Gwiazdy do wynajęcia

Dodano:
Małgorzata Socha (fot. ANDRZEJ MARCHWINSKI / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
O zarobkach polskich celebrytów krążą legendy. Czy rzeczywiście na konferansjerce, reklamach i samym pojawianiu się na bankietach zarabiają miliony?
Dla rodzimych gwiazd show- -biznesu nie ma trudniejszego tematu niż pieniądze. Mogą opowiadać o miłości, zdradach i cierpieniach. Większość bez oporów opowie też o swoim stosunku do religii, ulubionych potrawach, spędzeniu wakacji i tym, co robią w łóżku przy zapalonym albo zgaszonym świetle. Ale jeśli zapytać ich o finanse, większość nabiera wody w usta. – Dziwi się pan? W Polsce to wciąż jest temat zazdrości. Ja to rozumiem. Bo ludzi szlag trafia, że za przyjście na imprezę, wypicie kieliszka szampana i pół minuty na scenie z prezesem firmy dostaje więcej niż oni za cały miesiąc ciężkiej pracy – mówi anonimowo jedna ze znanych aktorek, która dużo więcej niż na planie zarobiła w ostatnich latach na kilku reklamach i obecności na eventach. Zaraz jednak dodaje, że nie czuje się winna. – Przecież nie sprzedajemy chleba, bez którego ludzie nie mogą żyć. Zapracowaliśmy na nazwisko, więc teraz je sprzedajemy. Nikt nie musi go kupować. Ale jeśli jakaś firma chce poprawić wizerunek tym, że założę ładną sukienkę i przyjdę na imprezę, dlaczego miałabym z tego nie skorzystać? – pyta gwiazda. Więc korzysta. Podobnie jak jej towarzysze z show-biznesu często znacznie więcej niż na aktywności, która zaprowadziła ją na strony plotkarskich magazynów.

Rola życia w reklamie

Najwięcej wpada do portfeli znanych, którzy zainteresowali sobą reklamodawców. Królem gaż w tegorocznych reklamówkach z pewnością będzie piłkarz Robert Lewandowski. Tylko w zeszłym roku zarobił ponad 4 mln zł za kontrakty z Gilette i Coca-Colą. Mimo znakomitego sezonu w Borussi Dortmund niewiele więcej zarobił na boisku (1,75 mln euro kontraktu plus premie). Jednak po tym, gdy w półfinale Ligi Mistrzów strzelił cztery bramki Realowi Madryt, nie trzeba będzie długo czekać na to, gdy jego potencjałem reklamowym zainteresują się firmy na całym świecie, a „Lewy” najpewniej stanie się na lata najlepiej opłacaną polską gwiazdą. Już dziś w branży reklamowej wiadomo, że jeśli na wynagrodzenie za spot dla piłkarza nie ma przynajmniej 2 mln zł, jego menedżer nawet nie usiądzie do rozmów.

Z rodzimych gwiazd show-biznesu kroku może mu dotrzymać chyba tylko Kuba Wojewódzki. Według branżowych plotek za ostatni kontrakt z Play dostał 2 mln zł. Jeszcze więcej zarobił Szymon Majewski (3,4 mln za kampanie dla PKO), ale też sporo więcej musiał się przy niej narobić. W sumie nakręci dla banku ponad 40 krótkich spotów reklamowych. I tak nie ma prawa narzekać – kontrakt podpisał w idealnym momencie.

Chwilę później stracił pracę w TVN, jego popularność zaczęła ostro pikować i raczej w przyszłości nie będzie miał szans znowu zgarnąć milionowej gaży. Do grona milionerów można jeszcze dopisać Edytę Górniak (900 tys. zł za reklamy ING i 1 mln za reklamę kosmetyków), Dodę (prawie milion złotych za spoty dla sieci Mediaexpert) i Marka Kondrata, który od 13 lat za reklamowanie ING dostaje ok. miliona złotych rocznie.

Mając w budżecie kilkaset tysięcy złotych na honorarium dla gwiazdy, reklamodawcy mogą w nich przebierać, jak chcą. Najbardziej rozchwytywani są aktorzy, którzy załapali się na wieloodcinkowe seriale dające dużą popularność. Małgorzata Socha grająca w „Na Wspólnej” i „Przyjaciółkach” jakiś czas temu za reklamowanie dezodorantów zgarnęła ok. 450 tys. zł, a ostatnio za podobne pieniądze reklamuje sieć komórkową. Tyle samo dostał od Play Czesław Mozil, a niewiele mniej Maciej Stuhr, Magdalena Różczka i (ok. 300 tys. zł). Za kampanię Cyfry+ Borys Szyc zgarnął ponad 500 tys. zł, a Marta Żmuda Trzebiatowska za dwuletni kontrakt z firmą produkującą kosmetyki do włosów dostała 750 tys. Kasia Zielińska za reklamę lodów – 400 tys. Gwiazdy często są wybierane tak, żeby pasować do wizerunku marki. Pewnie dlatego Magda Gessler pokazująca fatalne praktyki restauratorów w swoim telewizyjnym show mogła liczyć na pół miliona za zostanie twarzą środka na trawienie.

Trudno się dziwić firmom, które nawet w czasach kryzysu sięgają głęboko do portfela. Wierzą, że celebryta to połowa udanej kampanii. Jak wynika z badań domu mediowego Zenith Optimedia Group, aż 83 proc. widzów pamięta właśnie takie, w których występowała gwiazda telewizji, muzyki lub kina. Tyle że do dobrze płatnej reklamy załapać się znacznie trudniej niż do któregoś z seriali. Firmy wolą korzystać ze znanych i sprawdzonych w reklamie (Małgorzata Socha wystąpiła w ostatnich latach w kilkunastu różnych kampaniach), chociaż jak pokazują badania, to nieskuteczne. Według sondażu Rubikom Strategy Consultants Polacy mają problem z przypisaniem celebryty do produktu, który reklamuje. Najbardziej eksploatowane gwiazdy reklamowe, jak Małysz, Doda, Hubert Urbański czy Joanna Brodzik, są rozpoznawane przez większość klientów, ale w wielu przypadkach tylko co trzeci ankietowany potrafił trafnie wskazać, jaką markę reklamują.

Cały artykuł ukazał się w nr 20/2013 "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania .

"Wprost" jest także
dostępny na Facebooku .

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...