętrzne poszczególnych krajów członkowskich. I tu do marszałek Nowickiej: my jako Komisja nie wypowiadaliśmy się na temat sensu czy bezsensu wprowadzenia takich rozwiązań tylko stwierdziliśmy, że nie jest ona zgodna z zasadą pomocniczości. Wydaje mi się, że marszałek Nowicka w ogóle tego nie rozumie. Podkreślę, że Komisja podjęła tę decyzję jednogłośnie. A to, jak się do mnie zwraca na Twitterze, jako do przewodniczącej sejmowej komisji, pozostawiam bez komentarza. To świadczy tylko o niej.
A dokładnie na czym polega ta dyrektywa?
To jest dyrektywa, która zobowiązywałaby spółki w poszczególnych krajach członkowskich do tego, aby w ich zarządach było zatrudnionych co najmniej czterdzieści proc. kobiet. Ale to jest bubel prawny i opinie prawników w tej sprawie są jednoznaczne. Bo ona nie dotyczy spółek skarbu państwa tylko wszystkich spółek notowanych na giełdzie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego jakieś przepisy unijne mają regulować płeć pracowników w firmie. Jeśli chcemy wyrównywać szanse na rynku pracy, to szukajmy rozwiązań, które w pierwszej kolejności będą promowały kompetencje.
A jak jest postrzegana przez inne kraje UE?
Procedura opiniowania właśnie trwa, dlatego ciężko mi już teraz mówić o wynikach. Ale wiem, że Holandia, Wielka Brytania, Czechy i Słowacja już zgłosiły naruszenie zasady pomocniczości. I myślę, że w tej kwestii właśnie o to się będzie opierała cała sprawa. Myślę, że teraz poszczególne kraje będą uznawały, że tą kwestię należy regulować na szczeblach narodowych. Jeśli już takie rozwiązanie wprowadzać to na postawie prawa krajowego, a nie unijnego.