Kryminalny Wprost: Łatwy łup Nigeryjczyków

Dodano:
fot. sxc
Komu dali się oszukać Polacy? Nigeryjczykom. Według dostępnych informacji, z polskich kont mieli oni nielegalnie wyprowadzać kwoty sięgające nawet 20 tys. dol. Łupem kradzieży padały nie tylko osoby prywatne, ale też największe w latach 90. firmy, bo łatwo było namierzyć ich adresy. Cały proceder opisuje w 1991 r. „Wprost”.
Znane polskie firmy otrzymują ostatnio propozycje zarobienia dużych pieniędzy. Nigeryjczycy, zgłaszając taką propozycję, proszą o dyskrecję. Chodzi o kwoty rzędu 50 mln USD, które zostały rzekomo przekazane za poprzednich rządów do jednego z zachodnich banków. Teraz pewne wysoko postawione osobistości zainteresowane są wyciągnięciem tych pieniędzy. Dlatego potrzebne im jest: kilka papierów firmowych i faktur podpisanych in blanco po to, by stworzyć wiarygodną dokumentację, na podstawie której dokonany zostanie przelew na konto polskiej firmy. Należy także podać adres banku i numer konta. Za pomoc obiecywana jest prowizja: od jednej piątej do jednej czwartej owych 50 min USD. Licząc skromnie: 20 proc. to 10 min USD za kilka - pozornie niewinnych - informacji. W rzeczywistości w Nigerii nie ma żadnej możliwości dokonania takiej operacji. Na listownikach wypisywane są zlecenia dokonywania przelewu z konta amatora „łatwych" pieniędzy na konto zakładane na jedną transakcję w innym kraju.

- Mam kilka takich listów w swojej szufladzie - przyznaje Maciej Hamera, zajmujący się Nigerią w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą. - Ich adresatami są z reguły największe nasze firmy -„Agros" lub „Universal". Sądzę, że wybór pada na nie, bo są znane i łatwo zdobyć ich adresy.

Polska nie jest krajem wybranym. O skali tego zjawiska świadczy oficjalny protest, złożony w maju 1990 r. przez ponad 30 państw; rząd nigeryjski obiecał podjąć wówczas energiczne działania w celu ograniczenia różnego rodzaju nieuczciwych praktyk. W „Financial Times" pojawiło się olbrzymie, półstronicowe oświadczenie Centralnego Banku Nigerii, w którym mówi się o „międzynarodowym syndykacie oszustów". W celu uwiarygodnienia operacji fałszują oni podpisy wysokich urzędników nigeryjskiego Ministerstwa Finansów bądź Centralnego Banku Nigerii. Za kontakt zwrotny służą jedynie numery stale zmieniających się skrytek pocztowych. Bank odżegnuje się od tych niezidentyfikowanych listów, faksów czy teleksów i prosi ich adresatów o kontakt z „Interpolem". Oszuści mają już na swoim koncie pewne sukcesy.

Kilka korporacji dało się nabrać i przekazało spore kwoty na „wydatki" związane z uruchomieniem milionów, które miały być następnie przekazane na ich konto.

- Afera nie osiągnęła jednak w Polsce na tyle dużych rozmiarów, by podejmować oficjalne interwencje - twierdzi Maciej Hamera - ale mamy sygnały tylko od tych firm, które nas o tym poinformują. Gdyby ktoś zdecydował się na tego rodzaju biznes, z całą pewnością ministerstwo by o tym nie wiedziało.

Tymczasem Biuro Radcy Handlowego w Lagos ostrzega przed innymi nieuczciwymi praktykami. Poza wyłudzaniem próbek handlowych i uchylaniem się od płatności przy imporcie z Nigerii zdarza się „czyszczenie" kont zagranicznych specjalistów - także polskich - pracujących w tym kraju. - 

 Każdemu specjaliście zagranicznemu przytrafiła się próba uszczuplenia jego konta - potwierdza Marcin Kowalczyk, szef spółki „Polfa" (Nigeria) z Lagos. Nigeryjczycy stosują następujący system: 75 proc. kwoty, którą zarabia, obcokrajowiec może - po kursie oficjalnym - przelać na, konto w kraju. Zagraniczni specjaliści posiadają więc konta w swoim kraju i w Nigerii. Dostępne są wzory ich podpisów, znane nazwy banków i numery kont. Oszuści, podrabiając podpis, wysyłają zlecenia przelewu różnych kwot na konto trzecie.

Najbardziej zaskakujący jest fakt, że nasze banki tego typu polecenia - pochodzące rzekomo od Polaków, a napisane po angielsku - realizują.

- Mam paru kolegów - mówi pan Kowalczyk - którzy, niestety, w ten sposób stracili od tysiąca do dwudziestu paru tysięcy dolarów. Wszystko zależy od tego, na ile Nigeryjczycy szacują stan kasy białego specjalisty.

Szef „Polfa" (Nigeria) miał odrobinę szczęścia. List z informacją o zmianie adresu przyszedł na jego domowy adres na nazwisko... „Bank PeKaO SA". Po tych doświadczeniach prezes banku PeKaO S.A. wydał polecenie skierowane do wszystkich swoich oddziałów, aby nie realizowały żadnych pisemnych poleceń, jeżeli nie ma na nich pieczątki Ambasady Polskiej w Lagos, uwierzytelniającej podpis.

Takie wypadki nie dotyczą tylko polskich banków. Niedawno „oczyszczanie" konta przytrafiło się pracującemu w Nigerii Anglikowi, posiadającemu swój rachunek w jednym z najlepszych banków londyńskich. 

Na podstawie: Aleksandra Biały,  „Wprost”, 15.12.1991, Nr 50(473)

Nigeria również dzisiaj znana jest z prób „prania kont”. W 2012 r. w USA wybuchła afera związana z ambasadą nigeryjską. 19 czerwca sąd zdecydował o zamrożeniu wszystkich aktywów utrzymywanych w amerykańskich bankach przez administrację dyplomatyczną Nigerii. Decyzja została podjęta po rozpatrzeniu podejrzeń o uwikłaniu personelu ambasady w pranie brudnych pieniędzy. Proceder udało się ograniczyć dzięki systemom kontrolującym ruch na kontach nigeryjskich placówek. Mówiło się, że wpłynęło na nie ponad 3,6 mln dolarów. Prawdopodobnie chodziło o próby ukrycia przez nigeryjskich urzędników pieniędzy pochodzących z korupcji.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...