Spłonął dom posła PO i unikatowe zbiory muzealne

Dodano:
(fot. piotrvandercoghen.pl/Facebook)
25 marca spłonął dom posła PO i założyciela jurajskiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Piotra van der Coghena. Wewnątrz znajdowały się unikatowe zbiory prywatnego Muzeum Ratownictwa i Sportów Górskich - podaje Gazeta.pl.
"Gdy wybudzałem się w Szpitalu w Zawierciu po świetnie przeprowadzonej operacji… nagle wściekle rozdzwoniły się przy moim łóżku telefony! Gdy pierwszy z nich odebrałem myślałem, że oszołomienie narkozą jeszcze działa. Dowiedziałem się, że płonie nasza historyczna Baza Szkoleniowa JOPR/GOPR Tabor, a wraz z nią wszystko cośmy posiadali… Spłonęły nasze zbiory Muzeum Ratownictwa i Sportów Górskich zawierające 100 letnie eksponaty historii Ratownictwa w Polsce i Europie. Spłonęły mozolnie zbierane egzotyczne zbiory etnograficzne z całego świata. Spłonęły pamiątki rodzinne, meble i wszystkie rzeczy osobiste mojej żony, córki i moje… Dowiedziałem się, że po 40 latach pracy, nie mamy zupełnie nic… zupełnie nic!" - napisał na Facebooku poseł PO Piotr van der Coghen.

Z ogniem walczyło 19 zastępów straży pożarnej. Mimo to budynek doszczętnie spłonął.

- Na to Muzeum Ratownictwa i Sportów Górskich wydałem niemal wszystkie pieniądze zarobione w Sejmie - mówi van der Coghen w rozmowie z Gazetą.pl. - Zbiory obejmowały sprzęt letni i zimowy: stare, drewniane narty, skórzane buty, kijki bambusowe, drewniane tobogany (sanie ratownicze), czekany i raki alpinistyczne, a poza tym rząd 14 manekinów ubranych w ratownicze stroje z różnych epok (od habitów alpejskich mnichów po Gore-Texy dzisiejszych ratowników GOPR/TOPR) - dodał.

Poseł PO dodał, że w pożarze on i jego rodzina stracili także cały dobytek. - Spłonęły wszystkie dokumenty, meble, wyposażenie prywatnej kwatery i nasze rzeczy osobiste. Jesteśmy w tak zwanych dresach. Nie mamy nic. Wszystko spłonęło. Obecnie nie mamy gdzie mieszkać ani co na siebie włożyć - podkreślił.

- Gdyby mi ktoś kilka dni temu powiedział, że w wieku 60 lat przyjdzie mi zaczynać wszystko od początku, to bym nie uwierzył. Cud Boski jedynie w tym, że tego dnia ja pojechałem na operację do szpitala, żona wyszła do pracy, a naszą niepełnosprawną córeczkę zabrano do szkoły. Gdyby ten pożar wybuchł w nocy, spalilibyśmy się wszyscy  - stwierdził.

ja, gazeta.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...