Xavery Żuławski: nie będę mówił o swoim raku

Dodano:
Xawery Żuławski (fot. Wojciech Grzedzinski / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Ekranizując "Złego" chcę być swobodny. Męczą mnie w naszym kinie kompleksy, bojaźń, fałszywą bogobojność – mówi "Wprost" Xawery Żuławski, który przenosi na ekran najsłynniejszą powieść Tyrmanda.
"Zły" znowu staje się modny. Po ponad pół wieku od powstania, powieść Leopolda Tyrmanda wzbudza zainteresowanie i emocje. Teraz ekranizacją kultowej książki zajął się Xawery Żuławski - jeden z najbardziej wyrazistych twórców młodego pokolenia, reżyser "Chaosu" i "Wojny polsko-ruskiej". W rozmowie z "Wprost" artysta mówi m.in.:

- o swoim pomyśle na adaptację "Złego": "Zobaczyłem w nim beletrystykę popularną. Ówczesny jazz jest dzisiejszym popem. Chcę zrobić film o superbohaterze, nowoczesny, choć akcja będzie się rozgrywać w 1954 roku. Mocny kawałek kina. Bo ono uwielbia pop, tajemnicę, walkę dobra ze złem, gonitwy za rzezimieszkami. Żartuję, że gdyby ktoś zajął się adaptacją Tyrmanda pół wieku temu, robiłbym sequele "Zły: rezurekcja" i "Zły: kolejne starcie". Kto wie, może dzisiaj ratowałby on samolot lecący do Smoleńska?

- jak przedstawi na ekranie lata pięćdziesiąte: Dodaję wątki, których Tyrmand nie mógł napisać. Zasugerować powiązania niektórych bohaterów z UB czy SB. Przypomnę slogany, socjalistyczną atmosferę. Ale przede wszystkim odmaluję codzienność niebezpiecznego czasu. Wtedy do Warszawy ściągali bardzo różni ludzie. Często niewykształceni, z wojennej tułaczki, ze wsi. Wielu bez moralnego kręgosłupa. Na każdym rogu można było dostać w mordę, bimber lał się w bramach strumieniami. Jednak u Tyrmanda jest nie tylko strasznie, ale i wesoło. Poza strachem na ulicach są tu lewe interesy, miłość, nadzieja. Chcę pokazać cały wachlarz emocji jakie wyczuwam w tej książce.

- co męczy go w polskim kinie: Nie chcemy się bawić, albo nie umiemy się bawić zapatrzeni w naszą historię. A film jest zabawą i może być wesoły. U nas kino wciąż chce być moralne, właściwe, opowiadać tylko najważniejsze dla społeczeństwa historie. Mamy kompleksy, bojaźń, fałszywą bogobojność. Swoim studentom mówię: "Pokażcie swoje nagie tyłki, otwórzcie się, wyrzućcie z siebie, co wam się kłębi w głowach, a nie lansujcie się na Bergmana". Mnie interesuje spontaniczność, świeżość, prawda. Nawet głupia, ale własna. A nie opowieści o smutnych i poważnych nastolatkach z chorą matką.

- dlaczego nie odnalazł się na emigracji: Są ludzie, którzy wyjeżdżają i wyzwalają się z kraju pochodzenia. Ja miałem dwie kule u nogi, które trzymały moją duszę w Polsce. Wszystko, co robiłem w Paryżu, robiłem w odniesieniu do rzeczywistości warszawskiej. Niby życie było tam fajniejsze. Ale na sercu miałem ciężej. Odwrotnie niż tutaj – nawet jeśli wiele rzeczy mnie męczy, jeśli czasem się duszę, na sercu jest mi dobrze. Tutaj mam coś do zrobienia.

- czego mu brakuje w Polsce: W kinie? Grupy ludzi, którzy kochaliby kręcenie filmów, a nie np. fałszywy splendor bycia reżyserem. W kraju? Luzu. Ciągle tkwimy w przeszłości, lustrujemy się, rozmawiamy o tym, co było. W kinie nieustannie odnosimy się do historii. Zeszłoroczny festiwal w Gdyni: "Obława", "Pokłosie", "W ciemności". Temat historyczny, wojenny zawsze jest podnioślejszy niż aktualny, nagrody dostają opowieści o dramacie AK-owców, a nie o dziwkach w Paryżu. Nie jesteśmy narodem odkrywców. Nie chcemy kreować przyszłości świata. Tak zrzędziłem, kiedy dostałem telefon z propozycją ekranizacji "Złego". I pomyślałem: "Oho, teraz kolej na mnie". Taki chichot losu.

Zapis wywiadu Krzysztofa Kwiatkowskiego z Xawerym Żuławskim w najnowszym (27/2013) numerze tygodnika "Wprost".

Nowy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...