Jolie bez piersi. Piecha: to event, nie wygląda mniej sexy

Dodano:
Bolesław Piecha (fot. Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Senator PiS Bolesław Piecha ocenił na antenie TOK FM, że usunięcie piersi przez Angelinę Jolie w celu zmniejszenia ryzyka zachorowania przez aktorkę na raka piersi (na ten typ nowotworu zmarła matka Jolie, a sama aktorka obciążona jest wadą genetyczną zwiększającą ryzyko zachorowania na ten typ raka) to "dramatyczny event", który zmierza "w złym kierunku". - Nikt z powodu np. możliwości zachorowania na siatkówczaka oka, mówiąc bardzo brzydko, nie wydłubuje się oka, nie usuwa się gałki ocznej - przekonywał Piecha.
- Jeżeli chodzi o piersi i przypadek Angeliny Jolie, to mamy do czynienia z pewnym dziwnym miksem: pewnie pani Jolie nie wygląda mniej sexy, ponieważ wszczepiła sobie implanty. I tak by to zrobiła, bo o tym wiemy, a przy okazji usunęła gruczoł piersiowy. To bardzo zły kierunek, bo my walczymy o profilaktykę i mammografię. To po co profilaktyka i mammografia? Ciurkiem na szybko badać antygen rakowy, obcinać - za przeproszeniem - piersi, wstawiać implanty i sprawa załatwiona - zauważył z przekąsem poseł PiS. Piecha pytał też czy jeżeli Jolie dowiedziałaby się, że jest obciążona ryzykiem zachorowania na raka jajnika to wówczas wycięłaby sobie jajniki. - A gdybyśmy myśleli o raku szyjki macicy, to co? Nie lepiej urodzić jedno dziecko i wyciąć sobie macicę? Nie dajmy się zwariować - apelował Piecha.

- Dowiedziałam się, że jestem nosicielką genu BRCA1, który znacząco zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na raka piersi i jajnika - tłumaczyła wcześniej poddanie się operacji mastektomii Jolie. - Moi lekarze oszacowali, że w moim przypadku ryzyko zachorowania na raka piersi wynosi 87 procent, a jajnika - 50 procent, choć w przypadku każdej kobiety wygląda to nieco inaczej. Kiedy uświadomiłam sobie, jak wiele mogę stracić, postanowiłam działać zapobiegawczo i zminimalizować to ryzyko. Dlatego podjęłam decyzję o usunięciu obu piersi. 27 kwietnia zakończyłam wszystkie procedury medyczne, które trwały łącznie trzy miesiące i które objęły także rekonstrukcję piersi. Mówię o tym głośno, bo chcę uświadomić innym kobietom, że nie jest to łatwa decyzja, ale dzięki niej można znów poczuć się szczęśliwą i bezpieczną. Teraz ryzyko wystąpienia raka piersi spadło u mnie z 87 do 5 procent. Mogę spokojnie powiedzieć swoim dzieciom, że nie stracą mnie z powodu tej choroby.

arb, TOK FM
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...