Macierewicz zaprzecza słowom Rogalskiego o "pościgu za Biniendą"

Dodano:
Antoni Macierewicz (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Antoni Macierewicz zaprzeczył zarzutom formułowanym przez byłego pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego mec. Rafała Rogalskiego, dotyczącym niedoszłego spotkania prokuratorów zajmujących się śledztwem smoleńskim z ekspertem lotniczym prof. Wiesławem Biniendą.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Rogalski, były pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego powiedział, że Antoni Macierewicz raczej nie mówi prawdy. Według Rogalskiego, Antoni Macierewicz i jego asystent mieli torpedować próby spotkania prokuratorów wojskowych z prof. Biniendą, wobec czego o pomoc w zaaranżowaniu spotkania prokuratorzy poprosili Rogalskiego.

Mecenas mówił, że w spotkaniu ze strony prokuratury mieli uczestniczyć ppłk Karol Kopczyk i ppłk Jarosław Sej.

Rogalski o "pościgu za Biniendą"

- Dzwonię do Macierewicza i przekonuję, jakie to ważne, aby prokuratorzy mogli poznać dowody na tezy Biniendy. A on na to: "Proszę pana, do prokuratury to się nie chodzi na kawę!". I każe mi zadzwonić za godzinę. Za godzinę już nie odbiera, potem jeszcze wiele głuchych telefonów - mówił "Rz" Rogalski. Dodał, że "pościg za Biniendą trwał kilka dni" i nie przyniósł rezultatu.

- Prokuratorzy wydzwaniali do mnie, nawet nie wiedziałem co im powiedzieć. Skoro jest taki uznany naukowiec, który ma takie ciekawe wyniki badań, to dlaczego jest ukrywany przez Macierewicza przed prokuraturą? Przecież mieliśmy dążyć do prawdy, tak? - stwierdził Rogalski.

- Pościg za Biniendą to był dla mnie ostateczny dowód na to, że Macierewicz ma swoją "prawdę", że jest cynikiem, który gra tą tragedią - powiedział Rogalski.

Do zarzutów Rogalskiego odniósł się na konferencji prasowej w Sejmie Antoni Macierewicz, oraz, za pośrednictwem łącza wideo, mecenas Stefan Hambura.

Antoni Macierewicz zaprzecza

- Nie jest tak, jak formułuje to pan Rogalski - mówił poseł PiS. Macierewicz podkreślał, że nie uniemożliwiał prokuratorom spotkania z prof. Biniendą, że spotkanie zostało zaplanowane ale nie doszło do niego z winy prokuratury. Szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej pokazał dokumenty na poparcie swoich słów.

Macierewicz pokazał m.in. list ppłk. Kopczyka do Biniendy, w którym prokurator zgadzał się na spotkanie z ekspertem "we wskazanym przez" Biniendę "neutralnym miejscu", które będzie gwarantować możliwość przeprowadzenia rzeczowej i nieskrępowanej rozmowy. Maciererwicz komentował, że prokurator zapraszał Biniendę na "niewiadomego kształtu spotkanie", a do zagwarantowania ekspertowi prawa wyboru miejsca doszło po "dłuższych negocjacjach".

Hambura i Bienienda czekali, prokuratorzy nie przyszli

Wiesław Binienda jako miejsce spotkania wybrał Sejm. Stawił się tam, jak mówił Macierewicz, w towarzystwie swego adwokata mec. Stefana Hambury. Do spotkania nie doszło. Po tym wydarzeniu Bienienda, według Macierewicza, wysłał do prokuratury list, w którym wyraził ubolewanie z powodu nieodbycia się spotkania i zapewniał o dalszej gotowości przekazania prokuratorom wszelkich posiadanych przez siebie informacji oraz wyników swych badań dot. katastrofy smoleńskiej.

Wersję Antoniego Macierewicza potwierdził mec. Stefan Hambura. Oświadczył, że wraz z Biniendą czekał na prokuratorów w Sejmie ok. 2 godzin, ale prokuratorzy nie przyszli.

Prof. Wiesław Binienda jest autorem teorii, zgodnie z którą w Smoleńsku brzoza nie mogła złamać skrzydła Tu-154M. Twierdzenie to podważa ustalenia zaprezentowane w raportach komisji Millera oraz rosyjskiego MAK-u dotyczących katastrofy.

zew, sejm.gov.pl, "Rzeczpospolita"
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...