Wojewoda lubuski: nie ma u nas konfliktu. Czy na pewno?

Dodano:
fot. KPRM
Paweł Siminiak, rzecznik prasowy wojewody lubuskiego Marcina Jabłońskiego, domaga się od redakcji Wprost.pl sprostowania według niego „nieprawdziwych informacji”, jakoby starostowie lubuscy, pisząc list do premiera Donalda Tuska w sprawie ich problematycznej współpracy z wojewodą, chcieli jego odwołania.
– Informuję, że z dokumentów, które oficjalnie wpłynęły do Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego wynika, że list nie zawierał żadnego wniosku o odwołanie wojewody lubuskiego. Takie stwierdzenie mija się z prawdą. Dla potwierdzenia, w załączniku przekazujemy dokument – napisał w mailu do redakcji Wprost.pl Siminiak.  

Przytaczamy treść dokumentu: 

„Szanowny Panie Premierze,
W imieniu starostów i wicestarostów przesyłam stanowisko w sprawie aktualnych problemów samorządów powiatowych Województwa Lubuskiego wynikających ze współpracy z Wojewodą Lubuskim – Panem Marcinem Jabłońskim. Jednocześnie proszę o podjęcie działań zmierzających do usunięcia, tworzonych przez Wojewodę Lubuskiego barier, które w coraz większym stopniu utrudniają funkcjonowanie samorządów powiatowych.” 

W stanowisku, do którego dotarł Wprost.pl czytamy dodatkowo, że „bariery o charakterze personalnym i prawnym w coraz większym stopniu blokują również rozwój naszych powiatów, co może przełożyć się wprost na sytuację całego województwa”.  

Rzecznik broni swojego zdania twierdząc, że pismo nie było oficjalnym stanowiskiem Konwentu starostów. Rzeczywiście, jednak podpisało się pod nim 8 z 12 wojewódzkich podwładnych. – Chyba wiedzieli pod czym się podpisywali – mówi Dariusz Ejchart, starosta sulęciński – Nie podpisaliśmy się pod nim jako członkowie konwentu starostów a swoim imieniem i nazwiskiem dlatego argument, że pismo nie jest "oficjalnym stanowiskiem konwentu" jest zupełnie nietrafiony - dodaje.  

Jak mówią starostowie, listem chcieli zwrócić uwagę kogoś, kto jest przełożonym Jabłońskiego, że urząd wojewody nie powinien być wykorzystywany do wewnętrznych wojen w województwie. Mimo to, Paweł Sieminiak twierdzi, że w lubuskim PO nie ma żadnego konfliktu. „Jednoznacznie już to wcześniej wykazaliśmy” – pisze w mailu do nas.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...