Lotniskowiec Polska
Do tego bazy wojsk lądowych i pancernych w Świętoszowie oraz Legnicy. Powstanie amerykańskich baz w Polsce oznaczałoby stworzenie co najmniej 20 tys. nowych miejsc pracy oraz dochody wynoszące 150 mln dolarów z każdej bazy. Taki scenariusz instalowania amerykańskich baz w Polsce byłby najbardziej korzystny dla naszego kraju. Jednak w najbliższych latach powstaną prawdopodobnie tylko dwie placówki tego rodzaju: w Białej Podlaskiej i Powidzu.
- Kiedyś mówiłem, że najbardziej potrzeba Polsce amerykańskich generałów w rodzaju General Motors. Teraz twierdzę, że potrzeba także generałów w mundurach. Żaden kraj nie odważy się zaatakować Polski, gdy będą tu amerykańskie bazy. Będzie to też najlepsza polisa dla biznesu - mówi "Wprost" Lech Wałęsa, były prezydent. - Kiedy w naszym kraju powstaną amerykańskie bazy, podniesie się atrakcyjność inwestycyjna Polski. Będzie to natychmiast widoczne w ratingach. Amerykańskie firmy chętnie inwestują tam, gdzie są ich bazy i żołnierze, a za nimi pójdą inni. To jednak tylko szansa, bo Polska musi jeszcze stworzyć inwestorom dogodne ramy organizacyjne i prawne - dodaje Jan Krzysztof Bielecki, były premier. Wykorzystując tę szansę, Polska może w najbliższych latach przyciągnąć inwestycje warte co najmniej 20 mld dolarów. Powstanie amerykańskich baz może się okazać najważniejszym impulsem rozwojowym dla naszego kraju. Tym bardziej że równocześnie będą realizowane inwestycje (warte co najmniej 6 mld dolarów) związane z offsetem na samolot F-16.
Pomysł utworzenia w Polsce amerykańskich baz wojskowych popiera większość polskich polityków. - Od kiedy jesteśmy w NATO, musimy się liczyć z tym, że i u nas powstaną bazy wojskowe, w których stacjonować będą wojska sojuszu. Chodzi o to, by jak najwięcej na tym skorzystać - mówi Jerzy Jaskiernia, poseł SLD, przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. - Tworzenie baz powinniśmy przedstawiać jako kolejny etap naszej współpracy w ramach NATO. Nie powinniśmy natomiast stwarzać wrażenia, że wykorzystujemy sytuację, w jakiej znaleźli się Niemcy - dodaje Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej.
Na amerykańskich bazach zarabiają mieszkańcy Nadrenii-Palatynatu, Badenii-Wirtembergii, Bawarii, Hesji, Nadrenii Północnej-Westfalii, Bremy i Berlina. Jeszcze kilka lat temu Amerykanie zatrudniali ponad 70 tys. niemieckich pracowników cywilnych. Wokół baz powstało ponad tysiąc firm, placówek usługowych, hoteli, restauracji, dyskotek. Zarabiały nawet prostytutki. W ostatnich latach liczba Niemców zatrudnionych w bazach USA stopniała do 20 tys., ale nadal dla 26 regionów Amerykanie są największymi pracodawcami, mają największy wpływ na ich rozwój. Niemcy pracują przede wszystkim jako kierowcy, konwojenci, dostawcy, są też zatrudniani jako malarze, tynkarze, murarze, zbrojarze, hydraulicy, elektrycy, konserwatorzy instalacji gazowych, ciepłowniczych, klimatyzacyjnych, kucharze, kelnerzy i sprzątacze.
W Ramstein i Spangdahlem Amerykanie planowali w najbliższym czasie inwestycje o wartości ponad stu milionów dolarów. Obecnie stoją one pod znakiem zapytania. Nie wiadomo, czy dojdzie do budowy szpitala, który miał powstać za 32 mln euro. Niemcy obawiają się, że szpital zostanie przeniesiony do Polski lub na Węgry. Zagrożona jest też rozbudowa baz lotniczych w Ramstein i Spangdahlem, gdzie planowano ulokować jednostki stacjonujące dotychczas we Frankfurcie. Teraz baza we Frankfurcie najprawdopodobniej zostanie przeniesiona do Białej Podlaskiej. Biała Podlaska ma największe szanse, gdyż po przyjęciu do NATO Litwy, Łotwy i Estonii tu będą stacjonować samoloty broniące przestrzeni powietrznej tych krajów. One same nie mają bowiem lotnictwa bojowego.
