Drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy nie zniknęły z sieci
Dodano:
Drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej wciąż są w internecie - alarmuje "Gazeta Polska Codziennie".
- ABW od momentu katastrofy nie zdaje egzaminu w tej sprawie, a zdjęcia na serwerach są kolejnym tego przejawem - skomentował dla "GPC" były szef ABW Bogdan Święczkowski.
- (Agencja) nie ma możliwości blokowania stron internetowych w myśl polskich przepisów prawnych, tym bardziej w sytuacji, kiedy te są publikowane na zagranicznych serwerach - oświadczył rzecznik ABW ppłk Maciej Karczyński.
Jak pisze "GPC", ABW prosi administratorów stron, na których opublikowano drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, o usunięcie tych materiałów. Polska agencja współpracuje ze służbami innych państw w tej sprawie. Zdaniem gazety, działania mają mizerny skutek.
Drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy Tu-154M jako pierwszy zamieścił rosyjski bloger. Opublikował ogólnodostępne zdjęcia - m.in. fotografie wraku i zdjęcie z wizyty premiera Władimira Putina na miejscu katastrofy. Na stronie Rosjanina opublikowane zostały jednak także zdjęcia drastyczne, na których wyraźnie widać ciała ofiar. Opublikowane zostały też zdjęcia jednej z ofiar na stole sekcyjnym oraz w trumnie. Bloger twierdził, iż zdjęcia są dowodem na to, że Tu-154M rozbił się w wyniku zamachu. Wiadomo, że autor zdjęć musiał mieć dostęp do miejsc, zarezerwowanych dla służb państwowych.
Później bloger publikował kolejne zdjęcia ciał, zrobione na miejscu katastrofy. Fotografie umieścili autorzy innych stron internetowych. Można je też znaleźć na popularnym serwisie wideo.
Naczelna Prokuratura Wojskowa zapewniała, że zdjęcia nie wyciekły z polskiego materiału dowodowego. O niepublikowanie zdjęć zaapelował do polskich mediów minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
- (Agencja) nie ma możliwości blokowania stron internetowych w myśl polskich przepisów prawnych, tym bardziej w sytuacji, kiedy te są publikowane na zagranicznych serwerach - oświadczył rzecznik ABW ppłk Maciej Karczyński.
Jak pisze "GPC", ABW prosi administratorów stron, na których opublikowano drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, o usunięcie tych materiałów. Polska agencja współpracuje ze służbami innych państw w tej sprawie. Zdaniem gazety, działania mają mizerny skutek.
Drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy Tu-154M jako pierwszy zamieścił rosyjski bloger. Opublikował ogólnodostępne zdjęcia - m.in. fotografie wraku i zdjęcie z wizyty premiera Władimira Putina na miejscu katastrofy. Na stronie Rosjanina opublikowane zostały jednak także zdjęcia drastyczne, na których wyraźnie widać ciała ofiar. Opublikowane zostały też zdjęcia jednej z ofiar na stole sekcyjnym oraz w trumnie. Bloger twierdził, iż zdjęcia są dowodem na to, że Tu-154M rozbił się w wyniku zamachu. Wiadomo, że autor zdjęć musiał mieć dostęp do miejsc, zarezerwowanych dla służb państwowych.
Później bloger publikował kolejne zdjęcia ciał, zrobione na miejscu katastrofy. Fotografie umieścili autorzy innych stron internetowych. Można je też znaleźć na popularnym serwisie wideo.
Naczelna Prokuratura Wojskowa zapewniała, że zdjęcia nie wyciekły z polskiego materiału dowodowego. O niepublikowanie zdjęć zaapelował do polskich mediów minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.