"Nikt nie pomagał technikowi Jaka-40 w samobójstwie"
Dodano:
Z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Warszawie, badającej okoliczności śmierci technika pokładowego Jaka-40 Remigiusza M., który w 2010 r. lądował w Smoleńsku wynika, że popełnił on samobójstwo z przyczyn osobistych i nikt mu w tym nie pomagał, ani go do tego nie zmuszał - podaje TVP Info.
- Analiza zeznań świadków, w tym rodziny lotnika i jego znajomych, wsparta profilem psychologicznym technika, nie pozwoliła na znalezienie jakichkolwiek dowodów wskazujących, że w śmierć Remigiusza M. mogą być zamieszane tzw. osoby trzecie. Motywem działania lotnika były kłopoty osobiste - powiedział w rozmowie z tvp.info jeden ze śledczych.
Pod koniec października 2012 roku żona Remigiusza M. znalazła w piwnicy ich domu ciało męża. Mężczyzna się powiesił. Na jego ciele nie stwierdzono śladów wskazujących, że mogło to być morderstwo.
Remigiusz M. był technikiem pokładowym Jaka-40, który wylądował na lotnisku w smoleńsku godzinę przed katastrofą Tu-154 w 2010 r. Mężczyzna twierdził, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m – podczas gdy z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów. Remigiusza M. mówił także, że załodze Jaka-40 także wydano zgodę na zejście do 50 m .
ja, TVP Info
Pod koniec października 2012 roku żona Remigiusza M. znalazła w piwnicy ich domu ciało męża. Mężczyzna się powiesił. Na jego ciele nie stwierdzono śladów wskazujących, że mogło to być morderstwo.
Remigiusz M. był technikiem pokładowym Jaka-40, który wylądował na lotnisku w smoleńsku godzinę przed katastrofą Tu-154 w 2010 r. Mężczyzna twierdził, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m – podczas gdy z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów. Remigiusza M. mówił także, że załodze Jaka-40 także wydano zgodę na zejście do 50 m .
ja, TVP Info