Bury: Lucyna Tuleya była w SB? Orzeka sędzia, nie jego matka
Dodano:
- Sędzia orzeka sam. Ani matka, ani ojciec, ani dziadkowie nie orzekają - komentuje w RMF FM doniesienia Cezarego Gmyza o PRL-owskiej przeszłości Igora Tulei szef klubu PSL Jan Bury.
Jego zdaniem sędzia, którzy orzekał m.in. w sprawie doktora Mirosława G., nie musi nikogo informować o przeszłości swojej rodziny, "bo każdy odpowiada za swoje czyny". - Ojciec za swoje, matka za swoje, syn i dzieci za swoje. Nie ma tak, że jest ciągłość rodzicielska. Odpowiada za swoje czyny, to jest kwestia jego wychowania, jego wyboru, natomiast historycznie nie można tak patrzeć na człowieka - że ktoś pochodzi od kogoś, jest pokolenie, i potem spuścizna będzie całe życie - zaznacza.
- Ja absolutnie uważam - to jest moja opinia, prywatnie, Jana Burego, członka KRS-u też - że nie wolno nikomu odbierać prawa do kształcenia się, do pracy w jednym, drugim czy trzecim zawodzie. To, co robiła matka, ojciec, dziadek, to nie może mieć znaczenia. Mieliśmy w polityce takie doświadczenia także niedawno - podkreśla.
Szef klubu PSL przypomina również, że "Krajowa Rada podjęła uchwałę w tej sprawie, że sędzia Tuleya miał prawo wygłosić taką opinię".
- Ja osobiście uważam, że sędzia w Polsce ma prawo do orzeczenia, które w imieniu Rzeczpospolitej wydaje, wygłosić uzasadnienie i swoje opinie - kończy Bury.
mp, RMF FM
- Ja absolutnie uważam - to jest moja opinia, prywatnie, Jana Burego, członka KRS-u też - że nie wolno nikomu odbierać prawa do kształcenia się, do pracy w jednym, drugim czy trzecim zawodzie. To, co robiła matka, ojciec, dziadek, to nie może mieć znaczenia. Mieliśmy w polityce takie doświadczenia także niedawno - podkreśla.
Szef klubu PSL przypomina również, że "Krajowa Rada podjęła uchwałę w tej sprawie, że sędzia Tuleya miał prawo wygłosić taką opinię".
- Ja osobiście uważam, że sędzia w Polsce ma prawo do orzeczenia, które w imieniu Rzeczpospolitej wydaje, wygłosić uzasadnienie i swoje opinie - kończy Bury.
mp, RMF FM