Chirac do Polaków: milczeć! (aktl.)
"To ten list sprowokował kryzys wewnątrz Unii, pozostając w sprzeczności z ideą wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Te trzy kraje to Polska, Węgry i Republika Czeska, w imieniu której podpisał go jej wielce szanowany prezydent Vaclav Havel kilka dni przed odejściem ze swojej funkcji, gdy tymczasem następnego dnia premier Czech mówił, że to go nie zobowiązuje".
"Nie należy zapominać o opiniach publicznych w państwach członkowskich, które mają ratyfikować poszerzenie. To wywoła uczucie wrogości w opinii publicznej", której poparcie będzie potrzebne do ratyfikacji Traktatu Akcesyjnego. "Otóż wystarczy, żeby tylko jeden kraj nie ratyfikował, i to się nie uda" - ostrzegał prezydent Francji.
"Bułgaria i Rumunia były szczególnie lekkomyślne, postępując w ten sposób, gdy tymczasem ich położenie jest już bardzo delikatne wobec Europy. Jeśli chciały zmniejszyć swoje szanse przystąpienia do Unii, nie mogłyby lepiej postąpić", kontynuował swe groźby Chirac.
Według niego, zachowanie kandydatów było "niezbyt odpowiedzialne, a w każdym razie świadczące o niezbyt dobrym wychowaniu. Zmarnowali oni okazję, żeby siedzieć cicho" - określił miejsce, jakie według niego powinny zająć państwa kandydujące. - Bowiem "przystępowanie do Unii Europejskiej wymaga minimum uzgadniania (stanowisk)". Zapytany, dlaczego stosuje inną miarę wobec kandydatów i wobec obecnych państw członkowskich, które podpisały tzw. list ośmiu, Chirac wyraził przekonanie, że "kiedy się jest w rodzinie, ma się więcej praw, niż kiedy się prosi o wejście do niej".
Chirac odniósł się zarówno do listu ośmiu przywódców europejskich - Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Danii, Portugalii, Polski, Czech i Węgier - solidaryzującego się z USA jak i do utrzymanej w podobnym duchu deklaracji wileńskiej dziesiątki kandydatów do UE i NATO.
Francuska minister ds. europejskich Noelle Lenoir podtrzymała krytykę postawy krajów kandydujących, w tym Polski, wyrażoną w niezwykle ostrych słowach przez prezydenta Francji Jacquesa Chiraca w poniedziałek wieczorem w Brukseli.
Nie był to błąd, lecz "twarde przesłanie", które miało "zaalarmować" kraje kandydujące - oświadczyła Lenoir, pytana o to w Brukseli przez dziennikarzy z Polski i innych krajów kandydujących. Według niej, chodziło o to, żeby uświadomić, że ich przyłączenie się do stanowiska zajmowanego w sprawie Iraku przez proamerykański obóz w Unii może podkopać "zaufanie" francuskiej opinii publicznej do kandydatów i zaszkodzić ratyfikacji Traktatu Akcesyjnego (o przystąpieniu nowych państw do UE).
"Po drugie jest to też trochę wyraz rozczarowania w związku z koniecznością przygotowania się do Europy 25 krajów, która zacznie wkrótce funkcjonować, to znaczy po podpisaniu Traktatów Akcesyjnych 16 kwietnia" - tłumaczyła Francuzka.
Do krytyki prezydenta Jacquesa Chiraka pod adresem Polski odniesie się we wtorek na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz.
em, les, pap
O przyczynach frustracji Francuzów i ich prezydenta - czytaj: Francuska choroba
Odpowiedzi dla Chiraca - czytaj: RP do Chiraca: nie jesteśmy dziećmi!