Rosyjski opozycjonista: Kaczyński kazał lądować w Smoleńsku

Dodano:
Tu-154 rozbił się w Rosji 10 kwietnia 2010 roku (fot. Serge Serebro, Vitebsk Popular News/Wikipedia)
Edward Limonow, przeciwnik Władimira Putina i lider rosyjskiej partii narodowo-bolszewickiej w artykule opublikowanym przez "Izwiestia" pisząc o katastrofie smoleńskiej stwierdza m.in. że prezydent Lech Kaczyński kazał lądować pilotom w trudnych warunkach na lotnisku, które nie było do tego przygotowane - i dlatego doszło do tragedii.
W swoim artykule Limonow przekonuje, że Rosja nie powinna przekazywać Polsce ziemi pod budowę pomnika upamiętniającego katastrofę smoleńską. Pisze m.in. że jeśli Polska chce 10 hektarów rosyjskiej ziemi na taki cel, powinna przekazać 10 hektarów swojego terytorium na budowę pomnika Armii Czerwonej. Wypomina też Polakom wojnę polsko-bolszewicką z 1920 roku, którą przedstawia jako starcie rosyjskiego komunizmu z... polskim nazizmem (nazistą Limonow nazywa m.in. Piłsudskiego). Przypomina także o późniejszym losie żołnierzy Armii Czerwonej, z których wielu zmarło w polskich obozach jenieckich (Limonow pisze o nawet 100 tysiącach ofiar).

Następnie Limonow, pisząc o samej katastrofie, stwierdza, że lot do Smoleńska 10 kwietnia odbywał się w złych warunkach, w nocy (w rzeczywistości - rankiem), a samolot miał lądować na nieprzygotowanym do tego lotnisku, na co mieli naciskać Polacy. W dodatku, według Limonowa, prezydent Lech Kaczyński kazał lądować pilotom, którzy zrobili to wbrew swojej woli. Winę za katastrofę ponosi, w związku z tym, wyłącznie strona polska - przekonuje Limonow.

arb, Izwiestia
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...