Kwaśniewski: mam czarną wizję, że będę pomagał ułaskawić Tuska

Dodano:
Aleksander Kwaśniewski (fot. Marcin Kaliński dla Wprost)
-Ja mam taką czarną wizję, że zostanę kiedyś wezwany przez Parlament Europejski, żeby doprowadzić do ułaskawienia i wypuszczenia na wolność Donalda Tuska, ponieważ wcześniej odniosłem sukcesy w sprawie Łucenki i Tymoszenko - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z Piotrem Najsztubem.
W ocenie Kwaśniewskiego dla zwolenników "sekty zamachowej rozwiązaniem jest nie tylko wygranie wyborów, ale jeszcze posadzenie Tuska".

- Mogę sobie łatwo wyobrazić, że PiS, używając argumentu smoleńskiego, wygrywa wybory i nic potem nie robi, dlatego że zajmuje się innymi sprawami. Powoduje przy tym wiele szkód, bo o inną politykę będzie wtedy chodziło wobec Unii Europejskiej, wobec Rosji. A zresztą po co im weryfikacja, skoro już mają mitologię? A to decyzja o Wawelu przesunęła katastrofę w stronę mitologii. I z mitologią nie mają szans ani sądy, ani władza - przekonywał Kwaśniewski.

Były prezydent powiedział też, że ma własną teorię związaną z katastrofą smoleńską. - Ze wszystkich ludzi na świecie ja najwięcej czasu przeżyłem na pokładzie tupolewa 154 M 001. I moim zdaniem było tak: Prezydent chciał rozpocząć swoją kampanię prezydencką w Katyniu, dwa dni po wizycie Tuska i Putina. W związku z tym skład prezydenckiej delegacji był na najwyższym poziomie hierarchii, ci ludzie mieli uhonorować moment rozpoczęcia kampanii - mówił.

Jak zaznaczył Kwaśniewski za jego czasów nie zdarzyło się, by z prezydentem leciał kto inny aniżeli dowódca lub zastępca dowódcy 36. pułku. - A wtedy poleciał, z całym szacunkiem, ale młody pilot i jeszcze z traumą tego słynnego lotu gruzińskiego. Pilot powinien, czego nie zrobił, a może zrobił, ale nie zostało to wysłuchane, poinformować, że warunki pogodowe na lotnisku w Smoleńsku są takie, że nie można lądować. I w tym momencie decyzja powinna być taka, że trudno, w takim razie mamy salonik VIP-ów, bardzo wygodny, czekamy, dwie-trzy godziny, aż mgła ustąpi. Bo mgły mają to do siebie, że ustępują - stwierdził Kwaśniewski.

- Piloci samolotu, wiedząc, że warunki są złe i że nie powinno się tam lądować, prawdopodobnie, gdyby byli pozostawieni sami sobie, nie próbowaliby lądować, tylko odeszliby na ten drugi krąg... Nie jestem komisją, mówię na mojego nosa, jak by to się odbywało, gdybym ja tam był - zaznaczył Kwaśniewski.

Jak dodał lotnisko w Smoleńsku jest "straszne". - Tam się zawsze lądowało jak na kartoflisku, zawsze się wydawało, że nam urwie podwozie. A jeszcze od lat jest nieużywane, czyli np. brzozy wyrosły o te kilka lat w górę. Samolot trafia na brzozę, pilot nie widzi pasa do lądowania i jest tragedia. Więc to był splot kilku albo kilkunastu przyczyn, wszystko zawinione przez człowieka, poza mgłą - podsumował Kwaśniewski.

Całą rozmowę z Aleksandrem Kwaśniewskim można przeczytać w najnowszym numerze „Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy numer tygodnika "Wprost" jest również dostępny na Facebooku .

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...