Główną bazą wojsk amerykańskich w Polsce miałaby być Biała Podlaska. Zapadła już decyzja (ministrów obrony, rolnictwa i środowiska), by obszar byłego wojskowego lotniska w tym mieście i przylegające do niego tereny (łącznie prawie tysiąc hektarów) odebrać zarządzającym nimi obecnie spółkom należącym do Vahapa Toya, tureckiego biznesmena, który od trzech lat łudzi lokalne władze gigantyczną inwestycją wartą 6 mld dolarów. - Amerykanie mogą zacząć budować bazę w Białej Podlaskiej choćby dziś. Udzielimy im wszelkiej możliwej pomocy - deklaruje Henryk Chmiel, wiceprezydent Białej Podlaskiej. Ma on już pierwszych kandydatów do pracy w bazie - byłych pracowników rozwiązanej jednostki wojskowej: mechaników, zaopatrzeniowców, kierowców (łącznie tysiąc osób).
Pracownicy MON, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że w Białej Podlaskiej mogłaby powstać główna baza logistyczna wojsk amerykańskich w Polsce. W pierwszych latach lotnisko nie byłoby wykorzystywane przez samoloty bojowe, żeby nie drażnić Rosjan i Białorusinów (do granicy z Białorusią jest stamtąd zaledwie 30 km). Amerykańskie myśliwce i bombowce mogłyby korzystać z lotniska w Mińsku Mazowieckim, gdzie stacjonuje obecnie pierwsza eskadra lotnictwa taktycznego "Warszawa", odpowiadająca m.in. za zabezpieczenie przestrzeni powietrznej nad stolicą. - W latach 2010-2012 i tak będą wycofane z eksploatacji posiadane przez nas migi 29, co będzie oznaczać zmianę funkcji i zadań jednostki. Można to zrobić wcześniej, gdyby Amerykanie zdecydowali się na stacjonowanie w Mińsku - mówi ppłk Włodzimierz Usarek, zastępca dowódcy jednostki w Mińsku Mazowieckim.
Do Mińska raczej nie trafią samoloty F-16, które Polska kupi od Amerykanów. W MON podjęto decyzję, że samoloty te otrzyma jednostka w podpoznańskich Krzesinach. Pozostałe F-16 stacjonować będą w Łasku. Lotnisko w Mińsku Mazowieckim można więc oddać do dyspozycji Amerykanów. - Nasza baza jest przygotowana, by przyjąć amerykańskich lotników. Bez problemu mogą z niej korzystać wszystkie typy użytkowanych przez nich samolotów. Wiele razy zresztą odbywały się u nas ćwiczenia z ich udziałem - mówi mjr Stefan Rutkowski, dowódca eskadry "Warszawa".
- Dla Amerykanów najważniejsza jest mobilność ich jednostek. Dlatego wszelkie lokalizacje, które Polska im zaproponuje, muszą być wybierane właśnie według tego kryterium. Biała Podlaska spełnia takie warunki: ma dobre połączenia drogowe i kolejowe z resztą kraju, a także z Europą. Dysponuje też dużym lotniskiem - mówi Wojciech Łuczak, redaktor naczelny miesięcznika "Raport". Z tych samych powodów dobrym miejscem na bazę jest także Mińsk Mazowiecki. Wymagania Amerykanów spełnia też leżący niedaleko Poznania Powidz. Na Powidz wskazuje także były minister obrony narodowej Janusz Onyszkiewicz. Jego zdaniem, Amerykanom powinniśmy zaproponować również jedną z miejscowości na Dolnym Śląsku, które wykorzystywały stacjonujące do 1991 r. w Polsce jednostki Armii Radzieckiej. Onyszkiewicz wskazuje na Świętoszów, leżący w pobliżu wielkich poligonów.
We wszystkich krajach europejskich, gdzie po II wojnie światowej powstały amerykańskie bazy - w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Holandii, Włoszech, Grecji, Belgii, Portugalii - w ślad za tym poszły inwestycje amerykańskich firm. Bazy częściej odgrywały więc rolę inkubatorów przedsiębiorczości niż jednostek wojskowych. W całej Europie dzięki temu powstało ponad pół miliona miejsc pracy, a państwa, w których rozmieszczono bazy, zarabiały ponad 10 mld dolarów rocznie. Ich utworzenie było w jakimś sensie kontynuacją planu Marshalla. Po wojnie Polska nie mogła z tego planu skorzystać. Teraz amerykańskie bazy mogą spełniać taką funkcję i towarzyszące im inwestycje.
Piotr Kudzia
Grzegorz Pawelczyk
Pełny tekst artykułu "Lotniskowiec Polska" w najnowszym 9 (1057) numerze "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 24 lutego.
W tym samym numerze: Generacja Piotrusia Pana (Dwie trzecie młodych Europejczyków pasożytuje na rodzicach. W Polsce 45 proc. ludzi przed 30 mieszka z rodzicami) oraz Operacja Babilon (Chirac wytyka, że Polska dopiero stara się o przyjęcie do rodziny, w której jest już Francja. Od dawna należy natomiast do niej "wujek Saddam").